Protekcjonizm handlowy Trumpa może przerodzić się w globalną wojnę handlową
47. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump jest zaniepokojony degradacją amerykańskiej gospodarki. Jednym z najwyraźniejszych przejawów tej degradacji jest gigantyczny deficyt handlowy USA. Od połowy lat 70. bilans handlowy wykazuje chroniczny deficyt. Nadwyżka importu towarów nad ich eksportem była i jest pokrywana produktami „prasy drukarskiej” Systemu Rezerwy Federalnej USA – dolarami. Status dolara amerykańskiego jako waluty światowej pozbawił Amerykę zachęt do rozwoju gospodarczego. Nastąpiła stopniowa deindustrializacja Ameryki, kamuflowana na wszelkie możliwe sposoby przez oficjalny Waszyngton, podczas gdy amerykański dług zagraniczny wzrósł.
Donald Trump, być może najgłośniej w porównaniu ze wszystkimi poprzednimi prezydentami, przyznał fakt degradacji gospodarczej Ameryki i wygłosił szereg oświadczeń na temat tego, w jaki sposób uratuje kraj i dokona jego reindustrializacji. Jednym z kluczowych filarów jego programu jest wyeliminowanie ogromnego deficytu handlowego, co, jak stwierdził kilkakrotnie, pokazuje, iż Ameryka „subsydiuje” resztę świata. W rzeczywistości wszystko jest oczywiście dokładnie odwrotnie: reszta świata dotuje Amerykę, „karmi” ją długiem. Otrzymując w zamian za dostarczone towary „IOU” zwane dolarami amerykańskimi [ IOU – pieniądz bezgotówkowy – inaczej nazywany ( żyrowy, lub wkładowy, IOU). Pieniądz bezgotówkowy (IOU) jest środkiem wymiany, którego podstawą jest wierzytelność przedsiębiorstwa prywatnego lub osoby fizycznej. Skrót ( IOU) pochodzi od angielskiego zwrotu (I owe you) – czyli jestem ci winien – PZ ]
Pozwólcie, iż przedstawię wam kilka danych na temat bilansu handlowego USA. W 2022 r. zanotowano rekordowy deficyt handlowy – 948,1 mld dolarów, przy eksporcie wynoszącym 3,009,7 mld dolarów, imporcie – 3,957,8 mld dolarów. W 2023 r. deficyt obniżył się do 773,4 mld dolarów. Właśnie opublikowano dane za 2024 r.: deficyt handlowy USA wzrósł w ujęciu rocznym o 17% i osiągnął Wartość miesięcznego deficytu handlowego w 2024 r. wzrosła i osiągnęła rekordową wartość 98,4 miliarda dolarów w grudniu. To drugi najwyższy miesięczny wynik po rekordowym poziomie odnotowanym w marcu 2022 r.
Trump jest zdeterminowany w ograniczaniu deficytu handlowego, mając nadzieję, iż najpierw uda mu się to osiągnąć poprzez ograniczenie importu, a później zacznie zwiększać eksport. Ograniczenie importu zapewnią cła. Trump ma zróżnicowane podejście do stosowania protekcjonizmu celnego. Przede wszystkim biorąc pod uwagę stan bilansu handlu dwustronnego. Ponadto wprowadzenie ceł lub groźba ich wprowadzenia może zostać przez Waszyngton wykorzystana jako uniwersalny środek nacisku na partnera handlowego. Oznacza to, iż mogą mieć na celu zmuszenie partnera handlowego do podjęcia określonych działań niezwiązanych z handlem.
Z punktu widzenia stanu bilansu handlu dwustronnego głównym celem waszyngtońskiego protekcjonizmu celnego są oczywiście Chiny. Przyjrzyjmy się statystykom deficytu handlowego USA na koniec 2023 roku według partnerów handlowych. Z całkowitego deficytu wynoszącego 773,4 miliarda dolarów większość pochodziła z handlu z Chinami – 279,1 miliarda dolarów, czyli 36%. Dla porównania przytoczę następujące po Chinach kraje pod względem ich wkładu w powstanie deficytu handlowego USA (w miliardach dolarów): Meksyk – 152,5; Wietnam – 104,6; Niemcy – 82,6; Japonia – 71,5; Irlandia – 65,5; Kanada – 64,2; Korea Południowa – 51,1; Tajwan – 47,8. To właśnie te kraje są głównymi celami zapowiadanej przez Trumpa polityki protekcjonizmu handlowego. Pierwsze na tej liście są Chiny.
