Mój najulubieńszy kinomaniak i publicysta kulturalny, Zygmunt Kałużyński, nazwał zbiór swoich esejów „Do czytania pod prysznicem”. Nieśmiało trawestując mistrza, zatytułowałem swój felieton, nawiązując do prysznica, czyli do czytania po powszechnym laniu wody – i raczej nie chodzi tu o znikający w pomrokach dziejów śmigus z dyngusem, ale o tradycyjne wyborcze lanie wody. Choć piszę to...
Related
SAFETY PROGRESS
21 hours ago
Paralysis or "sanitation" of Tusk
1 day ago
recommended
Uczciwy i kochający mąż szuka zwyrola
3 days ago
Martwe dzieciątko i depresyjna mamusia
1 week ago
Brak równości małżeńskiej powoduje rozwody
4 weeks ago