Mój najulubieńszy kinomaniak i publicysta kulturalny, Zygmunt Kałużyński, nazwał zbiór swoich esejów „Do czytania pod prysznicem”. Nieśmiało trawestując mistrza, zatytułowałem swój felieton, nawiązując do prysznica, czyli do czytania po powszechnym laniu wody – i raczej nie chodzi tu o znikający w pomrokach dziejów śmigus z dyngusem, ale o tradycyjne wyborcze lanie wody. Choć piszę to...
Related
Help in collecting signatures!
14 hours ago
We meet on January 25 in Katowice!
16 hours ago
The desperate Rafał Zenka caught on...
22 hours ago
Rękas: Who is Braun hurting?
1 day ago
recommended
Uczciwy i kochający mąż szuka zwyrola
3 months ago
Martwe dzieciątko i depresyjna mamusia
3 months ago