1 marca br. w Zespole Szkół nr 6 w Jastrzębiu-Zdroju miał odbyć się wykład dr Anny Mandreli na temat Żołnierzy Wyklętych pt. „Pogrom na Polakach, o którym świat milczy”. Chodziło o powojenne, masowe mordy komunistyczne na Polakach walczących o niepodległość naszego kraju. Żydzi i szabesgoje uważają słowo „pogrom” za zarezerwowane wyłącznie dla martyrologii żydowskiej, wobec czego przypuścili zaciekły atak na prelegentkę. Przodują w tym serwis tokfm.pl oraz udzielająca się na jego łamach Joanna Tokarska-Bakir.
Żydowska żółć wybiła w dniu Wyklętych. Anna Mandrela jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie filozofii. Od kilku lat zajmuje się również historią nieznanych polskich bohaterów. Dotarła do wielu dokumentów dotyczących m.in. rotmistrza Witolda Pileckiego, czego plonem były dwie książki: „Duchowość i charakter Witolda Pileckiego” oraz „Kto zdradził Witolda Pileckiego: nieznane fakty z ostatnich lat życia Rotmistrza”. Jest też autorką innych prac, w tym najnowszej pt. „Chanuka czy krzyż? Kulisy relacji polsko-żydowskich”.
Oprócz sprawy prywatyzacji przez środowiska żydowskie hasła „pogrom”, co wpisuje się w szerszy nurt „przedsiębiorstwa holokaust”, to właśnie ta ostatnia książka mogła doprowadzić do zagięcia na nią przez Judę tzw. parolu.
27 lutego na łamach tokfm.pl ukazał się
skandaliczny artykuł pt. „
Żołnierze Wyklęci i „pogrom na Polakach”. Takiej awantury dyrekcja się nie spodziewała”. W jego treści bezpardonowo zaatakowano Annę Mandrelę i Leszka Żebrowskiego, posługując się manipulacją, wyrwanymi z kontekstu wypowiedziami oraz dobrze nam znaną, na szczęście coraz bardziej zgraną (zwłaszcza dzięki ostatnim zbrodniom przeciwko ludzkości, popełnianym przez Żydów w Palestynie) kartą „antysemityzmu”.
Jak się wydaje, celem ataku było nie tyle dokuczenie Mandreli, co spowodowanie, by dyrekcja Zespołu Szkół w Jastrzębiu-Zdroju -gdzie miał odbyć się jej wykład- wymówiła jej salę. Miało to więc pokazać siłę antypolskiego lobby żydowskiego, które prawdę historyczną ma za nic i zrobi wszystko, by Polacy nie poznali faktów o okresie powojennym, w tym udziale Żydów w nagonce na podziemie antykomunistyczne.
„Ataki na dzień 1 marca i Żołnierzy Wyklętych! Właśnie dowiedziałam się, iż być może lokal na sobotnie spotkanie zostanie odwołany! Musimy jednoczyć się w tej sprawie i mówić prawdę o tamtych czasach! Temat podziemia antykomunistycznego po wojnie powinien łączyć Polaków, a nie dzielić!” – napisała Mandrela 28 lutego, na dzień przed zaplanowanym spotkaniem. Jak się okazało, dyrektor Jolanta Kłopeć uległa kłamliwej nagonce i wymówiła salę, wpisując się w dobrze nam znany schemat cenzurowania niepoprawnych politycznie naukowców, publicystów i wydawnictw.
