Prawdziwą medialną i internetową burzę wywołał najnowszy sondaż Ogólnopolskiej Grupy badawczej, która do dziś przez partie prawicowe była uznawana za najbardziej wiarygodną „sondażownię”. Zupełnie inne światło na OGB i jednocześnie ostrzeżenie rzucił Marcin Palade, znany statystyk i socjolog. W wywiadzie dla Radia WNET Palade przypomniał kim jest szef OGB Łukasz Pawłowski, a jest to były członek Platformy Obywatelskiej i przedstawił też listę największych wpadek OGB, ze szczególnym wyróżnieniem fatalnej prognozy wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego z 2019 roku. Wówczas OGB niemal odwróciła ostateczny wynik wyborczy przypisując Koalicji Europejskiej poparcie uzyskane przez PiS.
Wszystkie uwagi Marcina Palade można by uznać za brutalną walkę z konkurencją i realizowanie własnych celów zawodowych, czy też politycznych, ale prócz wspominek i personalnych ataków, padły niepodważalne fakty. Przed wszystkim sondaż OGB nie jest sondażem, czyli badaniem bazującym wyłącznie na ankietowych odpowiedziach wyborców, ale prognozą wykonaną metodą CATI (od ang. Computer-Assisted Telephone Interviewing). Po ludzku mówiąc jest to symulacja komputerowa oparta na telefonicznych odpowiedziach ankietowanych. Oznacza to tyle, iż wprawdzie pracownia uwzględnia w jakimś stopniu zebrane informacje od potencjalnych wyborców, ale przetwarza je według własnego klucza i tu jest nieskończone pole do kreowania wyników.
Skoro już wiadomo, iż najnowszy sondaż OGB nie jest sondażem, to warto się zastanowić jakież to nadzwyczajne czynniki wpłynęły na to, iż w ciągu jednego tygodnia pracownia podniosła wynik KO do 38 proc. i jednocześnie skasowała wszystkie „przystawki”. Takich czynników nie sposób dostrzec w sferze politycznych faktów i logiki, za to widać dokładnie przeciwne argumenty, całkowicie podważające symulację OGB. W ostatnim czasie Donald Tusk zebrał niesamowite cięgi, również od własnych zwolenników i sprzyjających mediów. Było to tak mocne lanie, iż sam Tusk się pożalił dziennikarzom na konferencji w Brukseli:
Ja mam osobistą satysfakcję, bo takie baty, jakie dostawałem w ostatnich dwóch tygodniach z okazji dwulecia pracy mojego rządu (…), to odczułem na swoim grzbiecie dosyć solidnie.
W tej wypowiedzi zabrakło jednak szczegółów, które oddają prawdziwą skalę krytyki. Donald Tusk został sponiewierany nie tylko przez PiS i pozostałe partie opozycyjne, suchej nitki nie zostawiły na nim największe media, eksperci, zwolennicy lewicy i choćby członkowie KO w anonimowych rozmowach z dziennikarzami. W tym samym czasie pojawił się kolejny fatalny sondaż wskazujący na najniższe poparcie dla rządu Donalda Tuska i jego samego. Gdzie przy tym wszystkim szukać 4 proc. wzrostu KO? Otóż według prognozy Łukasza Pawłowskiego, to zwolennicy lewicy wsparli krytykowanego bez litości Donalda Tuska. Jeszcze większe cuda dzieją się w drugiej prognozie, która zakłada start z jednej listy całej koalicji rządzącej, co samo w sobie jest kompletną abstrakcją, jednak dopiero absurdalne poparcie na poziomie 47 proc. dla takiej listy mówi wszystko o tym marketingowym i politycznym humbugu.
Wiarygodność jest jak las, rośnie powoli i płonie bardzo szybko, dziś pożar we własnym lesie wzniecił Łukasz Pawłowski. Prognoza OGB nie spełnia żadnych standardów fachowości i rzetelności, dość powiedzieć, iż poparcie dla listy koalicji rządzącej zostało zsumowane prostym rachunkiem matematycznym, co jest dyskwalifikującym błędem, bo takie rzeczy nigdy się w polityce polskiej i światowej nie wydarzyły. Publikację tak niedorzecznej prognozy można tłumaczyć na trzy sposoby. Pierwszy podał Marcin Palade, który twierdzi, iż Pawłowski przestał być zadowolony ze stawek, jakie otrzymywał za współpracę z Karolem Nawrockim i TV Republika.
Drugi to po prostu zwrócenie na siebie uwagi, na zasadzie niech mówią, co chcą, byle nazwy OGB nie mylili. Trzeci to przyjęcie zlecenia albo poszukiwanie nowego zleceniodawcy. Czwartą wersją jest solidnie wykonane badanie, ale to stanowczo należy wykluczyć. niedługo się przekonamy, jaki model biznesowy przyjął Łukasz Pawłowski, jeżeli po fali słusznej krytyki skoryguje wyniki w następnym badaniu, to niesmak pozostanie, ale znów zacznie odbudowywać wiarygodność. jeżeli kolejne „prognozy” będą równie abstrakcyjne i przy tym zobaczymy szefa OGB w roli eksperta TVN24, to nikt nie powinien mieć wątpliwości kim jest nowy zleceniodawca.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!








![A gdyby śmierci nie było? [o „Trzecim królestwie” Knausgårda]](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2025/07/Szablon-rozmiaru-obrazkow-na-strone-2.png)