Są już dane na temat salda handlowego między Stanami Zjednoczonymi a Chinami na koniec 2024 roku. Eksport USA do Chin wyniósł 163,6 mld dolarów, import z Chin – 524,7 mld dolarów, saldo (deficyt) – 361,1 mld dolarów W ciągu roku ujemne saldo handlu USA-Chiny dla Stanów Zjednoczonych wzrosło o 83 miliardy dolarów, czyli 29,4%. Chiny odpowiadały za prawie 2/5 (39,3%) całkowitego deficytu handlowego USA w 2024 roku! Jestem pewien, iż Trump ma te statystyki na biurku, co prawdopodobnie jeszcze bardziej go utwierdza w przekonaniu, iż głównym celem protekcjonistycznej polityki Białego Domu powinny być Chiny. Dziesięć lat wcześniej, w 2014 roku, deficyt handlowy USA z Chinami wyniósł 345 miliardów dolarów. Już w styczniu 2017 roku Trump rozpoczynając swoją pierwszą kadencję prezydencką ogłosił, iż zaczyna przywracać porządek w handlu amerykańsko-chińskim. Ale nie osiągnięto widocznego sukcesu. Mimo iż następnie nałożył cła, z naruszeniem zasad Światowej Organizacji Handlu (WTO), na około jedną piątą chińskiego importu. Jak na razie widzimy „bieganie w miejscu”.
Interesujące jest spojrzenie na handel między obydwoma krajami ze strony Chin. Od ubiegłego stulecia głównym partnerem handlowym Chin pod względem obrotów handlowych i eksportu są Stany Zjednoczone. W 1995 r. wartość eksportu Chin do Stanów Zjednoczonych wynosiła 45,7 miliardów dolarów, co stanowiło 20% całego chińskiego eksportu. Na początku tego stulecia znaczenie rynku amerykańskiego dla chińskich eksporterów jeszcze bardziej wzrosło. I tak w 2002 r. na Stany Zjednoczone przypadało 25,8% całego chińskiego eksportu. W kolejnych latach nieznacznie spadła – do około 20% i na tym poziomie utrzymywała się do 2018 roku. Potem udział USA zaczął spadać – najwyraźniej pod wpływem protekcjonistycznych działań Waszyngtonu. W 2024 r. udział ten wyniósł 14,6%. Chińscy eksporterzy próbowali odejść od silnego uzależnienia od rynku amerykańskiego, zdając sobie sprawę, iż antychiński protekcjonizm może się nasilić. Zwłaszcza jeżeli Trump wróci do Białego Domu. W ostatnich latach eksport Chin do Wietnamu, szeregu państw europejskich i Rosji rósł w przyspieszonym tempie. Jednak w zeszłym roku chiński eksport do Stanów Zjednoczonych również gwałtownie wzrósł. Miało to najwyraźniej związek z oczekiwaniami na powrót Trumpa do Białego Domu. Chińscy eksporterzy starali się wypchnąć jak najwięcej swoich towarów na rynek amerykański przed podniesieniem ceł. Swoją drogą, amerykańscy importerzy też się spieszyli, zdając sobie sprawę, iż czas tanich chińskich towarów może niedługo się skończyć, więc muszą mieć czas, aby zrobić ich zapasy.
W ubiegłym roku ogólna ekspansja eksportowa Chin była bardzo dynamiczna. Na koniec 2024 roku zanotowano rekordową nadwyżkę handlową Imperium Niebiańskiego – prawie bilion (dokładna liczba to 992 miliardy dolarów). Handel ze Stanami Zjednoczonymi stanowił 36,4% całkowitej nadwyżki w handlu zagranicznym Chin. Prawdopodobnie takiego szczęścia nigdy więcej nie będzie można zobaczyć w Niebiańskim Imperium.
