Out of concern for Poland, let us build a fresh Poland together

politykapolska.eu 3 weeks ago

Jan Rybski

„Sekretem zmian jest skoncentrowanie całej swej energii na budowaniu Nowego, a nie na walce ze Starym” – Sokrates.

Nastał wreszcie czas w Polsce, według mnie najwyższy czas, aby patriotyczne, niepodległościowe i wolnościowe środowiska poszły za głosem greckiego filozofa i zaczęły koncentrować swoje wysiłki na drodze do odzyskania suwerennej i niepodległej Ojczyzny na walce „o” a nie na walce „z”. Walczmy zatem wspólnie o Nową Polskę, pozostawiając tą „starą”, zwaną „Trzecia Rzeczpospolita” zawładniętą przez siły wrogie Narodowi Polskiemu, swojemu upadkowi. I chciałbym Państwa wszystkich tym tekstem do tego działania pobudzić i zmotywować. Przedzierając się przez (niełatwe dla współczesnego człowieka semantycznie) wykłady Rudolfa Steinera wygłoszone podczas cyklu wykładów w Dornach w Szwajcarii na przełomie września i października 1917 roku odkrywamy, jakżesz aktualne w swej treści są one po 107 latach. To jest tak, jakby Steiner opisywał wówczas dzisiejszy stan świata materialnego i duchowego. Steiner bez mała 107 lat temu mówi bowiem do swych słuchaczy m.in. to:

„Z naszym światem fizycznym graniczy bezpośrednio inny, nadprzyrodzony. Nigdy jeszcze wpływ tego metafizycznego świata, graniczącego z naszym światem fizycznym, nie był tak intensywny, jak w obecnym czasie. Tyle tylko, iż ludzie tego nie zauważają; nie zauważają choćby wtedy, gdy robi się okropnie i strasznie, tak, iż dusza obraca się w ciele. Świat przenikają dzisiaj słowa ważne, mające intensywnie objaśniający charakter, tak, iż adekwatnie niezliczone rzesze ludzi powinny się nad nimi pochylić i zastanowić. Ale ludzie z reguły tego nie czynią, przynajmniej nie dają po sobie poznać, iż to robią.”

Dalej mówi on:

„Także i dzisiaj jest wiele ludzi, tak jak to zawsze bywało wcześniej, którzy w pewnym sensie przesypiają bieżące wydarzenia, którzy nie są w pełni ich świadomi. Ale również i ci, którzy są przebudzeni, patrząc z perspektywy czasu w to, co przeszywało ich duszę przed kilkoma laty, odniosą wrażenie podobne temu wrażeniu, temu przeżyciu duchowemu, jakiemu ulegamy, gdy otwieramy starą książkę, gdy oglądamy dzieło sztuki, które powstało setki lat temu. Jakby pozostawionymi w dalekim czasie – takimi wydają się być te wydarzenia, z któryśmy mieli do czynienia przed tą burzą dziejową.”

Czyż nie mamy takiego wrażenia myśląc o czasie sprzed lutego/marca 2020 roku?…

„Kto przed tymi wydarzeniami – z punktu widzenia rozwoju duchowego – świat oglądał
przytomnymi oczyma – mógł zauważyć to, co w tej chwili na nas szturmuje.”

Tak, proszę Państwa, to nie jest napisane dzisiaj, tylko przed ponad 100 laty. Czy świat stanął w miejscu? Nie… Zatem do jakiego miejsca w wyparciu się świadomości otaczającego nas świata ludzkość dotarła przez te ponad 100 lat, jeżeli słowa te są przez cały czas aktualne?!!!… Ale jaki z tych słów płynie wniosek dla nas?

