W Wydawnictwie Poznańskim ukazała się niedawno praca pt.: „Kraj za murem. Życie codzienne w NRD” autorstwa Katji Hoyer. Autorka urodzona w NRD, mieszka w tej chwili w Wielkiej Brytanii.
W pracy została bardzo rzetelnie przedstawiona historia Niemieckiej Republiki Demokratycznej, począwszy od początków jakimi była radziecka strefa okupacyjna aż do momentu wchłonięcia tego państwa przez RFN. Autorka nie kryje ciemnych kart historii NRD, takich jak strzelanie do osób próbujących uciekać na Zachód, czy też powszechnej inwigilacji społeczeństwa przez służbę bezpieczeństwa – Stasi. Jednak w przeciwieństwie do większości ukazujących się u nas książek o Polsce Ludowej, przedstawiającej nasz kraj z tamtego okresu w ciemnych barwach, K. Hoyer pokazuje również pozytywne strony życia w NRD i wydaje się, po przeczytaniu pracy, iż te pozytywy przewyższają ujemne strony egzystencji NRD. W podsumowaniu K. Hoyer stwierdza: „nadszedł czas by uznać NRD za to czym była – częścią niemieckiej historii”.
W pracy narracja autorki przeplata się ze wspomnieniami mieszkańców b. NRD i trzeba przyznać, iż to połączenie jest bardzo udane.
Swoją opowieść K. Hoyer zaczyna od 1945 r. Ukazuje ciężką sytuację mieszkańców radzieckiej strefy okupacyjnej, która nie dość, iż byłą uboższą częścią dawnej Rzeszy, mniejszą, mniej ludną, pozbawioną zasobów naturalnych, a do tego mocno zniszczoną i poddaną w pierwszym okresie silnej eksploatacji ze strony organów radzieckich, a choćby pozbawioną naukowców, których na parę lat wywieziono do ZSRR do pracy przy projektach zbrojeniowych.
Na tle trudnych początków osiągnięcia tego socjalistycznego państwa w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych muszą budzić szacunek, zwłaszcza iż strefa radziecka, w przeciwieństwie do stref zachodnich, pozbawiona była pomocy w ramach Planu Marshalla.
Autorka zwraca uwagę, iż choćby samo powstanie NRD nie było sprawą oczywistą. Przez wiele lat Stalin był do tego nastawiony niechętnie, dążąc do zjednoczenia Niemiec. Wszystkie działania podejmowane w radzieckiej strefie okupacyjnej były następstwem działań podejmowanych w strefach zachodnich i tak NRD powstała dopiero po utworzeniu RFN, a zgodę na budowę armii otrzymała po rozpoczęciu remilitaryzacji RFN. Samo powstanie NRD nie przesądzało początkowo o braku możliwości zjednoczenia Niemiec. Pierwsza konstytucja była zbliżona do zachodnioniemieckiej, kraj podobnie jak jego zachodni sąsiad był podzielony na landy, posiadał dwuizbowy parlament i identyczną jak RFN flagę. Zmiany przy niechętnej postawie ZSRR i to głównie pod naciskiem niemieckich komunistów następowały stopniowo. W 1952 zlikwidowano landy, wprowadzając Bezirki (okręgi), w 1958 dwuizbowy parlament, w 1960 r. urząd prezydenta. Do flagi dopiero w 1959 r. dodano młot, cyrkiel i wieniec zbożowy, a konstytucję po raz pierwszy zmieniono dopiero w 1968 r.
Przełomowym rokiem dla pierwszych prób zjednoczenia Niemiec był rok 1952. Wtedy to kanclerz RFN Konrad Adenauer odrzucił propozycję Stalina, który zaniepokojony przygotowaniami do remilitaryzacji Zachodnich Niemiec, zaproponował zjednoczenie Niemiec, pod warunkiem zachowania przez to państwo neutralności. Zdaniem autorki propozycja Stalina nie była wybiegiem propagandowym, a rzetelną propozycją. Odrzucenie tej propozycji przez władze RFN wykorzystał natychmiast przywódca NRD Walter Ulbricht i 9 lipca 1952 r. podczas II Zjazdu Partii zapowiedział otwarcie program „budowy socjalizmu”, na co Stalin niechętnie zgodził się. Wtedy też zrezygnowano z ustroju federalnego i przystąpiono świadomie do budowy odrębnego państwa niemieckiego.
