30 marca 1945 r. zamordowano Janinę Przysiężniak ps. “Jaga”, żołnierza NOW

dzienniknarodowy.pl 2 days ago

Są postaci, które przez lata pozostają w cieniu historii – nie dlatego, iż ich czyny były mniej ważne, ale dlatego, iż mówi się o nich zbyt rzadko. Jedną z takich osób była Janina Przysiężniak, pseudonim „Jaga” – młoda kobieta z Podkarpacia, łączniczka i sanitariuszka podziemia narodowego, zamordowana brutalnie przez funkcjonariusza UB.

Miała 22 lata i była w siódmym miesiącu ciąży. Dziś jej imię powoli wraca do pamięci – nie tylko jako symbol niezłomności, ale też tragicznej ceny, jaką wielu Polaków zapłaciło po zakończeniu wojny.

Janina urodziła się 22 czerwca 1922 roku w Kuryłówce, niewielkiej miejscowości w powiecie leżajskim. Pochodziła z rodziny Oleszkiewiczów – była jedną z pięciorga dzieci. Mimo młodego wieku, w czasie okupacji hitlerowskiej zaangażowała się w działalność konspiracyjną. Była łączniczką i sanitariuszką Narodowej Organizacji Wojskowej, jednej z trzech głównych formacji konspiracyjnych powstałych z inicjatywy Stronnictwa Narodowego.

NOW od początku przyciągała ludzi o silnym poczuciu tożsamości narodowej i niepodległościowej. Jej działalność była mocno obecna na terenach południowo-wschodnich – Podkarpacie było jednym z ważniejszych regionów operacyjnych. Właśnie w tych realiach konspiracyjnej walki Janina spotkała Franciszka Przysiężniaka, ps. „Ojciec Jan”, który był oficerem rezerwy WP i aktywnym organizatorem struktur NOW w rejonie Leżajska, Biłgoraja i Niska.

11 stycznia 1944 roku wzięli ślub – symboliczne połączenie dwojga ludzi, którzy połączyli swoje życie i losy z ruchem oporu. Przysiężniak był dowódcą oddziałów leśnych NOW, które później zostały scalone z Armią Krajową. Wyróżniał się niezależnością, charyzmą i bezkompromisowością – a Janina stała się jego najbliższą współpracowniczką, wspierając działania podziemia zarówno jako łączniczka, jak i opiekunka rannych.

Gdy Niemcy zostali wyparci przez Armię Czerwoną, wielu Polaków liczyło na ulgę. Ale żołnierze Narodowej Organizacji Wojskowej – podobnie jak innych organizacji niepodległościowych – gwałtownie zorientowali się, iż w miejsce jednej okupacji przyszła druga. Przysiężniak nie zaprzestał działalności, kiedy front przesunął się na zachód – przeciwnie, stał się jednym z dowódców zbrojnego podziemia narodowego, walczącego z komunistycznym terrorem.

NOW przekształciła się w konspiracyjne struktury kontynuujące walkę o wolną Polskę. Dla władzy ludowej byli „bandytami”. Dla miejscowej ludności – często ostatnią nadzieją na sprawiedliwość i bezpieczeństwo. Franciszek Przysiężniak dowodził oddziałami, które broniły wsi przed represjami, likwidowały konfidentów i walczyły z UB. Janina – choć spodziewała się dziecka – wciąż była blisko działań operacyjnych, wspierała oddział męża, dzieliła z nim warunki leśnego życia i ukrywania się.

W nocy z 29 na 30 marca 1945 roku, Janina została aresztowana przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, działających wspólnie z sowieckim NKWD. Miała wtedy siedem miesięcy ciąży. Została przewieziona na przesłuchanie do Niska. Według świadków – była bita i torturowana przez całą noc. Następnego dnia została odwieziona do rodzinnej Kuryłówki i tam, z zimną krwią, zastrzelona przez Andrzeja Machaja, funkcjonariusza UB.

Strzał z pistoletu maszynowego padł w plecy. Bez procesu, bez sądu, bez najmniejszej próby zachowania pozorów legalności. Świadkami byli mieszkańcy wsi – wielu z nich do dziś przekazuje tę historię jako przestrogę i bolesne wspomnienie.

Janinę pochowano w rodzinnej ziemi, na cmentarzu w Tarnawcu – dziś części Kuryłówki. Jej śmierć na długo pozostała bezkarna. Machaj został zabity latem 1945 roku przez oddział podziemia, podczas ataku na posterunek Milicji Obywatelskiej w Kamieniu. Była to forma oddolnego wymierzania sprawiedliwości – jedyna, jaka była wtedy możliwa.

Przez lata historia „Jagi” była przemilczana. Dopiero w 2020 roku została pośmiertnie awansowana na podporucznika, a jej rzeźba trafiła na Pomnik Żołnierzy Wyklętych w Mielcu w sierpniu 2021 roku.

Dziś Janina Przysiężniak jest coraz częściej wspominana – nie tylko jako bohaterka lokalna, ale jako symbol ofiary i odwagi. Jej postać przypomina, iż ruch oporu to nie tylko wielkie nazwiska z podręczników, ale także młode kobiety z małych wsi, które ryzykowały wszystko – nie dla kariery, ale z poczucia obowiązku i lojalności.

Na Podkarpaciu pamięć o niej żyje – w Kuryłówce, Tarnawcu, Nisku. Jej historia jest przywracana na lekcjach historii, w lokalnych inicjatywach, w środowiskach patriotycznych. A wspomnienie o Narodowej Organizacji Wojskowej, której była częścią, również odzyskuje należne miejsce – jako formacji, która niezależnie od politycznych sporów, miała jeden cel: wolna Polska.

Joanna Biernacka

Read Entire Article