Myśmy, jako ludzkość, powodowana przecież wolną wolą, przez te ostatnie 100 i więcej lat systematycznie i stałe doprowadzali siebie do tego, z czym w tej chwili mamy do czynienia, zezwalając technologii na wyparcie z naszego życia codziennego życia duchowego, opartego dla jednych o fundament wiary i religii, dla innych o nauki humanistyczne. A mogliśmy przecież dokonywać innych wyborów… Zagrożenia płynące dla rodzaju ludzkiego, a adekwatnie dla szeroko rozumianego człowieczeństwa w rozumieniu humanistycznym i boskim, opisał znakomicie w swym „Manifeście” Theodor
Kaczynski, pisząc go w 1995 roku. Wówczas i dzisiaj jego słowa brzmią jak ostrzeżenie ostatniej chwili dla całej ludzkości. Pozwolę sobie je tutaj dosłownie przytoczyć:

„Rewolucja przemysłowa i jej konsekwencje stały się katastrofą rasy ludzkiej. Konsekwencje te (w znaczeniu pozytywnym – JR) znacząco zwiększyły długość życia tych z nas, którzy żyją w „rozwiniętych” krajach, ale z drugiej strony rewolucja ta zdestabilizowała społeczeństwo, uczyniła życie niedającym satysfakcji, poddała ludzi upokorzeniom, doprowadziła do wszechobecnej udręki życia psychicznego (duchowego – JR) i cierpienia fizycznego, szczególnie w krajach Trzeciego Świata, i spowodowała poważne zniszczenia w otaczającej nas przyrodzie. Kontynuowanie rozwoju technologii tylko pogorszy tą sytuację. Na pewno podda ona ludzi jeszcze większym upokorzeniom i doprowadzi do jeszcze większych zniszczeń w przyrodzie, prawdopodobnie spowoduje jeszcze większe rozłamy w społeczeństwie (!) i jeszcze większe cierpienia psychiczne (vide tsunami depresji i prób samobójczych, szczególnie wśród dzieci i młodzieży – JR), a to może doprowadzić do zwiększenia „cierpień fizycznych”, choćby w krajach „rozwiniętych” (vide np. tsunami chorób nowotworowych – JR). „System przemysłowo-technologiczny może przetrwać lub może upaść. jeżeli przetrwa, to MOŻE ostatecznie doprowadzić do osiągnięcia (przez społeczeństwo – JR) niskiego poziomu cierpienia fizycznego i psychicznego, ale tylko po przejściu przez długi i bardzo bolesny okres przystosowania i tylko za cenę trwałego zredukowania ludzi i wielu innych istot żywych do poziomu „produktów syntetycznych” i zasadniczo marnych trybów maszyny społecznej. Ponadto, jeżeli system przetrwa, to konsekwencje te będą nieuniknione (co też dzisiaj już widzimy w kontekście „human augmentation” i kompletnej degeneracji coraz szerszych warstw społecznych – JR). Nie ma sposobu na to, by zreformować lub zmodyfikować ten system tak, by zapobiec procesowi pozbawiania ludzi godności i niezależności.”

„Jeśli system upadnie, to konsekwencje tego będą bardzo bolesne. Im bardziej system się rozrasta, tym bardziej katastrofalne skutki przyniesie jego upadek. A więc lepiej, jeżeli upadnie jak najszybciej.”

I dalej Ted Kaczynski mówi o podejmowaniu kroków dla „rewolucji przeciwko obecnemu
systemowi”, pisząc, iż nie ma to być rewolucja polityczna, mająca na celu obalenie rządów, ale rewolucja obalająca ekonomiczny i technologiczny fundament obecnego społeczeństwa, czyli sięgająca materialnych korzeni obecnego systemu. Nazwijmy ten proces wykorzenieniem. Ale nie uda się on, jeżeli nie wykorzenimy systemu z ludzkich umysłów. I to jakże trudne zadanie jest naszym wspólnym zadaniem, jeżeli projekt Nowej Polski ma się powieść. Zadanie trudne, ale naszą wspólną mozolną pracą nad świadomością Polaków jest to możliwe. Także, a może przede wszystkim przy użyciu mediów niezależnych.