Na szczególną uwagę zasługuje moment wymówienia sali, czyli doba przed zaplanowanym wydarzeniem. Tego typu działania również są typowe. Mają na celu zdezorientowanie ewentualnych słuchaczy, wywołanie problemów po stronie organizatorów i prelegenta. Na szczęście spotkanie z Anną Mandrelą udało się sprawnie przenieść w inne miejsce:
„UWAGA!!! Zmiana miejsca spotkania z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych w Jastrzębiu Zdroju! 𝟭 𝗺𝗮𝗿𝗰𝗮, 𝗴𝗼𝗱𝘇. 𝟭𝟲:𝟭𝟱, 𝗞𝗹𝘂𝗯 𝗞𝗮𝗸𝘁𝘂𝘀, 𝘂𝗹 𝗞𝗮𝘁𝗼𝘄𝗶𝗰𝗸𝗮 𝟮𝟰. realizowane są ataki na pamięć o polskich bohaterach antykomunistycznych. Nieprzychylne środowiska chciały abyśmy zrezygnowali ze spotkania. Nie rezygnujemy, zmieniamy miejsce!! Proszę przybądźcie licznie aby pokazać, iż pamiętacie o niezłomnych!” – napisała Mandrela w kolejnym wpisie na swoim profilu Facebook.
Wcześniej ofiarami tego typu działań byli m.in. Wojciech Sumliński i Krzesimir Dębski. Ten ostatni zaplanował swój udział w wydarzeniu upamiętniającym Rzeź Wołyńską na Uniwersytecie Wrocławskim, jednak wymówiono aulę, ze względu na panujący, skrajnie proukraiński zajob. W podobny sposób atakowano również wydawnictwa 3DOM i Magna Polonia, odmawiając im udziału w Targach Książki Historycznej oraz Targach Książki Katolickiej. Zestaw „argumentów” był tradycyjny: rzekome „sianie nienawiści” i „antysemityzmu”.
Warto zauważyć, iż za nagonką na dr Mandrelę nie stoją przypadkowe osoby. „Jedna ze słuchaczek TOK FM nagłośniła sprawę i napisała do MEN. (…) – Nie ma mojej zgody na antysemityzm ani na tego typu spotkania na terenie szkoły. Dlatego skontaktowałam się z Radiem TOK FM, ale napisałam też do MEN i do kuratorium oświaty. Takie rzeczy nie mogą mieć miejsca – mówi stanowczo nasza słuchaczka” – czytamy w artykule tokfm.pl.
Dalej pada nazwisko i profesja donosicielki. To Ewa Rutkowska, nauczycielka Liceum Ogólnokształcącym im. Zuzanny Ginczanki w Warszawie, która oprócz bazowej pracy, realizuje „zajęcia antydyskryminacyjne z młodzieżą”.
Chcielibyśmy napisać, iż tego typu zaciekła nagonka Ewy Rutkowskiej na niezależną badaczkę to właśnie klasyczny przykład dyskryminacji, z którą ta kobieta rzekomo walczy. Niestety, wykazywanie jej hipokryzji jest bezcelowe, gdyż nie mamy tu do czynienia z osobą mało rozgarnietą, ogłupioną judeoidealizmem i polityczną poprawnością. Rutkowska nie jest bowiem zwykłą słuchaczką TOK FM, ale wyrachowaną, skrajnie lewicową aktywistką i to z najwyższej półki, na jakie może wzbić się ktoś nienawidzący Polaków, Kościoła katolickiego, cywilizacji łacińskiej oraz ludzkiego życia.
Prześledziliśmy profil na Facebooku Ewy Rutkowskiej. Przebija z niego nie tylko jaskrawa żydofilia, ale też uwielbienie wobec komunizmu, Karola Marksa i Róży Luksemburg. Mamy też standardowy pakiet lewaka w postaci zaciekłej nienawiści do Kościoła Katolickiego, księży katolickich, papieza Jana Pawła II oraz domaganie się pełnego dostępu do aborcji, nie tyle na życzenie co „na pstryknięcie”. Poniżej kilka zrzutów ekranu z internetowej twórczości tego „autorytetu” TOK FM:

Drugą z osób występujących w artykule TOK FM w roli „eksperta” jest anonimowy mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju, niejaki „Wojciech”. „Interwencję podjął również pan Wojciech, jeden z mieszkańców. – Nie dziwię się, iż środowiska antysemickie robią, co mogą, by wchodzić do szkół i do innych instytucji ze swoim przekazem. Ale dziwi mnie, iż szkoła na to pozwala” – miał powiedzieć piszącej artykuł „dziennikarce” Annie Gmiterek-Zabłockiej. W tym fragmencie mamy oczywiste zniesławienie Anny Mandreli, poprzez zarzucenie jej pogladów nienawistnych wobec Żydów.
