WYBORY 2023: KOLEJNY POPiS MANIPULACJI

polskawolna.pl 1 year ago
Od 34 lat w realiach panującej w III/IV RP żydokracji konsekwentnie marginalizowana jest akurat najliczniejsza „partia” obywateli – nieprzekupnych, odpornych na obietnice wyborcze składane przez pasożytów, obcą agenturę oraz pachołków realizujących polecenia płynące z unijnego kołchozu czy USrAela. Widać wyraźnie, jak ten brak legitymizacji dla kolejnych rządów ze strony znaczącej części Polaków doskwiera „sługom narodu”. Stąd m.in. tegoroczna zgoda PKW na łamanie ciszy wyborczej dla wzmocnienia kampanii pro-frekwencyjnej.

Nieważne, kto głosuje. Ważne, kto liczy głosy”. Ta maksyma wyrażona przez Józefa Stalina znalazła twórcze rozwinięcie przez naczelników żydokomuny III/IV RP wychodzących z założenia, iż oprócz liczenia głosów nie mniej istotna jest odpowiednia interpretacja uzyskanych wyników. W oficjalnym komunikacie Państwowej Komisji Wyborczej z 17 października br. jakoś nie dane mi było znaleźć wyraźnego odnotowania liczby obywateli, którzy uznali, iż żaden z przedstawionych im kandydatów na posłów nie zasługuje na ich głos albo z powodu reprezentowanych cech osobistych, albo z oczywistego przekonania, iż i tak będzie podnosił rękę zgodnie z dyspozycją partyjną, narzuconą wcześniej w Brukseli, Berlinie czy innym Tel Awiwie.

Tymczasem takich obywateli było – na ogólną liczbę 29.532.595 uprawnionych – dokładnie 7.935.921, o blisko 360 tys. więcej niż uzyskała partia zwycięska, czyli PiS. Na tę, blisko 8-milionową armię złożyło się aż 7.548.040 osób, które w ogóle nie pojawiły się przy urnach oraz 387.881 tych, którzy oddali głosy nieważne, najczęściej z powodu świadomego zakreślenia na karcie dwóch lub więcej kandydatów lub wrzucenia do urny karty bez jakichkolwiek zakreśleń.

Gdyby PKW raczyła odnotować wyborcze decyzje wszystkich obywateli uprawnionych do głosowania, bez pomijania osób nieprzekupnych, czyli tych którzy nie dali się skusić obietnicami kandydatów na pasożytów i bezwolnych pachołków internacjonalistycznego kahału, wówczas oficjalne, pełne i prawdziwe wyniki wyborów do Sejmu RP powinny wyglądać następująco:

1. Nieprzekupni – 7.935.921 (26,87 proc. uprawnionych, 0 proc. głosujących)

2. PiS – 7.640.854 (25,87 proc. uprawnionych, 35,38 proc. głosujących, 194 mandaty)

3. KO – 6.629.402 (22,45 proc. uprawnionych, 30,70 proc. głosujących, 157 mandatów)

4. Trzecia Droga – 3.110.670 (10,53 proc. uprawnionych, 14,40 proc. głosujących, 65 mandatów)

5. Nowa Lewica – 1.859.018 (6,29 proc. uprawnionych, 8,61 proc. głosujących, 26 mandatów)

6. Konfederacja – 1.547.364 (5,24 proc. uprawnionych, 7,16 proc. głosujących, 18 mandatów)

7. Bezpartyjni Samorządowcy – 401.054 (1,36 proc. uprawnionych, 1,86 proc. głosujących, 0 mandatów)

8. Polska Jest Jedna – 351.099 (1,19 proc. uprawnionych, 1,63 proc. głosujących, 0 mandatów))

Uwzględniając rekordową frekwencję wyborczą (74,38 proc.), osiągniętą m.in. dzięki nachalnej kampanii informacyjnej oraz zgodzie PKW na łamanie ciszy wyborczej dla jej prowadzenia, powyższe wyniki PO i PiS uznać należy za kompromitujące i nie dające żadnej z ww. partii legitymacji do rządzenia Polską. Obydwie zostały zmuszone do tworzenia tak egzotycznych koalicji, iż już teraz można być spokojnym o trwanie powyższego rekordu frekwencyjnego przez następne dziesięciolecia. Oczywiście, z niewątpliwie rosnącą liczbą obywateli nieprzekupnych i jeszcze bardziej odpornych na żydokrację.

I jeszcze krótki komentarz do wyników partii, których kandydaci zasiądą w sejmowych ławach.