Jakie są dzisiaj podstawowe narzędzia na drodze do zniewolenia ludzi, niosące ze sobą także największe zagrożenia dla naszego bytu tu na Ziemi? To sieć komunikacji mobilnej pod kryptonimem G5 oraz sztuczna inteligencja pod kryptonimem AI. O śmiertelnym zagrożeniu, jakie stanowi w tej chwili dla ludzkości technologia sztucznej inteligencji mówi w swych wywiadach i wykładach polski geniusz informatyczny, pionier informatyki stosownej, m. in. twórca systemu PESEL, i jak się sam określa, „cudowne dziecko IBM”, profesor Andrzej Targowski (vide wywiad z nim dr Macieja Kaweckiego „AI to wyrok śmierci, który jest już wykonywany”). Ostrzega przed nią także znakomity polski fizyk, zajmujący się m.in. łączeniem teorii względności z teorią kwantową, prof. Andrzej Dragan. Ale czyni to także profesor socjologii Andrzej Zybertowicz w znakomitym wywiadzie z Krzysztofem Ziemcem: „Pakujemy miliony w coś, co może zniszczyć ludzkość.” O zagrożeniu płynącemu z technologii ukrytej pod kryptonimem
5G wszyscy z czytających ten tekst wiedzą prawdopodobnie aż nadto dobrze. Oba te zagadnienia stanowiące na dzisiaj gigantyczny problem dla ludzkości, jednocześnie potwierdzają one najlepiej prawdę tkwiącą w słowach Teda Kaczyńskiego dotyczących zagrożeń dla ludzkości płynących ze strony technologii.

Wracając teraz od Rudolfa Steinera i Teda Kaczyńskiego do tematu głównego tego wywodu, czyli do przyszłości Polski:

Chcąc mówić odpowiedzialnie o przyszłości, powinniśmy uprzednio zrobić dogłębne rozpoznanie stanu rzeczy i ducha, które doprowadziły do stanu obecnego. Należy tak uczynić, aby uniknąć powtórki obecnej sytuacji, aby nie dać szansy Złu na powtórzenie próby podjęcia akcji mającej na celu naszą całkowitą zagładę i zniewolenie, ukrytej pod kryptonimem „Covid-19”. Rozwiązanie dla tej sytuacji leży na styku świata materialnego i duchowego. Ludzkość stanęła dzisiaj rozkrokiem pośrodku nich, jak szafarz. I przez cały czas ma szansę na dokonanie adekwatnego wyboru.

Powtórne skupienie się na materializmie i pozwolenie technologii na zajęcie miejsca
priorytetowego jako siły napędowej rozwoju ludzkości, rozwoju, jak się okazuje, jakże fałszywie rozumianego, co dzisiejsze czasy pokazują dobitnie, spowodowałoby, iż nic się z doświadczeń czasu, w którym przyszło nam żyć, nie nauczyliśmy. Tylko powrót ludzkości do humanizmu realizowanego na drodze prawdy i dobra, okrytych płaszczem piękna myśli, słów i czynów, da nam szansę na przetrwanie i rozwój, jako bytu boskiego tu na Ziemi, jako zintegrowanego trójbytu ciała, ducha i duszy. To musi być imperatyw naszych działań skierowanych ku przyszłości, gdy mówimy o Nowej Polsce. To jemu też muszą być podporządkowane nasze zamiary, jeżeli chcemy, by Polska i Polacy przetrwali i ocaleli w otaczającym nas oceanie hedonizmu, cynizmu, cwaniactwa, miernoty, bufonady, obskurantyzmu, nihilizmu, arogancji, ignorancji i materializmu, nakręcającego konsumpcjonizm. I, o paradoksie, Bestia (o której najlepiej mówi i pisze Marek Chodorowski, dlatego nie będę tutaj wyjaśniał to pojęcie – potraktujmy je jako swoisty agregat pojęciowy dla określenia struktury rządzącej światem, bo nie rządzi nim przecież przypadek, czy też „demokratycznie” wybierane rządy krajowe i funkcjonujące bez mandatu demokratycznego organizacje międzynarodowe, takie jak WHO, ONZ, WEF) przerywając w roku 2022 łańcuchy dostaw oraz inicjując tym samym od dawna zapowiadany i niejako oczekiwany kryzys, daje szansę ludzkości na (przymusowe) wyjście z konsumpcjonizmu, z jakże zbawiennymi dla niej skutkami odnośnie materializmu, który redukowany pod przymusem ograniczeń w zakresie konsumpcji oddawać będzie stopniowo zajmowane przez siebie na drodze zawłaszczenia miejsce humanizmowi i duchowości (co może też nastąpić błyskawicznie, w zależności od dynamiki wydarzeń kryzysowych). Te swoiste dziejowe drzwi do wolności to nasza wielka szansa na nowy świat a w nim na Nową Polskę. Raz, dzięki dziejowej szansie powstałej w wyniku kryzysu światowego Polska już się odrodziła. Jest zatem szansa, aby mogło to się powtórzyć. Ale czy tak się stanie to tym razem będzie zależało wyłącznie od nas, od samych Polaków. Przede wszystkim od tych, którzy nie stronią od roli przewodników stada. Nadchodzi ten dziejowy moment prawdy, ten swoisty dziejowy sprawdzian, czy idąc śladem swych patriotycznych liderów i stojących z nimi środowisk niepodległościowych, wstawimy wspólnie swoje nogi w tak paradoksalnie uchylone drzwi i czy będziemy mieli w sobie jeszcze dość siły duchowej opartej o idee kreujące Nową Polskę, idee nowe, ale zakorzenione w starożytnych ideach humanizmu i filozofii Aten, zasadach państwa i prawa Rzymu oraz w Dekalogu i nauce Chrystusowej, aby stworzoną przez Bestię (quasi niechcący) szparę w drzwiach rozewrzeć na tyle szeroko, aby te drzwi pod naporem całego Narodu rozwarły się na oścież, wprowadzając Polskę i Polaków do Nowego Świata, do Ojczyzny naszych marzeń i pragnień, naszych kilkusetletnich dążeń.

