Mój najulubieńszy kinomaniak i publicysta kulturalny, Zygmunt Kałużyński, nazwał zbiór swoich esejów „Do czytania pod prysznicem”. Nieśmiało trawestując mistrza, zatytułowałem swój felieton, nawiązując do prysznica, czyli do czytania po powszechnym laniu wody – i raczej nie chodzi tu o znikający w pomrokach dziejów śmigus z dyngusem, ale o tradycyjne wyborcze lanie wody. Choć piszę to...
Related
PROMISES OF THE DEVIL’S SON…
3 days ago
Tusk with the devil...
4 days ago
recommended
Fallokracja. Rządy alfonsów i gwałcicieli
2 months ago
DR JERZY JAŚKOWSKI NIE ŻYJE
4 months ago