Oczywiście „pan Wojciech” pozostaje anonimowy, z uwagi na możliwe konsekwencje prawne, o czym przekonał się niedawno słynny OZMRiK, gdy dwukrotnie przegrał sprawy cywilne za manipulacje i fałszywe oskarżenia pod adresem polskich patriotek. Sprawę opisaliśmy tutaj. Oczywiście nie wykluczamy, iż „pan Wojciech” to wymysł „dziennikarki”, która dostała zlecenie na oczernienie Anny Mandreli. Jak wiadomo, dla lewicy oraz Judy, cel uświęca środki.
Trzecim „ekspertem” od antysemityzmu jest w artykule TOK FM „Gazeta Wyborcza”, a czwartym – Joanna Tokarska-Bakir. – Organizacja takiego wykładu jest w dużym stopniu świadomym rozpowszechnianiem pewnych treści, które są toksyczne, rozbijają wspólnotę i niszczą rzeczy, które zostały wypracowane przez trud badaczy udowadniających, jak absurdalne są podstawy antysemityzmu – miała powiedzieć autorce artykułu.
Nie jest jasne, na jakich badaczy powołała się tutaj Tokarska-Bakir. Bardzo możliwe, żę chodziło o osoby pokroju Jana Tomasza Grossa, Barbary Engelking, czy Jana (Abrahamera) Grabowskiego, od których zresztą sama nie odbiega poziomem zbyt daleko. Dość przypomnieć, iż swego czasu osobiście demaskowałem jej niekompetencję.
Tokarska-Bakir napisała za grant (a jakże inaczej) książkę na ten sam temat, który ja podjąłem wcześniej z wolnej stopy. Chodzi o pogrom w Krakowie z 1945 roku. Tokarska-Bakir m.in. chwaliła żydoukraińską oficer śledczą UB w Krakowie, Irenę Mycińską, jako rzekomo kompetentną funkcjonariuszkę. Wykazałem na bazie dokumentów źródłowych, iż znęcała się nad przesłuchiwanymi i wymuszała na nich zeznania, co uznał za wiarygodne choćby ówczesny sąd i odrzucił tak zdobyte „zeznania”(!).
Co więcej, jako rzekomego świadka, Mycińska dołączyła do sprawy swojego męża (również ubeka) oraz byłego współpracownika Gestapo Bronisława Mazurkiewicza, który oczerniał NSZ, w zamian za uniknięcie stryczka. W czasie samego pogromu, jak też na wiele miesięcy przed nim, Mazurkiewicz przebywał w areszcie UB, więc na temat rzekomych przygotowań NSZ do prowokacji wiedział tyle, ile nakazali mu mówić ubecy, z Mycińską w roli głównej.
Jakby tego było mało, Mycińska sporządziła do procesu pogromowego dwa równoległe akty oskarżenia o różnej treści. Dlaczego? Nie było jeszcze wiadomo, którą wersję będzie odgrywać prokuratura wojskowa i komunistyczne władze w Warszawie – tę o prowokacji NSZ, czy o spontanicznym wybuchu polskiego „antysemityzmu”. Jak wiemy, ostatecznie zdecydowano się na tę drugą. I to właśnie tę wersję powiela w swojej pracy Tokarska-Bakir, a przed nią pseudohistoryk Anna Cichopek, która dołączyła do swojej książki sfałszowane zdjęcia, mające za zadanie sztucznie powiększyć liczbę żydowskich ofiar pogromu.
-Dodatkowo dzieje się to wszystko w momencie, gdy za naszą granicą toczy się pełnoskalowa wojna. I opowiadanie się – tak jawne – po stronie narracji rosyjskiej, bo z czymś takim mamy tutaj do czynienia, jest pewnego rodzaju sabotażem polskich interesów – dodała w wywiadzie dla TOK FM Tokarska-Bakir.
