Jest takie powiedzenie, w Polsce niestety doskonale znane: „Odnieść moralne zwycięstwo”. Moralne zwycięstwo to nic innego, jak porażka, którą ubrano w odświętny strój, ale porażka w każdym stroju i wydaniu zawsze pozostanie porażką. Wczorajsza rozmowa Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem nie mieści się w kategorii „moralnej porażki”, bo po pierwsze była to totalna klęska prezydenta Ukrainy, a po drugie mieliśmy do czynienia z „moralną awanturą”.
Wołodymyr Zełenski wszedł do biura zwanego Białym Domem z zamieram porozstawiania gospodarzy po kątach, jednak skończyło się na tym, iż wypił atrament. O skali klęski „średnio utalentowanego komika” najdobitniej świadczy fakt, iż najwięksi krytycy Donalda Trumpa i dyżurni polscy eksperci, jednym głosem stwierdzili, iż takiej masakry jeszcze nie widzieli. Okazało się jednak, zresztą nie po raz pierwszy, iż są w Polsce politycy, którzy widzieli coś dokładnie przeciwnego i próbują świętować „moralne zwycięstwo”. Szczególnie rzuca się w oczy zachowanie premiera Donalda Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Obaj panowie postanowili wyrazić swoją solidarność z Ukrainą i Wołodymyrem Zełenskim, co w zaistniałych okolicznościach ociera się o polityczne samobójstwo. Polska jest w samym centrum ukraińskiej zawieruchy i od trzech lat popełniała niemal same błędy połączone z dotkliwymi stratami. Wspieraliśmy Ukrainę ponad swoje możliwości i do tego stopnia nieodpowiedzialnie, iż osłabiliśmy własne bezpieczeństwo, o czym bezceremonialnie poinformował prezydent Andrzej Duda. W zamian otrzymaliśmy wzruszenie ramion i pogróżki, iż Podkarpacie i Lubelszczyzna mogą znaleźć się na terytorium Ukrainy.
Donald Trump w ten sposób nie pozwala sobie chodzić po głowie i domaga się zwrotu zainwestowanych przez USA pieniędzy, a do tego wskazuje Ukrainie miejsce w szeregu. jeżeli Ukraińcy przez blisko 30 lat nie zdołali stworzyć choćby zalążka cywilizowanego państwa, które nie jest przeżarte korupcją i posiada zdolność do obrony swoich granic, to powinni grzecznie prosić o pomoc i jeszcze grzeczniej za nią dziękować. Tymczasem bezczelność ze strony prezydenta Ukrainy i wielu prominentnych polityków ukraińskich wielokrotnie dała się poznać i dopiero wczoraj Donald Trump ten problem rozwiązał.
O losach naszego sąsiada zdecydują światowe mocarstwa i strach patrzeć, gdy polskie władze wkładają palce między drzwi i futrynę, bo wiadomo od lat czym to się kończy. Stawanie po stronie porażki Zełeńskiego jest więcej niż niemądre, to po prostu proszenie się o kłopoty. Cokolwiek nie myśleć o USA i Donaldzie Trumpie żaden racjonalnie postępujący polityk nie powinien lekceważyć tak poważnego gracza na arenie międzynarodowej i tym bardziej go bezsensownie drażnić.
Takiej powagi zabrakło premierowi Donaldowi Tuskowi i ministrowi Radosławowi Sikorskiemu, którzy poszli po śladach Wołodymyra Zełenskiego. W najbliższym czasie rozstrzygną się losy naszego regionu i Polska nie będzie krajem rozgrywającym, za to może stać się krajem rozgrywanym. Biorąc pod uwagę kto aktualnie rządzi Polską najlepiej by było, żeby rządzący „skorzystali z prawa do milczenia”.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!