We're in for a windbreak

jacekh.substack.com 1 year ago
Klatka z wideo CCTV 13-05-2023

Chyba już nikt nie pamięta wojny, która toczyła się nie tak dawno w sercu Europy. Może poza tymi, których dotknęła ona bezpośrednio, albo młodszymi żyjącymi na terenach ówczesnych działań wojennych, noszących do tej pory ślady tych działań. I mówiąc o śladach, wcale nie mam na myśli ruin i zgliszcz. Te zostały zaleczone i są już niewidoczne. I nie są to pozostawione miny. Te też udało się w końcu usunąć. Mówię o śladach niewidocznych, ale stale obecnych sprawiających, iż na terenach walk ciągle jeszcze umierają dzisiejsze ofiary tamtej wojny. Często urodzone całe lata po jej zakończeniu.

Dla tych, co jeszcze nie wiedzą, o czym mowa, chodzi o wojnę na terenach byłej Jugosławii w latach 1990. Wszechmocne i wszechwiedzące NATO i Unia Europejska arbitralnie wytypowały, kto jest zły, a kto dobry i wkroczyły, najpierw podsycając i eskalując konflikty, a gdy walki rozgorzały na dobre, interweniując swoją militarną potęgą. Cała ta wojna oprócz militarnej miała też stronę propagandową. Prowadzenie wojny w Europie, a nie na zapomnianym końcu świata jest bardziej kłopotliwe wizerunkowo. „Demokratyczne kraje” musiały ją jakoś usprawiedliwić przed swoimi społeczeństwami, więc ruszyła machina propagandowa i przeciętny obywatel nie miał najmniejszych szans, aby uzyskać choćby cień obiektywnej informacji. Dociekliwi odnajdowali niezależne źródła i gromadzili informacje, ale dopiero po latach niezależni badacze i dziennikarze mogli opublikować zebrane wówczas dane i analizy.

Naprawdę warto wejść na stronę organizacji Swiss Policy Research (SPR) i poczytać jak sfabrykowano większość doniesień o rzekomych zbrodniach strony serbskiej w celu uzasadnienia ataków na Serbię (nawet o ile miałoby to oznaczać konieczność użycia automatycznego tłumacza). Tak jak to ma miejsce podczas każdej wojny, zbrodnie były popełniane przez obie strony, ale zbrodniczy wizerunek Serbii został wyprodukowany przez zachodnie media na polityczne zamówienie USA, aby osłabić rolę kraju uważanego za sojusznika Rosji i usprawiedliwić jego niszczenie. Czy dostrzegacie podobieństwa z dzisiaj?

https://swprs.org/propaganda-in-the-war-on-yugoslavia/

Dlaczego wspominam o tych zamierzchłych czasach? Z dwóch powodów. Po pierwsze, tamta dawno zakończona wojna nie budzi już takich emocji. Można popatrzeć na nią z dystansu, poczytać materiały, które wtedy nie mogły być opublikowane i spróbować zrozumieć, jak interesy mocarstw i koncernów napędzają wojny te prowadzone przez armie i te medialne. Abyśmy przyglądając się tamtej wojnie i ówczesnej propagandzie umieli ocenić, ile są warte doniesienia, komentarze, tromtadracja i użalania w polskich i zachodnich mediach, które atakują nas codziennie, kształtując nasze postrzeganie wydarzeń. Abyśmy pamiętali, iż nie wszystko to, co nam teraz wmawiają, jest prawdą, a raczej większość docierających do nas treści nią nie jest.

Pamiętajmy, pierwszą ofiarą wojny zawsze jest prawda.

Niemal natychmiast po wybuchu wojny na Ukrainie w naszym miłującym wolność kraju poblokowano dostęp do innych niż oficjalne źródeł informacji. Pamiętam dziennikarza w TokFM cieszącego się z tego faktu i domagającego rozszerzenia zakresu. Tak zwany dziennikarz domagający się wprowadzenia cenzury i cieszący z niej to znak naszych czasów. I chodziło nie tylko o rosyjskie portale internetowe. Na przykład zablokowano również dostęp do wielu niezależnych portali amerykańskich, które w swoim macierzystym kraju pozostały dostępne. Tam, pomimo wysiłków administracji, konstytucja jeszcze coś znaczy. U nas obywatel już nie ma prawa wyboru informacji i kierowania się swoim własnym osądem. Warto pamiętać, iż niewiele było w historii momentów, gdy to ci dobrzy uciekali się do cenzury.

