Sarmatolibertarianism and freedom in practice

niepoprawni.pl 1 day ago

Li­ber­ta­ria­nie chęt­nie wska­zu­ją hi­sto­rycz­ne przy­kła­dy spo­łe­czeń­stw zbli­żo­ny­ch do ide­ału wol­no­ści — naj­czę­ściej śre­dnio­wiecz­ną Is­lan­dię. Ale czy to je­dy­ny, a na­wet naj­lep­szy przy­kład? Ja­ko sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin uwa­żam, iż rów­nie moc­no — a mo­że moc­niej — na ten ty­tuł za­słu­gu­je daw­na Rzecz­po­spo­li­ta. Choć ża­den z ty­ch przy­kła­dów nie był ide­al­ny, oba po­ka­zu­ją pew­ne trwa­łe me­cha­ni­zmy, któ­re po­zwa­la­ły funk­cjo­no­wać spo­łe­czeń­stwom bez scen­tra­li­zo­wa­nej, wszech­wład­nej struk­tu­ry pań­stwo­wej.

Eli­tar­na wol­no­ść – ale czy to za­rzut?

  Za­rów­no w Is­lan­dii, jak i w Rze­czy­po­spo­li­tej, tyl­ko pe­wien wy­ci­nek spo­łe­czeń­stwa cie­szył się peł­nią praw po­li­tycz­ny­ch. W Is­lan­dii by­li to wol­ni go­spo­da­rze, w Pol­sce szlach­ta – sta­no­wią­cy ok. 10% po­pu­la­cji. Resz­ta to do­mow­ni­cy, chło­pi, nie­wol­ni­cy lub klien­ci. Z punk­tu wi­dze­nia współ­cze­sny­ch ide­ałów rów­no­ścio­wy­ch – to za­rzut. Jednak z punk­tu wi­dze­nia li­ber­ta­ria­ni­zmu – to wciąż in­te­re­su­ją­cy przy­kład, bo po­ka­zu­je, iż w okre­ślo­ny­ch wa­run­ka­ch wol­na, zde­cen­tra­li­zo­wa­na wspól­no­ta mo­że funk­cjo­no­wać sku­tecz­nie, na­wet je­śli ogra­ni­czo­na do eli­ty.

Anar­chia nie ozna­cza cha­osu

  Daw­na Rzecz­po­spo­li­ta by­ła pań­stwem pra­wa, ale nie pań­stwem przy­mu­su. Mię­dzy szlach­tą pa­no­wa­ły re­la­cje przy­po­mi­na­ją­ce stan anar­chii – bez nad­rzęd­nej, prze­moż­nej wła­dzy. I po­dob­nie jak w sto­sun­ka­ch mię­dzy­na­ro­do­wy­ch: brak cen­tral­ne­go rzą­du nie mu­si ozna­czać bra­ku re­guł. Wrę­cz prze­ciw­nie – wol­no­ść wy­mu­sza ist­nie­nie ła­du, do­bro­wol­ny­ch zo­bo­wią­zań i wza­jem­ne­go po­sza­no­wa­nia. Ta­ka „anar­chia cy­wi­li­za­cyj­na” mo­że funk­cjo­no­wać, gdy opie­ra się na wspól­ny­ch war­to­ścia­ch i kon­trak­to­wym po­dej­ściu do re­la­cji spo­łecz­ny­ch.

Nie­po­trzeb­ne znie­wo­le­nie – błąd prze­szło­ści

  Fakt, iż 90% lu­dzi ży­ło kie­dyś w przy­mu­so­wym pod­dań­stwie, nie wy­ni­kał z ko­niecz­no­ści, le­cz z bra­ku za­ufa­nia do me­cha­ni­zmów wol­no­ryn­ko­wy­ch. W rze­czy­wi­sto­ści te sa­me pro­por­cje mię­dzy eli­ta­mi a resz­tą spo­łe­czeń­stwa moż­na osią­gnąć bez prze­mo­cy. Więk­szo­ść lu­dzi i tak od­da wol­no­ść za bez­pie­czeń­stwo – je­śli zro­bi to do­bro­wol­nie, z prze­ko­na­nia, a nie pod przy­mu­sem, zy­sku­je­my spo­łe­czeń­stwo znacz­nie bar­dziej efek­tyw­ne. Abo­li­cjo­ni­ści zwy­cię­ży­li nie dla­te­go, iż by­li mo­ral­ni – le­cz dla­te­go, iż wol­ny czło­wiek je­st bar­dziej pro­duk­tyw­ny niż nie­wol­nik.

Wol­no­ść ja­ko efekt sy­ner­gicz­ny

  Wol­no­ść dzia­ła jak ka­ta­li­za­tor. Gdy lu­dzie ma­ją swo­bo­dę dzia­ła­nia, po­ja­wia się efekt sy­ner­gii: su­ma je­st więk­sza niż czę­ści skła­do­we. Hi­sto­ria uczy nas, iż de­cen­tra­li­za­cja, kon­trak­to­wo­ść i wol­no­ść – na­wet je­śli ogra­ni­czo­ne – pro­wa­dzą do roz­wo­ju, do­bro­by­tu i sta­bil­no­ści. Dla­te­go war­to pa­trzeć na Rzecz­po­spo­li­tą nie tyl­ko ja­ko na skan­sen feu­da­li­zmu, ale ja­ko na nie­do­koń­czo­ny pro­jekt cy­wi­li­za­cji wol­ny­ch lu­dzi.

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>

Read Entire Article