Jak już napisałem wyżej, sytuacja gospodarcza wschodniej części Niemiec początkowo była bardzo trudnią. Jak podaje autorka łącznie w latach 1945-1953 państwo wschodnioniemieckie utraciło 60% bieżącej produkcji, którą skonfiskował na swoje potrzeby ZSRR. Jednakże obywatele wschodnich Niemiec nie ustawali w wysiłkach i już w 1950 r. udało się osiągnąć poziom produkcji z roku 1938 i to pomimo faktu, iż NRD zapłaciła trzykrotnie wyższe reparacje niż jej zachodnia odpowiedniczka.

Jak już wspominałem – tereny, które weszły w skład NRD były praktycznie pozbawione zasobów naturalnych. Praktycznie jedynym bogactwem był węgiel brunatny i z niego wytwarzano ok. 70 % energii. Mimo braku rudy żelaza wybudowano od podstaw nowe miasto Eisenhüttenstadt. Było to wzorcowe miasto socjalistyczne. Biorąc pod uwagę trudne warunki początkowe, osiągnięcia gospodarcze NRD były imponujące. K Hoyer przytacza na ten temat szereg danych i tak: w 1960 r. pralka znajdowała się tylko w 6% gospodarstw domowych, 10 lat później w nieco ponad połowie. Największym sukcesem przemysłu konsumenckiego NRD był postęp w dostawie lodówek. W 1960 r. były one tylko w 6% gospodarstw domowych. W 1970 r. lodówkę elektryczną posiadało już 56,4% gospodarstw domowych, czyli znacznie więcej niż w Niemczech Zachodnich, gdzie miało ją w tym czasie tylko 28% gospodarstw, a w 1980 r. te artykuły gospodarstwa domowego były już praktycznie w każdym domu mieszkańców NRD. Dostęp do telefonów był natomiast znacznie mniejszy w porównaniu z RFN. W 1970 r. połowa zachodnioniemieckich gospodarstw była podłączona do telefonu, podczas gdy w NRD było to zaledwie 6%.
Jeśli chodzi zaś o liczbę samochodów, to jak podaje autorka w roku 1988 nieco ponad połowa wschodnioniemieckich gospodarstw domowych miała samochód, czyli tylko kilka mniej niż w RFN i tyle samo co w Wielkiej Brytanii.
W 1967 zniesiono pracujące soboty a wymiar etatu zmniejszono do 43,75 godziny za tę samą płacę. Subsydiowanie czynszów, wyżywienia, wydarzeń kulturalnych i komunikacji publicznej sprawiło, iż stały się one dostępne dla wszystkich. Bilet do kina kosztował 50 fenigów przy minimalnej pensji wynoszącej 300 marek. Czteroosobowe gospodarstwo domowe w Niemczech Zachodnich wydawało na czynsze ok. 21% dochodów netto a w NRD jedynie 4,4%.
W 1968 r. prawie w każdym domu było radio, w 3/4 również telewizor. Pod koniec następnej dekady radia i telewizory były już praktycznie w każdym domu. W 1969 r. i w NRD i RFN wprowadzono kolorowe telewizory. Postęp ten dokonywał się z jednej strony dzięki wysiłkowi ciężko pracującej ludności, a z drugiej strony dzięki dostawom taniej ropy i gazu z ZSRR. Dziś zapomina się, iż dostawami tanich surowców energetycznych ZSRR subsydiował wszystkie kraje socjalistyczne, w tym i Polskę.
„Trabant 601”Następował też olbrzymi postęp społeczny. Autorka podkreśla, iż 1967 r. około 1/3 studentów szkół wyższych NRD wywodziło się z klas pracujących, podczas gdy w RFN było to zaledwie 3%. W 1989 r. NRD miała najwyższy na świecie odsetek aktywności zawodowej kobiet, niemal wszystkie miały stałą pracę. W RFN pracowała tylko połowa kobiet, a większość z nich tymczasowo. Dla wschodnioniemieckich kobiet rzeczą zupełnie normalną stało się robienie kariery zawodowej i posiadanie dzieci przy niewielu kompromisach. Placówki opiekuńcze były liczne i darmowe. Czynne od godz. 6.00 do 18.00, obejmowały zwykły czas pracy, dzięki czemu oboje rodzice mogli pracować na etatach. Choć system zachodnioniemiecki czynił duże postępy od 1950 r., to opieka nad dziećmi przez cały czas była uważana za osobisty wybór, pokrywany z własnych pieniędzy i wymagający zaangażowania rodziców. K. Hoyer podaje też, iż gdy kobiety zaczęły służyć w armii NRD pod koniec lat 80 tych, to kobiety w RFN przez cały czas nie miały prawa służyć w wojsku. W efekcie w 1990 r. po zjednoczeniu Niemiec każda z dwóch tys. kobiet służących w szeregach NVA utraciła pracę i stopień wojskowy. Tylko bardzo nieliczne wstąpiły do Bundeswehry jako pracowniczki cywilne.
