Majmurek: What can the left get out of Nawrocki's studio apartment?

krytykapolityczna.pl 12 hours ago

Przedostatni tydzień kampanii zdominował jeden temat: kawalerka Karola Nawrockiego i sposób, w jaki prezes IPN z małżonką weszli w jej posiadanie. Mieszkanie Nawrockich przesłoniło na kilka dni Trumpa, wojnę między dwoma mocarstwami atomowymi Indiami i Pakistanem, nie wspominając o tej w Ukrainie, dramatycznie przebiegające głosowanie w Bundestagu nad wyborem nowego kanclerza i jego wizytę w Polsce, a choćby konklawe.

Wszystko to zupełnie odebrało też tlen i przestrzeń innym kandydatom, jednocześnie osłabiając Nawrockiego, być może na tyle, iż może już ostatecznie zapomnieć o prezydenturze – jeżeli kiedykolwiek mógł o niej poważnie myśleć.

Kto jednak może skorzystać na tym osłabieniu kandydata PiS poza Trzaskowskim w drugiej turze? Gdzie może pójść elektorat, którego historia pana Jerzego teoretycznie najbardziej powinna poruszyć: starsi, ubożsi ludzie, głosujący na pisowską prawicę, ale nienależący do fanatycznego elektoratu tej partii? Czy na kryzysie Nawrockiego może skorzystać lewica?

Nie ten elektorat

Główny problem w temacie „lewica i kawalerka Nawrockich” polega na tym, iż najbardziej dotknięty historią pana Jerzego elektorat jest tym, który lewicy najciężej jest w tej chwili pozyskiwać. Zwłaszcza tej spod znaku Razem, która nigdy nie wyszła poza wizerunek partii „młodzieżowej” – choć jej liderzy są już w większości w wieku średnim – a tę kampanię zdecydowanie sprofilowała pod najmłodszy, antysystemowy elektorat, zupełnie nieodnajdujący się na scenie politycznej zdominowanej przez PiS i PO.

Gdy rozkręcała się afera, Razem wrzuciło do sieci swój nowy spot, pokazujący Adriana Zandberga opowiadającego w różnych miejscach w kraju o „Polsce atomowej z krzemu i stali” na wiecach, gdzie średnia wieku wynosi na oko nie więcej niż 22 lata. Taki wiec niekoniecznie jest miejscem, gdzie pójdzie seniorka z Bełchatowa, która uzna, iż biorąc pod uwagę, jak kandydat PiS postąpił z panem Jerzym, chyba nie powinien zostać prezydentem i nie potrafi zrozumieć czemu PiS, partia, która w jej mniemaniu tak bardzo dbała o starszych, ubogich ludzi, postawiła na kogoś takiego.

Mniej młodzieżowo sprofilowaną kampanię ma Magdalena Biejat. Jest ona jednak stargetowana raczej na przedział od 30-latków do 50-latków z klasy średniej, rozczarowanych rządami obecnej koalicji niż do seniorów z klasy ludowej rozczarowanych Nawrockim. Dla tej grupy barierą do ewentualnego głosu na Biejat będzie też to, iż kandydatka Nowej Lewicy ma w tej kampanii wizerunek osoby najbardziej wysuniętej w progresywną stronę w tematyce światopoglądowej – praw mniejszości, praw kobiet, aborcji itd.

Więc, choć jakieś przepływy na lewo od zniesmaczonych sprawą kawalerki Nawrockiego wyborców PiS mogą się pojawić, to wyborcy najbardziej dotknięci tą sprawą, raczej zostaną w domu albo wybiorą mniejszych kandydatów prawicowych, których przecież nie brakuje w tym roku.

Bardzo mocno do walki o podobnego wyborcę wszedł Sławomir Mentzen, chyba najbardziej zdecydowanie ze wszystkich kandydatów nazywając Nawrockiego oszustem i stawiając na komunikat: „ktoś tak nieuczciwy nie może reprezentować polskiej prawicy, konserwatywni wyborcy: macie alternatywę, mnie”.

Lewicowe tematy

Jednocześnie sprawa kawalerki wprowadza do debaty publicznej tematy, które naturalnie w większości demokracji „należą” właśnie do lewicy: mieszkania komunalne, sytuację starszych, ubogich osób, opiekę społeczną, politykę senioralną.

Pierwsze dni afery nie zostawiały żadnej przestrzeni na to, by o wszystkich tych problemach porozmawiać poważnie. Politykę zdominowały, z jednej strony, potępienia moralności Karola Nawrockiego, w czym celowali politycy drugiego szeregu KO, z drugiej, potwornie chaotyczna, coraz bardziej desperacka i ostatecznie nieudana obrona Nawrockiego przez PiS.

