Czy ktoś pilnuje polskiego nieba?
Dziś w nocy około godz. 4:46 – 4:48 w miejscowości Komorniki (pod Poznaniem), na terenie jednej z hurtowni, spadły fragmenty rakiety należącej do firmy Elona Muska.
Z oficjalnego komunikatu wydanego w okolicach godz. 13 przez Polską Agencję Kosmiczną (w skrócie POLSA) możemy się dowiedzieć, iż „doszło nad terytorium Polski do niekontrolowanego wejścia w atmosferę członu rakiety nośnej FALCON 9 R/B – obiektu o numerze NORAD / COSPAR ID 62878 / 2025-022Y. Człon rakiety o masie ok. 4 ton, pochodził z misji Space X Starlink Group 11-4, która wystartowała z bazy lotniczej Vandenberg w Kalifornii w dn. 1 lutego 2025 r.”.
Co więcej „Trajektoria lotu tego obiektu była znana POLSA i służbom odpowiedzialnym w Europie (EUSST) za monitorowanie ryzyka wejścia w atmosferę Ziemi sztucznych obiektów kosmicznych.”
Skoro „trajektoria lotu tego obiektu była znana” to dlaczego nie otrzymaliśmy żadnych alertów z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB)? Pewnie dlatego, iż Ministerstwo Obrony Narodowej samo było zaskoczone tym faktem lub coś zawiodło na linii komunikacyjnej pomiędzy POLSĄ, a MONem. Taki przynajmniej obraz rysuje się po wysłuchaniu pierwszej reakcji ministra Kosiniaka-Kamysza.
Minister Obrony Narodowej podczas wywiadu w RMF FM stwierdził bowiem, iż fragmenty rakiety, które spadły w okolicach Poznania, to „nie było to coś, co zagrażało bezpieczeństwu państwa”. Mowa o fragmentach członu rakiety, który ważył „skromne” 4 tony. Wprawdzie państwo od tego nie przestanie istnieć, ale już mieszkańcy Komornik mogliby być innego zdania, zwłaszcza gdyby komuś spadły one na głowę lub dach.
Taki lekceważący stosunek jest tym bardziej niezrozumiały, ponieważ świadczy o tym, iż rząd nie wyciąga wniosków z podobnych wydarzeń, bo nie mówimy tu o odosobnionym przypadku.
15 listopada 2022 roku doszło bowiem do tragedii w Przewodowie (wieś w województwie lubelskim niedaleko granicy polsko-ukraińskiej), gdzie w wyniku wybuchu rakiety straciło życie dwóch mężczyzn: 59-letni Bogdan C. i 60-letni Bogusław W. Jeden był traktorzystą, a drugi kierownikiem magazynu. Dzisiaj to miejsce zostało upamiętnione tablicą, bo samo dochodzenie wstrzymano i to przez brak pomocy ze strony Ukraińskiej. Co jest symptomatyczne i świadczy o prawdziwej „przyjaźni” naszych sąsiadów.
Śledztwo zawieszono ze względu na brak współpracy ze strony Ukraińców, polegający na zbyciu milczeniem, wniosków o pomoc prawną jakie zostały przekazane do władz w Kijowie. Usiłowano ustalić kto i skąd wystrzelił ową rakietę. Odpowiedzi jak dotąd nie otrzymaliśmy.
Co prawda polscy eksperci ustalili jednak, iż był to pocisk ukraińskiej obrony przeciwpowietrznej rosyjskiej produkcji, która usiłowała odeprzeć zmasowany ostrzał skierowany na terytorium Ukrainy. Dało się słyszeć także opinie, iż mogła to być prowokacja, która miała na celu wciągnięcie Polski w konflikt po stronie Ukrainy.
Gdy wydarzy się coś tylko raz to być może jest to przypadek, jeżeli dwa lub trzy razy, to możemy spodziewać się czwartego. W związku z powyższym należy postawić pytanie o to, czy polskie władze w ogóle pilnują naszego nieba, a można mieć w tej sprawie, co najmniej pewne wątpliwości. Prawie pewnym jest więc, iż za niedługo znowu jakaś rakieta lub jej szczątki spadną na polskie terytorium.
Polecamy również: Masowo znikają artykuły „naukowe” popierające pandemię i szczepionki