Wspierane przez Iran libańskie ugrupowanie terrorystyczne Hezbollah potwierdziło we wtorek przyjęcie nowej strategii walki z Izraelem, czego efektem miał być niedzielny atak na bazę wojskową na południe od Hajfy. Wiceszef Hezbollahu Naim Kasem podkreślił, iż Izrael musi poczuć „ból”.
– Skoro Izrael dokonuje ataków na cały Liban, to my mamy prawo zaatakować dowolne miejsce w Izraelu – powiedział Kasem w przemówieniu transmitowanym przez proirański kanał telewizyjny. Zapowiedział, iż ataki wymierzone będą przede wszystkim w izraelskie wojsko.
Podczas przemówienia Kasem zwrócił się bezpośrednio do Izraelczyków mówiąc, iż jest zwolennikiem zawieszenia broni. – Nie proponujemy tego, gdyż jesteśmy na słabej pozycji – przyznał. Zapewnił jednak, iż Hezbollah „nie zostanie pokonany”.
AFP zaznaczyła, iż Kasem został de facto przywódcą Hezbollahu, gdy pod koniec września w Bejrucie zginął w izraelskim ataku lider tego szyickiego ugrupowania Hasan Nasrallah.
Według libańskiego rządu, w izraelskich atakach na Liban poniosło śmierć w ciągu ostatniego roku co najmniej 2309 osób, głównie w ostatnich tygodniach. Ponad 1,2 miliona Libańczyków musiało opuścić swoje domy.
Źródło: PAP / Oprac. TG