Prawo i Sprawiedliwość

Tej partii do wygranej gwarantującej parlamentarną większość zabrakło ponad 200 tys. obywateli wybitych przez rząd J. Kaczyńskiego w ramach tzw. pandemii oraz kolejnych dziesiątków tysięcy przez cały czas umierających po zaszprycowaniu szczepionkami przeciwko Covid-19. Wymowna zemsta twardego elektoratu PiS na naczelniku tej partii. Szkoda, iż pośmiertna…

Platforma Obywatelska

Nie pomogło przepoczwarzenie się w Koalicję Obywatelską „ubogaconą” przez plankton w postaci Zielonych, Nowoczesnej oraz Inicjatywy Polskiej. 157 uzyskanych mandatów to znacznie mniej od buńczucznych oczekiwań i stanowczo za mało do uzyskania większości parlamentarnej. D. Tusk musi zatem zagrać rolę przymilnego folksdojcza i łasić się nie tylko do Trzeciej Drogi ale także do zdeklarowanej swołoczy sowieckiej z Nowej Lewicy. Zapowiada się niezłe mordobicie i wyprzedaż „wartości”, gdy do takiego sojuszu dojdzie.

Trzecia Droga

Zdecydowany zwycięzca wyborów. 65 mandatów to mocny oręż w negocjowaniu warunków koalicyjnych zarówno z D. Tuskiem, jak i J. Kaczyńskim. Pytanie tylko, czy wystrugany przez stolarzy z USrAela Sz. Hołownia (wcześniej formowany przez żydomasoński Zakon Maltański) zgodzi się na preferowanie geszeftów IV Rzeszy Niemieckiej, tak bliskiej liderowi PO? A może wersja koalicyjna z PiS, łatwiejsza do przełknięcia zwłaszcza dla W. Kosiniaka-Kamysza przewodzącego PSL-owi, w którym zwolenników nieograniczonej aborcji (jeden z głównych postulatów Nowej Lewicy) nie ma zbyt wielu?

Nowa Lewica

Niejaki W. Czarzasty, mój zdecydowany faworyt do roli wzorcowego żydochazara, czyli mongoła talmudycznego (zarówno pod względem intelektu, jak i fizjonomii), po ogłoszeniu wstępnych wyników niedzielnego głosowania długo rechotał z radości. Uważam, iż cokolwiek przedwcześnie. Tak spektakularnej klęski sowieciarzy nie spodziewali się najwięksi optymiści. Spadek liczby mandatów z 49 w ubiegłej kadencji do ledwie 26 w tej chwili to wyjątkowo mocny kopniak w część ciała najbardziej pożądaną przez sodomitów stanowiących mocny elektorat lewactwa. W dodatku ich lider nie dość, iż przegrał znacząco z kandydatem umieszczonym na ostatnim miejscu tej samej listy, to jeszcze właśnie jemu (vide: liczba głosów łącznych) zawdzięcza swój mandat. Ciekawe, czy to dotarło i na jak długo do księżycowo okrągłej kiepeły tow. Czarzastego?

Konfederacja

S. Mentzenowi liderowi Konfabulacji (to określenie wydaje mi się bardziej adekwatne) można z pełnym przekonaniem zadedykować fragment „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego: „Miałeś chamie złoty róg!”. Toruński Nikodem Dyzma napracował się bardzo, aby z prognozowanych dla kierowanej przez niego partii 15 proc. głosów, co znaczyłoby nie mniej niż 50 mandatów zostało ledwie 7,16 proc. i 18 mandatów. Konsekwentnie wycinał z list Konfabulacji kandydatów o jednoznacznych, a przy tym odważnie prezentowanych poglądach. Ba, najmocniej – włącznie z zawieszeniem w prawach członka Konfabulacji oraz wyrzuceniem z Rady Liderów – dostało się J. Korwinowi-Mikke, świadomie wyciszonemu przez swojego wychowanka z powodu „kontrowersyjnych” wypowiedzi, choć właśnie one były siłą napędową tzw. wolnościowców przez ostatnie dziesięciolecia. Wykreowanie Kowina-Mikke na sprawcę wyborczej klęski to dodatkowy przejaw prymitywizmu Mentzena i jego przydupasów

Ciemny lud wszystko kupi”

Tytułowy cytat pochodzi oczywiście od żydochazara J. Kurskiego i wymownie oddaje stan świadomości większości obywateli III/IV RP (nie mylić z Polakami!) głosujących na wszystkie „biorące” partie, które ledwie dwa lata temu wespół z rządzącym PiS, wysłały blisko ćwierć miliona ludzi na tamten świat najpierw z powodu „pandemii” praktycznie wykluczającej normalną opiekę medyczną nad ciężko chorymi ludźmi, a następnie w konsekwencji śmiercionośnego szprycowania rzekomo skutecznymi preparatami przeciwko Covid-19. Przypadek Konfabulacji jest tu wprawdzie chlubnym wyjątkiem, ale po pierwsze – dotyczy tylko części tego ugrupowania na czele z G. Braunem, po drugie – głos kilku posłów na sejmowym, 460-osobowym forum siłą rzeczy musiał zabrzmieć ledwie słyszalnie.

Co dalej?