Drugi powód jest bardziej szczegółowy, a nazywa się zubożony uran i wymaga nieco dłuższego wyjaśnienia. Naturalnie występujący uran jest mieszanką izotopów, z których tylko 235U jest wykorzystywany w reaktorach i broni jądrowej, gdyż jest jedynym izotopem występującym w naturze ulegającym rozszczepieniu pod wpływem neutronów termicznych. Aby go uzyskać, przeprowadza się rozdzielanie izotopów uranu, które z powodów technicznych i ekonomicznych jest tylko częściowe. Wykorzystywany jest wzbogacony uran, zawierający aż kilka procent uranu 235. Ubocznym produktem wzbogacenia jest uran zubożony, a pozostaje go dużo więcej. Ten zubożony uran może być wykorzystywany do różnych celów wymagających materiałów o wysokiej gęstości (czyli dużej masie na jednostkę objętości). Najczęściej są to zastosowania militarne, na przykład pociski i pancerze. Materiał jest skrajnie niebezpieczny i poza bezpośrednim działaniem jako pocisk powoduje liczne i długotrwałe szkody w środowisku. Powtarzając za Wikipedią:

Wysoką toksyczność wykazują pyły uranu i pyły tlenków uranu, wydzielające się podczas spalania penetratora kinetycznego z pocisku kinetycznego podczas przebijania się przez pancerz (wydzielone w wyniku tarcia ciepło zapala piroforyczny uran). Mogą one wniknąć do organizmu ze wdychanym powietrzem lub poprzez kontakt ze skórą i połknięcie z posiłkami. Związki chemiczne uranu kumulują się między innymi w kościach, gdzie zarówno efekty trujące (charakterystyczne dla metali ciężkich), jak i pochodzące od promieniowania, są dużo bardziej szkodliwe.

Także pancerze łatwo mogą ulegać rozdrobnieniu lub zapaleniu, a produkty stają się źródłem zanieczyszczenia. Ponadto uran jest zubożony, ale w dalszym ciągu zawiera śladowe ilości aktywnego izotopu 235. Pyły uranu i jego związków w atmosferze mogą przebywać duże odległości, zatem szkodliwe działanie występuje na dużym obszarze. Ich wzmożone działanie może wystąpić w całkiem nieoczekiwanych miejscach, na przykład skutkiem przypadkowej koncentracji opadu przez zjawiska atmosferyczne. Usunięcie ich ze środowiska jest praktycznie niemożliwe, ale kto by się tym przejmował. Zadekretowano, iż walka jest w słusznej sprawie, stoją za tym ogromne pieniądze, więc wszystko jest dozwolone. Co prawda powstała międzynarodowa organizacja (ICBUW) mająca za zadanie wprowadzenie zakazu militarnego stosowania zubożonego uranu, ale nie mając za sobą możnych tego świata, pozostaje wołaniem na puszczy.

https://www.devex.com/organizations/international-coalition-to-ban-uranium-weapons-icbuw-114026

Wywołana przez państwa zachodnie wojna w Jugosławii stała się okazją do wypróbowania nowych zabawek. Pokusa była nieodparta. Amunicję ze zubożonego uranu zastosowano kilkakrotnie, pozostawiając w środowisku ślady na dziesięciolecia. Próby ukrycia albo udawania, iż nic się nie stało, nie powiodły się z powodu zbyt wielu świadków międzynarodowych w tym zbombardowania ambasady chińskiej.

Wśród ściganych zbrodniarzy wojennych, oprócz do upojenia pokazywanego wtedy w zachodnich telewizjach Slobodana Miloševićia (umarł w trakcie 5-letniego procesu, podczas którego Trybunał w Hadze uznał, iż nie ma wystarczających dowodów przeciwko niemu) powinni znaleźć się Tony Blair i Bill Clinton. Najwyraźniej Rishi Sunak oraz Joe Biden poszli w ich ślady, wysyłając pod koniec kwietnia uranową amunicję na Ukrainę.

https://consortiumnews.com/2023/05/02/using-poison-in-ukraines-depleted-hope-of-victory/

https://consortiumnews.com/2023/05/11/watch-cn-live-depleted-ukranium/

Minister sił zbrojnych Wielkiej Brytanii James Heappey powiedział, iż rząd rozpoczął już dostawy amunicji ze zubożonym uranem (DU) na Ukrainę.

W odpowiedzi na pytania szkockiego posła Kenny'ego MacAskilla, Heappey potwierdził we wtorek, iż amunicja DU do wyprodukowanego w Wielkiej Brytanii czołgu Challenger 2 dotarła już na Ukrainę, ale odmówił komentarza na temat „wskaźników zużycia dostarczonej amunicji” w Kijowie, informuje Russia Today.

„Wysłaliśmy na Ukrainę tysiące sztuk amunicji Challenger 2, w tym pociski przeciwpancerne ze zubożonym uranem” – powiedział.

Broń znajduje się w tej chwili pod kontrolą Sił Zbrojnych Ukrainy (AFU), a Ministerstwo Obrony „nie monitoruje miejsc, z których AFU wystrzeliwuje pociski DU na Ukrainie” – powiedział cytowany przez RT.

Tego rodzaju „wsparcie” nie pomoże już w niczym ukraińskiej armii, ale daje jej narzędzia do zniszczenia dużej części kraju na całe dziesięciolecia. Ilości uranu w tysiącach pocisków znacznie przekraczają używane w reaktorach czy bombach jądrowych, a prędzej, czy później na pewno zostaną wprowadzone do środowiska i to nie w pojedynczej lokalizacji jak te związane z osławioną eksplozją w Czernobylu, którą nas ciągle straszą. Zamiarem jest, jak można domniemywać, użycie jej we wschodniej części kraju, zamieszkałej przez ludność rosyjskojęzyczną. W ogóle pomysł użycia tak brudnej broni w kraju żyjącym z eksportu żywności i zapewniającym znaczący odsetek jej światowej produkcji, mógł zrodzić się jedynie w głowach socjopatów dążących do zniszczenia tego kraju i wywołania światowego głodu. Od tej pory cała żywność z Ukrainy jest „techniczna”.