Teraz, gdy chyba wystrzelano wszystkie salwy, gdy Nawrocki zapowiedział, iż odda kawalarkę, taka przestrzeń się pojawia – choć gdy piszę te słowa, w piątek rano Interia ujawniła, iż istnieje dokument, w którym Nawrocki zobowiązuje się do opieki nad panem Jerzym. Niezależnie od tego, jak dalej będzie żył ten temat, lewica powinna spróbować przenieść dyskusję wokół tego, co stało się w Gdańsku, z oceny osobistej moralności Karola Nawrockiego na kwestie systemowe.

Zrobiła to już Magdalena Biejat i Nowa Lewica, składając projekt ustawy „Bezpieczny senior”. Według tego, co na portalu X napisał rzecznik partii Łukasz Michnik, zawiera ona dwa główne rozwiązania. Po pierwsze, zakaz sprzedaży mieszkań komunalnych z bonifikatą, bo „nie da się walczyć z kryzysem mieszkaniowym, kiedy statystyczna gmina wciąż więcej sprzedaje, niż buduje. Szczytem absurdu jest to, iż sprzedaje za 10% wartości, a buduje za 100%”. Po drugie, mechanizm umożliwiający gminom wykup mieszkań od seniorów, którzy nie mają ich komu zostawić – tak, by padali ofiarą mieszkaniowych drapieżców, fliperów itp. Można się spodziewać, iż w temacie wypowie się także Adrian Zandberg.

Oczywiście, mieszkania komunalne dla ubogich seniorów to tyleż społecznie istotny co średnio nośny wyborczo temat – przynajmniej gdy nie chodzi o wątpliwe moralnie działania jednego z czołowych kandydatów. Zwłaszcza dla elektoratu, o który dziś walczy lewica, do którego historia, jaka spotkała pana Jerzego, raczej nie przemawia na najbliższym, osobistym, życiowym poziomie.

Dlatego ważne jest, by oboje kandydaci parlamentarnej lewicy odbili się od tematu „Bezpiecznego seniora” jako elementu polityki mieszkaniowej i przedstawili jej całą, kompleksową wizję. Także z ofertą dla młodych ludzi i klasy średniej, pokazując rolę zasobu komunalnego i budownictwa społecznego w dobrej polityce mieszkaniowej. Przy okazji można populistycznie uderzyć w klasę polityczną zdominowaną przez landlordów – Biejat i Zandberg mają według oświadczeń majątkowych nominalnie niemało warte mieszkania, ale nie są „mieszkaniowymi obszarnikami” – do czego znakomitą okazją będzie debata wszystkich kandydatów w TVP w poniedziałek.

Wielkie emocje, jakie wzbudziła sprawa kawalerki, pokazują nie tylko lęki starszego elektoratu i skalę negatywnych odczuć, jakie w trakcie swojej krótkiej politycznej kariery był w stanie wokół siebie zgromadzić Nawrocki, ale też to, jak istotny jest temat mieszkaniowy. Lewicy już wcześniej w dużej mierze udało się go zdominować, wrzucić do debaty publicznej szereg tematów – na czele z krytyką polityki dopłat do kredytów i postulatami budownictwa społecznego na wynajem – teraz jest okazja, by na ostatniej prostej kampanii potwierdzić tę dominację.

Gra toczy się o to, by wspólnie wyprzedzić Mentzena

Oczywiście, prezydent nie jest od tego, by realizować politykę mieszkaniową i można zastanawiać się, jaki jest sens, by tę tematykę podnosić akurat w tych wyborach. Pamiętajmy jednak, iż lewica – jak wszyscy kandydaci poza pierwszą trójką – nie walczy w tych wyborach o prezydenturę, tylko zaprezentowanie się wyborcom i policzenie swoich zwolenników. I to liczenie, jak pokazują ostatnie sondaże, w sumie może nie pójść źle. Jest szansa na to, by wspólnie kandydaci lewicy wyprzedzili Mentzena.

To ważne nie tylko dlatego, iż byłoby bardzo słabo, gdyby w kampanii, gdzie głównym tematem jest sytuacja mieszkaniowa ubogiego seniora, zyskali Mentzen i Konfederacja. najważniejsze jest co innego: wynik lewicy, choćby podzielony na trzech kandydatów – bo pamiętajmy też o Joannie Senyszyn – zmieni kalkulacje uczestników drugiej tury.

Implozja kampanii Nawrockiego może przekonać kandydata KO, iż nie musi specjalnie niczego obiecywać lewicowemu elektoratowi, bo i tak ma prostą drogę do zwycięstwa z tak obciążonym konkurentem. jeżeli blok lewicowy będzie miał kilkanaście procent, a może choćby więcej niż Mentzen, to zmieni te kalkulacje. Lewicowy elektorat – choćby podzielony w pierwszej turze – stanie się łakomym wyborczo kąskiem; czymś, o co Trzaskowski będzie próbował zabiegać. Pewnie na swój nieudolny sposób o elektorat ten zabiegać będzie także Nawrocki. A wszystko to można przełożyć na ważne dla lewicowego wyborcy obietnice obu kandydatów.

Read Entire Article