Z różnych stron płyną ostrzegawcze głosy wobec zachodniej pychy, która powoduje zanik zarówno rozumnego podejścia do kwestii zakończenia wojny na Ukrainie jak i spojrzenia bez protekcjonalnego traktowania Rosji. W kwestii zwrócenia uwagi na te sprawy wypowiedział się Markus Reisner, który udzielił wywiadu Neue Zurcher Zeitung. Stwierdził on, iż patrząc całościowo na obecną sytuację to Rosjanie czuję się w tej chwili jak w kwietniu 1945 roku. Wierzą, iż zwycięstwo jest w ich rękach. Zachód w związku z tym albo musi znacznie zwiększyć swoje wsparcie dla Ukrainy, albo jak najszybciej zakończyć wojnę. A przecież jasno ostatnie analizy wskazują, iż rozwój przemysłu obronnego Rosji znacznie wyprzedza możliwości całej Europy oraz NATO. Ostrzegał także przed przewidywaniami, iż powolne postępy Rosji oznaczają, iż nie odniesie ona sukcesu. Gdyż jest to wojna na wyniszczenie. Gdy tylko jednej ze stron zabraknie zasobów, wydarzenia mogą rozwijać się bardzo gwałtownie jego zdaniem. A czas wedle opinii austriackiego eksperta wojskowego działa na korzyść Rosji.
Zmiana strategii rosyjskiej
A jako iż właśnie w taki sposób w tej chwili walczy Rosja, to zapytuje ona nie jak długo Rosja się utrzyma tylko jak długo Ukraina będzie w stanie się utrzymać? Bowiem po upadku strategii szybkiej wojny Federacja Rosyjska przeszła na wojnę na wyniszczenie. Błąd percepcji Zachodzi ukształtowany jest przez anglosaską doktrynę wojenną, wyłaniającej się z II wojny światowej, która opierała się na chęci złamania wroga szybkimi uderzeniami. Ten sam przykład przytaczano a propos wojny z Irakiem. Tutaj jednak Rosja prowadzi ją w inny sposób i to właśnie przez ograniczenia Zachodu nie są w stanie oni tego zrozumieć. Trump natomiast jego zdaniem nie ma wpływu na Putina i nie warto czekać na przełom w negocjacjach. Ameryka chce się skupić na Chinach, dlatego chce pokoju w Europie, ale Putin czeka na jakie ustępstwa pójdą Amerykanie. W związku z tym Putin wygląda na pewnego siebie. Pomimo zapewnień zachodnich mediów, iż to Trump rzekomo go do czegoś jest w stanie zmusić. A iż Rosja ogłosiła liczbę 160 tys. poborowych to w związku z tym czują się oni jak w kwietniu 1945 roku na Wzgórzach Seelow patrząc na Berlin, iż zwycięstwo jest w zasięgu ręki. Do tego w efekcie Rosja jest walczyć jeszcze przez 2 albo 3 lata, gdyż Chiny dostarczają ważne komponenty, Iran dodaje do tego drony, Korea Północna miliony pocisków artyleryjskich, natomiast Indie kupując surowce uzupełniają rosyjski skarbiec. Dlatego właśnie wskazuje on na rozstrzygnięcie zachodniego dylematu w kwestii wielkości zwiększenia pomocy bądź zakończenia wojny.
Kto może iść na całość?
Gdy coraz mocniej obnażane są możliwości obydwu stron, a zarazem ograniczenia oraz przewagi to dlatego Reisner wnioskuje, iż Rosja może iść na całość, a Zachód nie może. Dlatego też jeżeli Europa i Ameryka nie może dać wszystkiego czego może Ukrainie to wojna powinna się jak najszybciej zakończyć. Inna praktyka jest niemoralna. Pozostaje więc nierozstrzygnięty dylemat czy poddać się Rosji i powiedzieć Ukrainie iż Zachód jest zakładnikiem Rosji, czy też powiedzieć, iż idziemy na całość i stanąć przed pytaniem czy Rosja się podda czy też pójdzie na całość co świadczy o wkroczeniu na niezbadane terytoria. Do tego nie wierzy on w atak Rosji na dużą skalę w Europie. Wystarczy jej wojna hybrydowa oraz dzielenie opinii publicznej w Europie. To jest nieopłacalne gdyż mogłoby to spowodować jedność w Europie Środkowej.
Bartłomiej Doborzyński (Klub Myśli Polskiej – Gdańsk)
Tekst za Barometr Polski.