To niestety nie koniec złych wiadomości. Jak to na wojnie bywa, nastąpił wybuch w magazynie takiej amunicji.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew ostrzegł w piątek, iż radioaktywna chmura zmierza w kierunku Europy Zachodniej po zniszczeniu ukraińskiego magazynu przechowującego brytyjską amunicję ze zubożonym uranem.

Niedawno kilka mediów internetowych udostępniło nagrania z ogromnej eksplozji w mieście Chmielnicki, położonym na zachód od Kijowa, około 200 km od granicy z Polską. Były dwie duże eksplozje, które wytworzyły potężną, wirującą kulę ognia, która, jak bomba atomowa, rozwinęła się w górę i utworzyła chmurę w kształcie grzyba, która była czarna.

https://sputnikglobe.com/20230519/ukraines-depleted-uranium-blast-europe-on-brink-of-environmental-disaster-1110462939.html

Duża porcja uranu trafiła do atmosfery o 200 km od polskiej granicy. I co? I nic. Wbrew swoim obyczajom sprawdziłem ostatnie wiadomości na portalach polskich mediów. Cisza. Podają zwykłe dyrdymały, co kto na kogo powiedział, kto przekroczył prędkość i o ile, dziewczynka 11 minut pod wodą i żyje. To są najistotniejsze informacje. Fakt, iż nasi drodzy sojusznicy urządzają sobie takie zabawy tuż za naszą granicą, nie jest istotny i nikomu w Polsce nie przeszkadza. Nie przejmuje się tym ani rząd, ani opozycja, ani dziennikarze. Europosłowie też mają ważniejsze sprawy.

Oczywiście, gdyby uranową amunicję wprowadziła Rosja, a niewątpliwie ją ma, trąbiłyby o tym bez ustanku wszystkie media. Gadano by o zbrodniczym ludobójczym Putinie i łamaniu konwencji. Straszono by nas tym uranem bez ustanku, aby wszyscy po raz kolejny dowiedzieli się, jak bardzo złym krajem jest Rosja i jak nieludzcy są Rosjanie. Baletów Czajkowskiego nie wystawią już nigdzie na świecie. Jednak to zagrożenie sprowadziło na nas kochane NATO, więc nie powiedzą nam nic, bo nic się nie stało.

Z powyższej historii można wyciągnąć kilka wniosków, które nasuwają się od dawna, ale co nie wszyscy są gotowi przyznać. Po pierwsze zwykli ludzie, czyli obywatele Polski, Ukrainy, czy państw sąsiednich, nie znaczą nic ani dla władz swoich krajów, ani dla sojuszników. Jedni i drudzy interesy mocarstw i wielkiego kapitału stawiają dużo wyżej od naszego życia i zdrowia. Wszystkie akcje typu alertów smogowych to zasłona dymna, mająca w perspektywie służyć ograniczeniu naszych wolności, w tym wolności przemieszczania się. Ochroną naszego zdrowia nikt się nie przejmuje, a my jesteśmy przeznaczeni na rozkurz, kiedy tylko władcy uznają za stosowne.

Wysłanie uranowej amunicji na Ukrainę nie było decyzją nagłą podyktowaną niespodziewanym zwrotem sytuacji. Noszono się z tą decyzją od dawna. Nie było pośpiechu ani konieczności zachowania tajemnicy, chyba iż przed nami, bo w kręgach wojskowych wiedziano o tym zamiarze. To nie była decyzja wojskowa, tylko polityczna i jako taka powinna zostać skonsultowana ze wszystkimi państwami NATO, z ludźmi w tych rzekomo demokratycznych krajach. Nikt nie uznał nas za tego godnych.

Ponadto choćby nie mamy prawa się dowiadywać, co robią nasze rządy i jakie są tego skutki. Nie ma już niezależnego dziennikarstwa, przynajmniej w Polsce. Są piewcy cenzury i posłuszne tuby propagandowe. Wszystkie wyloty medialne jako poważne wiadomości powtarzają papkę podsuwaną przez kilka agencji prasowych, nie odważając się na zbieranie i publikację materiałów własnych. Jako własne podają tylko kryminałki, plotki i inne dyrdymały bez znaczenia. Czasami redakcje publikują komentarze własnych dziennikarzy, ale co z tego, jak te też są oparte wyłącznie na danych z oficjalnej narracji.

OKO.press jako najważniejszy bieżący temat wybrało palenie papierosów. Całkiem słusznie, to co wdychamy, wpływa na nasze zdrowie.

Thanks for reading Jacek’s Substack! Subscribe for free to receive new posts and support my work.

Read Entire Article