Będzie co ma być, ale co ma być to warto sobie spojrzeć we fusy po kawie. Po pierwsze primo pogadajmy o faktach. Jak przed każdym kataklizmem obserwujemy nagłą ciszę, jeszcze w poprzednią sobotę awantura na Bliskim Wschodzie pięknie się prezentowała, a w najbliższą sobotę zawieszenie broni. Wczasy. W naszym kurniku (aby daleko nie szukać) Dyzmie opadły ręce, już nie rychtuje demokracji, już mu wystarcza taka jaka jest. Co prawda naobiecywał cudów na kiju Komikowi, ale w te obiecanki to tylko Komik wierzy, gdyż nikt się nimi nie przejął bo szkoda sobie d..ę zawracać, gdyż tyle tych obiecywanek było, iż gdyby się jeno 1% ziścił to kot na Żoliborzu zapłakałby się na śmierć po swoim panu. I to dawno.
Wracając do przysłowiowych baranów, nasz los istotnie zależy od Ukrainy, może nie bezpośrednio, ale jednak, albowiem faktem jest, iż nasz najsilniejszy brat nie ma najmniejszego zamiaru dopuścić do sytuacji aby Nędza wygrała z Bidą tak długo jak długo Nędza będzie jeszcze dawała oznaki życia. Bida padnie, bo musi paść, ale Nędza nie może zatriumfować, gdyż od tego zależy być albo nie być Naszego Ukochanego Starszego Brata. Pisałem o tym, ale się powtórzę na przekór wszelkiej maści specom z bańką w nosie tłukącym monetowanie na jutubie za swoje mądrości.
Stany Zjednoczone nie mogą pozwolić nikomu choćby Chinom na wyeliminowanie dolara z ogólnoświatowych rozliczeń. I nie pozwolą. Dlaczego? Nie bo nie, jeżeli ktoś nie czuje dlaczego to szkoda gadać, niech sobie odpuści, bo ma za mały numer kapelusza.
No tak, zapyta ktoś, ale Bida robi bokami i za chwilę padnie. Oczywiście. Ale od czego są pomniejsi braciszkowie Starszego Brata. Czyli kto? Tak jest, zgadliście!
Co prawda największe szanse na siłowanie się z Nądzą mają nasi zachodni sąsiado-przyjaciele, ale oni aby nabrać wigoru liczą na porządnego klapsa, albowiem obiecanki, prośby, błagania spływają po nich jak woda po kaczce, dopiero gdy dostaną kopa i rozkaz, biorą się za wojowanie. Te ich zakute łby wzięły i pozapominały, iż Nasz Ukochany Starszy Brat jest ich dośmiertnym okupantem i gdyby przyszło co do czego to tylko ilość dywizji okupacyjnych się zwiększy pomiędzy Renem, Łabą i Odrą, a będą mieli śnieg w telewizji i tanki na skrzyżowaniach.
Problem z naszym zachodnim „przyjacielem” jest taki, iż choćby gdyby wziął w kamasze wszystkich inżynierów i lekarzy których pozapraszał był w tym celu przez ostanie dziesięciolecie, a będzie tego legion, to nijak dokopać się do Nędzy nie da rady. Ale od czego ma się przyjaciół, choćby takich jak nie przymierzając my. Co prawda w ’39 nie daliśmy korytarza do Gdańska, ale teraz – bez bicia – damy korytarz do Jasionki. Niech mają, niech się cieszą.
Niemcy, przeczuwając taki obrót sprawy poprzymykali czujnie granice z sąsiadami i póki co ciapatych po jednemu wywożą, iż to niby taka nowa, świecka tradycja, ale gdy przyjdzie rozkaz (jak dostaną wcześniej kopa oczywiście), granice się zamknie na amen i ciapatych w kamasze!
Oczywiście, każdy roztropny człowiek spyta, a nam co do tego. Ano właśnie, iż my jak zwykle w przeciągu. jeżeli ktoś sądzi, jakoby Nasz Ukochany Starszy Brat zapomniał o Kraju nad Wisłą, gdzie bociany gniazda wiją, to pora się ocknąć. Jesteśmy prawie (!) najsilniejszą armią na lewym skrzydle, a szlachectwo zobowiązuje. Co prawda na razie owo „prawie” powoduje, iż dalej niż do Lwowa to się nie zaczołgamy, a i to wątpliwe, bo Nędza nas samym śmiechem wykończy, więc może by Nasz Ukochany Starszy Brat pomyślał nad jakąś zrzutką, albo zasiłkiem dla upośledzonych i niekumatych.
Może by tak nasz kraj załapał się na wspólnika przy zagospodarowywaniu Nord Strim Dwa, albo dołożylibyśmy symboliczną złotówkę do wykupu wyspy „zielonego lądu”. Albo choćby zbiedniałej Kanady. Bidna bo bidna, ale dla nas to zawsze KANADA!
Ciężko sobie wyobrazić jakby Dyzma stał się królem Kanady i wszystkich pisiorów za koło podbiegunowe, albo jeszcze dalej powywoził. Na jego oko prosta sprawa. Więc może Kanadę sobie odpuśćmy, skoro mamy wybór i bierzmy rurę z dolarami. Samograj, nic się nie robi tylko liczy dutki, w sam raz dla nas.
Przecież z czegoś te tysiące Abramsów co na wastoku polegną, trza będzie kupować, a jak uczy doświadczenie IIWŚ, po zwycięskim pokonaniu Nędzy będziemy i tak i tak za otrzymany sprzęt musieli jeszcze raz zapłacić.
Więc Bracia i Siostry hulajmy i swawolmy wszak to - Ostatni rok spokojnego lata - a później, to już tylko schrony kopać i cukier wykupywać.