Mamy tutaj kolejny atut politycznie poprawnych troglodytów: o Żydach (oraz Ukraińcach) nie wolno mówić prawdy, bo… trwa wojna Rosji z Ukrainą i ta prawda rzekomo służy Rosji. Można byłoby się z tego śmiać, jednak ci ludzie naprawdę uważają takie hasła za wartościowe argumenty w dyskusji. Niestety, mogą sobie na to pozwolić, gdyż mają pełne wsparcie we władzach POPiS oraz mediach głównego nurtu.
Kolejnym z zarzutów wobec Mandreli jest fakt, iż startowała w wyborach z list Konfederacji, co pokazuje totalitarne zapędy redakcji TOK FM. Z tego co przynajmniej mi wiadomo – Konfederacja jest legalną partią i w dyzmokracji startować może każdy, kto jest niekarany. Zabawę Madreli w politykę można oczywiście krytykować (też mi się nie podoba), ale to raczej kiepski zarzut w kontekście rzetelności jej pracy badawczej.
Wprawdzie nie wyrażono tego w artykule wprost, ale kolejnym z zarzutów wobec Anny Mandreli jawi się to, iż zajmuje się ona historią, mając wykształcenie filozoficzne. Takie same „argumenty” pojawiają się pod adresem moim oraz Leszka Żebrowskiego. Oczywiście w narracji tego typu nie przeszkadza fakt, iż Joanna Tokarska-Bakir też zajmuje się historią, choć z wykształcenia jest antropologiem kultury. Z kolei Barbara Engelking jest socjologiem. Im najwyraźniej wolno i zasługują na miano historyków, bo są „nasze”.
Autorka paszkwilu zaatakowała też Leszka Żebrowskiego, cytując absurdy „Gazety Wyborczej” na jego temat. „Pogrom kielecki to dla Żebrowskiego tzw. pogrom. Sprawa Jedwabnego? 'Część wielkiej światowej kampanii propagandowej’, za którą kryją się 'żydowskie roszczenia’. Takie tezy można było przeczytać w tekstach Żebrowskiego publikowanych m.in. w 'Naszym Dzienniku’. W tej samej gazecie wypędzenie z Polski Żydów w 1968 roku nazywał 'niezwykłym dobrodziejstwem'” – czytamy.
Mamy tu do czynienia z używaniem wyrwanych z kontekstu fragmentów wypowiedzi, które Leszek Żebrowski rozwinął i w pełni uargumentował. Weźmy chociażby sprawę 1968 roku – podczas gdy wielu Polaków marzyło, by dostać paszport i wyrwać się z komunistycznego „raju”, Żydzi -w sporej mierze stalinowscy zbrodniarze- paszporty otrzymali bez problemu i mogli spokojnie wyjechać z PRL z całym swoim -często zagrabionym na Polakach- majątkiem. Tak – był to wielki akt dobrodziejstwa dla tych ludzi, gdyż wielu z nich, w wolnej Polsce powinno trafić na szafot lub za kraty.
Konkludując, w artykule TOK FM mamy do czynienia z typową dla lat 90. ubiegłego wieku nagonką na niezależną badaczkę. W podobny sposób szczuto przeciwko śp. dr Dariuszowi Ratajczakowi. Poza tym -jak widzimy- nie trzeba być „negacjonistą holokaustu”, lub tworzyć „antysemickie” okładki książek, by stać sie celem ataków ze strony szabesgojów i judaizantów. Wystarczy kilka słów, które nie wpisują się w jedynie słuszną narrację.
Warto stawać murem za osobami represjonowanymi jak Anna Mandrela, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy to na nas padnie oskarżycielskie spojrzenie Judy.
Radosław Patlewicz
Polecamy również: Suwałki odrzuciły plan budowy Centrum Integracji Cudzoziemców