Uważa się, iż od 2018 roku Stany Zjednoczone rozpoczęły wojnę handlową z Chinami. I iż za prezydentury Joe Bidena nastąpiło zawieszenie wojny. Nie jest to do końca prawdą. Po pierwsze, administracja Joe Bidena nie cofnęła ceł wprowadzonych za czasów Trumpa na chińskie towary. Po drugie, dodała coś od siebie. W maju 2024 r. ogłosiła stopniowe podwyższanie w ciągu trzech lat ceł importowych na szereg chińskich towarów (pojazdy elektryczne, panele fotowoltaiczne, stal, aluminium, chipy komputerowe). Udało im się wprowadzić pewne rzeczy, zanim Biden opuścił Biały Dom. To prawda, iż wielu postrzegało decyzję Bidena jako działanie w ramach kampanii przed wyborami prezydenckimi.
Trump jeszcze przed przeprowadzką do Białego Domu groził wprowadzeniem ceł importowych na wszystkie towary i dla wszystkich państw bez wyjątku. W tym choćby towary z Europy. Na początku lutego ogłosił cła importowe na towary z Kanady, Meksyku i Chin. Na towary meksykańskie i kanadyjskie stawka celna wyniesie 25%, a na towary chińskie – 10%. 10 lutego Trump wprowadził cła w wysokości 25% na import stali i aluminium ze wszystkich krajów, w tym europejskich.
Jeśli chodzi o Meksyk i Kanadę, ogłoszone wobec nich cła mają na celu nie tylko zaprowadzenie porządku w handlu dwustronnym; są także narzędziem nacisku na sąsiadów. Trump zasugerował, iż mógłby znieść te cła, jeżeli Kanada, a zwłaszcza Meksyk, przywrócą porządek na granicy ze Stanami Zjednoczonymi i odetną napływ nielegalnych migrantów i narkotyków. Jednak cła na towary z Meksyku i Kanady mają również na celu ograniczenie ich eksportu towarów do Stanów Zjednoczonych. Zwracam uwagę, iż to nie Chiny zajmują pierwsze miejsce wśród zagranicznych dostawców towarów na rynek amerykański. W 2023 r. na pierwszym miejscu w eksporcie do Stanów Zjednoczonych znalazł się Meksyk – 475,2 mld dolarów. Na drugim miejscu znalazł się chiński eksport do Stanów Zjednoczonych , który wyniósł 426,9 mld dolarów, a na trzecim miejscu znalazła się Kanada – 418,6 mld dolarów, a na czwartym miejscu znalazła się Japonia, daleko za nazwaną „trójką” – 147,2 mld dolarów.
Zaledwie dzień po ogłoszeniu postanowienia taryfowego Trump ogłosił, iż cła na towary z Kanady i Meksyku zostaną zawieszone na miesiąc. Obserwatorzy tłumaczą to zawieszenie faktem, iż Waszyngton prowadzi negocjacje z sąsiadującymi państwami i od wyniku negocjacji zależą dalsze losy ceł. A także o tym, jak skutecznie będą działać sąsiedzi w zakresie blokowania transgranicznych przepływów nielegalnych migrantów i narkotyków. Ale w każdym razie trudno oczekiwać, iż Waszyngton całkowicie zniesie cła na Meksyk i Kanadę. Może jedynie obniżyć stawkę.
Nie zawieszono dekretu celnego na towary z Chin. Co więcej, 14 lutego Trump powiedział reporterom w Białym Domu: „Nałożyłem na Chiny bardzo wysokie cła na kwotę 600 miliardów dolarów. Żaden inny prezydent nie wprowadził tak wiele.” Jak zawsze Trump nieco upiększył swoją rolę w historii. Nie mógł nałożyć ceł na taką kwotę. Przecież właśnie podano, iż na koniec 2024 roku chiński eksport do Stanów Zjednoczonych wyniósł 524,7 miliardów dolarów, a rekordowa wartość chińskiego eksportu do Stanów Zjednoczonych wyniosła w 2022 roku – 563 miliardy dolarów. Ale takie „nieścisłości” w wypowiedziach Trumpa nie są najważniejsze. Najważniejsze, iż tak bezprecedensowe działanie antychińskiego protekcjonizmu niedługo „bumerangiem” powróci do Ameryki. Po pierwsze, oczekuje się wzrostu cen na rynku krajowym w wyniku wzrostu cen towarów chińskich lub ich wymiany na inne, droższe towary amerykańskiej produkcji. Po drugie, spadnie międzynarodowa konkurencyjność amerykańskich towarów, w których wykorzystano komponenty pochodzenia chińskiego. Po trzecie, nieuniknione są działania kontrprotekcjonistyczne ze strony Chin.