Mówiąc krótko – przez cały czas dramatycznie dla Polski i Narodu Polskiego ale z przebłyskami nadziei na skuteczne, choć ciągle powolne zmiany w działaniach na rzecz ostatecznego skompromitowania POPiS-u i jego przystawek jako realizatorów zbrodniczego planu żydochazarskiej dziczy.

Jako dziennikarz miałem poważne problemy z demaskowaniem złodziejskich, a choćby zbrodniczych przedsięwzięć J. Kaczyńskiego wobec Polaków. Na przeszkodzie stała jego oficjalna i szeroko propagowana przez skundlone, rzekomo „publiczne” media maska. Ich przeciętny ale masowy odbiorca mówił o prezesie PiS: – Musi być katolikiem, bo pokazują go w kościele jak się żegna i pozdrawia innych słowami „Niech będzie pochwalony”. Nic to, iż jego żegnanie przypomina odpędzanie much, a ww. powitanie mogło oznaczać pokłon Antychrystowi lub np. swojemu bratu robiącemu od ponad 13 lat za cadyka tzw. sekty smoleńskiej.

PiS-owski elektorat nawiązywał również do jednoznacznie geszefciarskiego hasła „Warto być Polakiem”, wymyślonego przez głupszego z bliźniaków. Jak wyglądała i wygląda jego realizacja w praktyce można dowiedzieć się zaglądając do mojego tekstu sprzed dokładnie trzech lat pt. ”WARTO BYĆ POLAKIEM” CZYLI PATRIOTYZM PO ŻYDOCHAZARSKU.

Jeśli natomiast powyborcze knowania J. Kaczyńskiego nie przyniosą efektu wówczas władzę nad III/IV RP przejmie D. Tusk i jego koalicjanci. To wizja przerażająca wprawdzie ale z dużym ładunkiem optymizmu. Zdeklarowany folksdojcz oraz niemiecki agent wpływu (wtajemniczeni mówią także o ścisłych powiązaniach z Bundesnachrichtendienst czyli spadkobierczynią Gestapo oraz Stasi) z pewnością nie będzie udawał żarliwego katolika oraz Polaka. Wystarczy zacytować jego stwierdzenie, iż „polskość to nienormalność”.

Choćby w takim kontekście dziennikarzom prawdziwie niezależnym łatwiej będzie publicznie punktować takiego chwasta i – przede wszystkim – trafiać do przekonania Polaków wykazujących minimum inteligencji w ocenie tego, co ich otacza. Ten przekaz z pewnością zdemaskuje zarówno PO-wskie, jak i koalicyjne otoczenie Tuska, wypełnione po brzegi sodomitami już zacierającymi ręce na myśl o dzieciach poddanych ich „edukacji” w nowym systemie szkolnictwa, wściekłymi sukami żądającymi prawnego współudziału wszystkich Polaków w mordowaniu dzieci poczętych (patrz: planowane ustawy proaborcyjne) czy pasożytami oczekującymi, iż ludzie ciężkiej, uczciwej i społecznie niezbędnej pracy będą łożyć na ich utrzymanie.

Oczywiście, skuteczna i zakończona zwycięstwem walka z PO i jej PO-miotami nie może zakończyć się powrotem do władzy PiS-owskich sowieciarzy, hołdujących sanacyjno-stalinowskim metodom eksploatowania i zastraszania Polaków. Niezbędna jest zupełnie nowa jakość na polskiej scenie, niekoniecznie wtłamszona w partyjne (czytaj: kontrolowane przez żydochazarię) struktury. Wystarczy nawiązać do tego, co uczynili Islandczycy z bankierami i władzą wpędzającą ich w nędzę.

My mamy ku wcieleniu takiego rozwiązania atuty po stokroć mocniejsze. Jesteśmy nie tylko liczniejsi ale także lepiej zaprawieni w walce z żydobolszewią, czego dowodem choćby zwycięska Bitwa Warszawska 1920 roku, „komunizm” w wersji PRL-owskiej z trzema milionami gospodarstw chłopskich oraz ponad milionem prywatnych warsztatów i sklepów czy bezprecedensowy rozwój autentycznie wolnego rynku od 1989 do 1994 roku, brutalnie zahamowany umowami poprzedzającymi akcesję do unijnego kołchozu.

Katolików wzmacnia dodatkowo wiara i opieka Najświętszej Marii Panny, prawnie wniesionej na tron Królowej Polski przez króla Jana Kazimierza i wszystkie stany w 1656 roku. Póki co, żaden żydochazar lub szabse-goj czyli „użyteczne bydlę o ludzkiej twarzy służące żydowskiej sprawie” (cytat z Talmudu) nie odważył się podważyć tego faktu. Wykorzystajmy go zatem, a wizja wiecznego podporządkowania bandytom realizującym Nowy Porządek Światowy (NWO) okaże się równie trwała jak niegdysiejsze przyspawanie do żydochazarii w wersji leninowsko-stalinowskiej, zwanej Związkiem Radzieckim.

Henryk Jezierski
Zdjęcie: domena publiczna
(18.10.2023)

Read Entire Article