Stabilizacja życia powodowała wzrost zadowolenia w kwestiach politycznych. Wydarzenia 1953 r., podczas których w Berlinie na ulice wyszło ponad 100 tys. osób, w Halle i Lipsku odpowiednio 60 i 40 tys. – łącznie w całym kraju w protestach miało wziąć udział milion ludzi – już się nigdy nie powtórzyły. Społeczeństwo Wschodnich Niemiec podzieliło się na dwie grupy. Mniej liczna była głęboko nieszczęśliwa, czuła się prześladowana, wykorzystywana i dławiona przez upolitycznienie wielu aspektów życia. Jednakże znaczna większość ludzi pogodziła się z życiem w NRD. Tak więc j wizja społeczeństwa wschodnioniemieckiego przedstawiona przez K. Hoyer jest zupełnie inna niż lansowana u nas wizja polskiego społeczeństwa, które rzekomo dzieliło się na żołnierzy wyklętych, opozycję z jednej strony oraz kolaborantów z drugiej. Do osądu czytelników pozostawiam ocenę, która wizja jest bardziej prawdziwa. Natomiast do K. Hoyer należy żywić szacunek, iż tak szczerze zaprezentowała nastroje ludności NRD. Zresztą jakby nie patrzeć na NRD, był to kraj znacznie mniej opresyjny w porównaniu z III Rzeszą.
Postawienie muru berlińskiego zahamowało dramatyczny odpływ ludzi na Zachód. Autorka podaje, iż do końca 1961 r. NRD utraciła już 1,3 miliona ludzi. Wyjeżdżali głownie intelektualiści, przedstawiciele wolnych zawodów, wykwalifikowani robotnicy oraz dawni właściciele dużych gospodarstw. Wg K Hoyer do 1961 r. NRD utraciła 7500 lekarzy, 1200 dentystów, trzecią część naukowców i setki tysięcy wykwalifikowanych robotników.
Autorka zwraca też uwagę, iż obok stabilizacji wewnętrznej wzrastało uznanie NRD na arenie międzynarodowej. W 1973 r. wraz z RFN NRD została przyjęta do ONZ, poprawiały się stosunki z zachodnioniemieckim sąsiadem. W 1980 r. wschodnioniemieckie ambasady i konsulaty znajdowały się niemal w 200 krajach świata. Wschodnioniemieckie produkty były eksportowane choćby do Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
NRD zaczęła odnosić też niebywałe sukcesy sportowe. Od Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1972 r. do końca swego istnienia NRD zajmowała w klasyfikacji medalowej 1 lub 2 miejsca, bijąc takich gigantów jak ZSRR i USA, a także zachodnioniemieckiego rywala. Choć jest mało prawdopodobne by udało się to osiągnąć bez dopingu, nie tłumaczy on wszystkich sukcesów. Niewielkie państwo zdominowało tabele sportowe na całe dekady, jego reprezentanci zdobyli łącznie 755 olimpijskich medali, w tym 203 złote.
Bardzo interesujące jest przedstawienie przez autorkę stenogramu rozmowy miedzy Helmutem Kohlem a Erichem Honeckerem z 1983 r., podczas której Kohl zapewnił wschodnioniemieckiego przywódcę, że: „rozmawia Pan z człowiekiem, który nie zrobi niczego by zaszkodzić pana pozycji.” Uwieńczeniem relacji międzyniemieckich była wizyta Honeckera w 1987 r. w RFN, gdzie przyjmowano go z najwyższymi honorami. I pomyśleć, iż ci sami Niemcy pięć lat później śmiertelnie chorego Honeckera postawili przed sądem. Jakże aktualne do dziś pozostają słowa Piłsudskiego, iż Zachód jest parszywieńki.
