13 maja 2025 roku na wiecu wyborczym Karola Nawrockiego w Zabrzu gościł George Simion, kandydat na prezydenta Rumunii i lider partii AUR, który wygrał pierwszą turę wyborów uzyskując blisko 41%. Wizyta wywołała sporo zamieszania, bardzo nerwowo zareagował też Donald Tusk. Na portalu X premier Polski opublikował komentarz zawierający insynuacje, iż George Simion jest człowiekiem sterowany z Kremla. George Simion nie pozostał dłużny i przypomniał niesławne zdjęcie Tuska z Putinem, wykonane na miejscu katastrofy smoleńskiej.
W międzyczasie okazało się, iż to w Polsce na wybory usiłuje wpłynąć zewnętrzna firma powiązana z obcym kapitałem, a na jej rzecz miał działać aktywista Jakub Kocjan wiceprezes fundacji „Akcja Demokracja”, ponadto były asystent posłanki PO nagradzany przez Rafała Trzaskowskiego. Cała ta sytuacja jest doskonałym obrazem wypaczonej rzeczywistości, wykreowanej przez polityczne elity nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Kilka miesięcy temu w Rumunii doszło do podważania wyników i w efekcie Sąd Konstytucyjny unieważnił pierwszą turę wyborów. Aresztowany został też Călin Georgescu pod zarzutem zdrady stanu. Călin Georgescu miał być wspierany i inspirowany przez służby specjalne Rosji, które publikowały fałszywe treści na popularnym portalu TikTok.
Przykład rumuński jest bardzo często wykorzystywany przez polskie władze, ale jak widać działa to na zasadzie „łapaj złodzieja”. W przeciwieństwie do kazusu rumuńskiego, to nie służby rosyjskie publikowały zafałszowane informacje, atakujące przeciwników politycznych, tylko polska fundacja i człowiek ściśle powiązany ze środowiskiem politycznym obecnego premiera Donalda Tusk i kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego. I nie jest to koniec różnic niekorzystnych dla Polski. W Rumuni pomimo wielu kontrowersji wyrok Sądu Konstytucyjnego został uznany i wpisany w obieg prawny, nie było też żadnego sprzeciwu ze strony międzynarodowych instytucji, w tym organów Unii Europejskiej.
W Polsce rząd „koalicji 13 grudnia” otwarcie kontestuje wyroki Trybunału Konstytucyjnego i odmawia ich publikacji. Jeszcze gorsza sytuacja ma miejsce w przypadku Izby Nadzwyczajnej Kontroli i Spraw Publicznych, która w ogóle nie jest uznawana przez rządzących, którzy kwestionują jej wyroki i składy sędziowskie, ale tylko wówczas, gdy jest to dla władzy wygodne. jeżeli porównamy stan politycznego chaosu w Rumuni do polskiego bezprawia firmowanego przez najwyższe władze państwowe, to nie ma co porównywać, bo przegrywamy tę bitwę na każdym polu. Skandal goni skandal, ale w mediach nie ma to większego odzwierciedlenia, z tej prostej przyczyny, iż większość mediów również służy władzy, zamiast ją kontrolować.
Za trzy dni Polacy będą wybierać Prezydenta RP i z całą pewnością ekipa Donalda Tuska zrobiła wiele, aby obywatele mieli co najmniej zakłócony obraz politycznej rzeczywistości. Biorąc te wszystkie fakty i okoliczności pod uwagę wariant rumuński nie tylko jest prawdopodobny, ale może wystąpić w wersji turbo. Po pierwsze treści publikowane z serwerów rządowych lub osób współpracujących z rządem wprowadzają w błąd wyborców i kierują głosy na jednego kandydata, a jest nim oczywiście Rafał Trzaskowski. Po drugie z wcześniejszych deklaracji Donalda Tuska i Szymona Hołowni wynika wprost, iż obaj nie uznają wyborów za ważne w przypadku, gdy wygra niewłaściwy wg nich kandydat, dlatego Polacy najpierw będą musieli wybrać prezydenta, a później bronić tego wyboru przed rządzącymi.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!