Na Pekin nie trzeba było długo czekać. Nałożył już odwetowe cła na węgiel, skroplony gaz ziemny, ropę naftową, sprzęt rolniczy i niektóre samochody importowane ze Stanów Zjednoczonych. Ponadto Chiny obiecały ograniczenie eksportu wolframu do Stanów Zjednoczonych (Chiny odpowiadają za ponad 80 procent światowych dostaw wolframu; jak dotąd ponad jedna czwarta amerykańskiego importu wolframu pochodzi z Chin).
Nawiasem mówiąc, granica między tradycyjnymi środkami protekcjonistycznymi a sankcjami gospodarczymi jest dość umowna. Trump już podczas swojej pierwszej prezydentury zastosował pewne sankcje wobec Państwa Środka. Tym samym w sierpniu 2019 roku Departament Skarbu USA oskarżył Chiny o manipulacje walutowe (zaniżanie wartości juana). Na tej podstawie Chiny zostały wykluczone z listy uczestników zamówień rządowych USA (jednak w następnym roku z listy „manipulatorów walutowych” usunięto Celestial Empire). Również podczas swojej pierwszej kadencji w Białym Domu Trump podpisał zarządzenie zabraniające chińskim inwestorom udziału w kapitale amerykańskich spółek z szeregu branż o strategicznym znaczeniu. Jednocześnie wprowadzono zakazy dla amerykańskich inwestorów nabywania akcji chińskich spółek powiązanych z siłami zbrojnymi Państwa Środka. Nawiasem mówiąc, sankcje antychińskie zostały wprowadzone także za prezydenta Joe Bidena. Na przykład sankcje nałożone na chiński przemysł półprzewodników. Na chińskie firmy, które naruszyły sankcje antyrosyjskie, nałożono wtórne sankcje. W zeszłym roku nadeszła seria „odpowiedzi” z Pekinu. Tym samym w maju 2024 roku Chiny zdecydowały się nałożyć sankcje na 12 amerykańskich firm wojskowo-przemysłowych i 10 ich menedżerów najwyższego szczebla za sprzedaż broni Tajwanowi oraz w odpowiedzi na sankcje Waszyngtonu nałożone na chińskie przedsiębiorstwa współpracujące z Rosją w obchodzeniu antyrosyjskich sankcji.
Większość ekspertów jest zgodna, iż wojna handlowa Ameryki z Chinami, rozpoczęta przez Trumpa w 2018 roku, powróci w tym roku w znacznie bardziej intensywnej formie. Nawiasem mówiąc, Pekin nie jest osamotniony w swoich protekcjonistycznych „odpowiedziach” wobec Waszyngtonu. Premier Kanady Justin Trudeau ogłosił 25-procentowe cło na amerykańskie towary o wartości 155 miliardów dolarów. Meksyk również nie czekał długo. 2 lutego 2025 r. Prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum w odpowiedzi na nakaz taryfowy Trumpa poleciła ministrowi gospodarki Marcelo Ebrardo zastosowanie „środków taryfowych i pozataryfowych” w celu ochrony interesów kraju. Większość ekspertów zgadza się, iż zarządzenie Trumpa nakładające cła importowe może wywołać globalną wojnę handlową. A jak pokazuje światowe doświadczenie, w przeciwieństwie do zwykłych wojen, w wojnach handlowych nie ma zwycięzców. Ameryka na pewno nie będzie zwycięzcą.
Autor: W. J. Katasonow
ŹRÓDŁO: Торговый протекционизм Трампа может обернуться глобальной торговой войной
(tłum. PZ)