Erich HoneckerAutorka wskazuje też, iż denazyfikacja na Wschodzie była głębsza i wywarła duży wpływ na gospodarkę. Nauczyciele, urzędnicy, politycy, a choćby inżynierowie i policjanci byli usuwani ze stanowisk i zastępowani osobami niedoświadczonymi, ale bardziej akceptowalnymi ideologicznie. W tym czasie byli naziści w RFN czuli się całkiem dobrze. Takim sztandarowym przykładem jest kariera kata warszawskiej Woli, odpowiedzialnego za zamordowanie kilkudziesięciu tysięcy cywili w sierpniu1944 r. SS Gruppenführera Heinza Reinefartha, który po wojnie został wieloletnim burmistrzem Westerlandu, a potem był posłem do Landtagu Szlezwika-Holsztynu i pobierał generalską emeryturę.
Jednakże kryzysy naftowe uwypukliły słabości NRD i jej uzależnienie od Związku Radzieckiego. Gdy Moskwa wycofała się z obiecanych dostaw ropy i gazu, Niemcy Wschodnie nie były dłużej w stanie utrzymywać standard życia, do którego przywykli ich obywatele, bez narażania kraju na bankructwo. W 1980 r. NRD płaciła ekwiwalent 15 USD za baryłkę surowej ropy w porównaniu z 2-3 USD w 1972 r. Dodatkowo NRD eksportowała produkty ropopochodne, co stanowiło 28% enerdowskiego eksportu do państw niesocjalistycznych. W 1981 r. ZSRR zerwał podpisane niegdyś porozumienia i zmniejszył eksport ropy do NRD o ponad 10% z 19 do 17 milionów ton, by móc zaoferować więcej na rynkach światowych i złagodzić własne problemy gospodarcze. Skutkiem tego była postępująca w latach osiemdziesiątych stagnacja gospodarcza. NRD nie była już w stanie dotrzymywać kroku w rozwoju gospodarczym swojemu zachodniemu sąsiadowi.
W książce autorka poświęca też wiele miejsca skutkom zjednoczenia Niemiec, a w zasadzie prawidłowo nazywając rzecz po imieniu, wchłonięciu NRD przez RFN. Na dowód tego K. Hoyer przytacza słowa Wolfganga Schäuble, zachodnioniemieckiego ministra spraw wewnętrznych, który kierował negocjacjami zjednoczeniowymi ze Wschodem i zadeklarował, iż zmiana musi nadejść wyłącznie ze strony NRD. „To nie jest zjednoczenie dwóch równorzędnych krajów” – podkreślił. „Jest konstytucja i jest RFN. Zacznijmy od założenia, iż byliście wykluczeni z obu przez 40 lat. Teraz macie prawo zostać ich częścią”. Kierunek negocjacji nie podlegał dyskusji. Zdaniem autorki większość obywateli NRD w 1989 r. ani nie chciała likwidacji państwa, ani też nie marzyła o rychłym zjednoczeniu z Zachodem. Można było odczuć namacalne oczekiwanie, by NRD zmodernizowała życie polityczne. NRD była społeczeństwem ludzi świetnie wykształconych i upolitycznionych, pewnych siebie, dumnych ze swych osiągnięć i żądnych zmiany. 28 listopada 1989 r. 31 osób publicznych, w tym znani pisarze jak Christa Wolf i Stefan Heym przekazało mediom apel pt. „Za nasz Kraj”. Apelowano w nim za zachowaniem niepodległej NRD, ponieważ „alternatywą była wyprzedaż naszego majątku materialnego i moralnego oraz rychła aneksja NRD przez RFN”.
W ostatniej części pracy K. Hoyer przedstawia ciemne strony procesu „zjednoczenia”. Agencja Powiernicza powołana przez parlament RFN, z zadaniem nadzorowania procesu prywatyzowania państwowej gospodarki, zaczęła działać gwałtownie sprzedając „majątek ludowy” w ręce prywatne. Jak pisze autorka, brak doświadczenia, nadzoru i odpowiedniego personelu Treuhand doprowadziły do chaosu i korupcji. Wielu Niemców wschodnich postrzegało jej działalność jako niegodną wyprzedaż ich kraju. Liczni robotnicy dumni ze swego zawodu i zarobków teraz musieli przygotować maszyny i pojazdy dla zachodnioniemieckich firm, które kupiły enerdowskie przedsiębiorstwa za bezcen (często za symboliczną kwotę jednej marki). Innym kazano rozmontowywać ich własne fabryki, co w praktyce oznaczało pracę, której celem było uczynienie siebie samych zbędnymi. Demontaż kraju wzbudzał często poczucie beznadziei, które nie mijało przez całe dziesięciolecia.
W 2005 r. co piąty Niemiec wschodni był bezrobotny. Wprowadzone programy pracy tymczasowej wiązały się z proponowaniem dumnym i wykształconym pracownikom by zatrudniali się czasowo przy sprzątaniu, utrzymaniu przestrzeni publicznych lub – co najgorsze – do ponurego zadania demontażu fabryk przed ich sprzedażą. Po 1990 r. wiele miejsc pracy z czasów NRD po prostu przestało istnieć. Tylko w ciągu pierwszych dwudziestu miesięcy po zjednoczeniu zlikwidowano 4 tys. przedsiębiorstw, pracę zachował co czwarty pracownik firm państwowych.
W ciągu dwóch pierwszych lat po upadku muru berlińskiego w Niemczech Wschodnich zamknięto połowę żłobków, w celu ograniczenia niezwykle kosztownego enerdowskiego państwa dobrobytu. Procesy te znamy zresztą z naszego polskiego doświadczenia, tyle tylko, iż mało kto tak szczerze opisuje procesy degradacji jakie spotkały naszych obywateli i obywateli dawnej NRD, przyzwyczajonych do 1989 r. do tego, iż nie musieli obawiać się o przeżycie do pierwszego.
Ze swej strony dodam, iż po zjednoczeniu populacja wschodnich landów spadła o 16% – do poziomu 12,4 mln osób. Podobne zjawisko odnotowujemy również w Polsce. Skutkuje to pewnym rozczarowaniem ze strony zachodnioniemieckich polityków. Autorka podaje, iż w 2021 r. federalny komisarz do spraw landów wschodnich Marco Wanderwitz stwierdził, iż „niektórzy Niemcy Wschodni nie dołączyli do naszej demokracji choćby po 30 latach”. Innym aspektem procesu zjednoczenia, który niepokoi wielu Niemców zachodnich jest fakt, iż Niemcy wschodni nie chcą zapomnieć o NRD.
W książęce nie brak tego opisu historii mających posmak anegdotyczny. I tak na przykład opisane zostały podjęte w 1987 r. wysiłki Honeckera mające doprowadzić do powrotu do Poczdamu szczątków Fryderyka Wielkiego i jego ojca. W tym celu specjalny wysłannik Honeckera nawiązał kontakt z Ludwikiem Ferdynandem – głową dynastii Hohenzollernów, wnukiem cesarza Wilhelma II. W zamian za zgodę na sprowadzenie szczątków władców do Poczdamu władze NRD były gotowe ofiarować księciu przywrócenie prawa do zamieszkania w Cecilienhof, pałacu, w którym miała miejsce w 1945 r. konferencja poczdamska. Książę się wahał, a w międzyczasie upadała NRD. Ostatecznie szczątki obu królów Prus powróciły do Poczdamu w 1991 r.
Reasumując, otrzymaliśmy do rąk bardzo wartościową pozycję dotyczącą historii NRD, do tego napisaną przystępnym językiem. Chciałoby się otrzymać równie rzetelną historię Polski Ludowej, z analogiczną konkluzją, iż historia PRL jest integralną częścią historii Polski a nie jakąś czarną dziurą. Słowa uznania należą się też tłumaczowi p. Janowi Szkudlińskiemu za bardzo dobre przełożenie książki z języka angielskiego na polski (praca została napisana w języku angielskim), co ostatnio nie jest powszechne. Spotkałem się już z takimi tłumaczeniami, iż powstała w ich wyniku treść jest kompletnie niezrozumiała.
Jacek Marczyński
Katja Hoyer „Kraj za murem. Życie codzienne w NRD”, Wyd. Poznańskie, Poznań 2025, ss. 525
Myśl Polska, nr 45-46 (9-16.11.2025)













![Karta Rodziny Mundurowej wkracza do Sejmu. Frysztak: nic nie stoi na przeszkodzie, by poszerzać grono uprawnionych [WYWIAD]](https://cdn.defence24.pl/2025/11/05/800x450px/0Yt7M1tzNYllfs9JACKlyaCkRybQn0D6JoxRbblo.voli.webp)