I tutaj pozwolę sobie na dygresję a propos przewodników stada. Wesprę się tutaj słowami św. Jana Pawła II, który nawoływał:

„Dlatego jeżeli politycy zrozumieją to, co zrozumieli zwykli Polacy, iż w tych sprawach, które dotyczą codziennego życia ludzi, nie kłótnia tylko kooperacja dają te szanse, to moim zdaniem możemy wygrać jeszcze więcej niż Polska wygrała w ostatnim wieku. jeżeli tego nie zrozumiecie, wyginiecie jak dinozaury.”

Ponieważ oni, czyli dzisiejsi „politycy” zarządzający Polską pod dyktando obcych, wrażych narodowi Polskiemu sił traktujących naszą Ojczyznę jak swój folwark, tego nie zrozumieli, i nie widać szansy na to, żeby też to chcieli (lub mogli) zrozumieć, gdyż system i jego zarządzający im na to nie pozwalają, to politycy w rozumieniu reprezentantów partii muszą, jak przestrzega Papież, wyginąć. Podobnie jak ich mateczniki, czyli partie polityczne, których powstawanie i funkcjonowanie w życiu społecznym w Nowej Polsce musi być konstytucyjnie zabronione. Raz na zawsze!

Bogatsi o to spostrzeżenie skupmy zatem Polaków i wszystkich Wolnych Ludzi wokół Chorągwi Wolności a nie wokół chorążych, których tak wielu się koło niej dzisiaj krząta, a wielu z nich chce ją na siłę przechwycić w swoje ręce i nałożywszy tylko nowe maski, jednak bez refleksji nad korzeniami Zła, zawiodą – prędzej, czy później. Spychając przy tym swych akolitów w przepaść, na dnie której tylko „płacz i zgrzytanie zębów” zwiedzionych kolejny raz na manowce obwieszczanym im „pseudonowym”. Sygnały płynące „ze świata”, którymi się w środowisku Wolnych Ludzi, Wolnych Polaków dzielimy, potwierdzają tylko stan rzeczy, który był zapowiadany od lat a przygotowywany od setek lat. To jest bój ostateczny z naszą cywilizacja i z nami, chrześcijanami. Warto na potwierdzenie tych słów zgłębić się w zagadnienia prawa noachickiego, stanowiącego śmiertelne zagrożenie dla nas, chrześcijan. Tutaj będzie zastosowane rozwiązanie zero-jedynkowe. Albo oni, albo my. Zakładnicy po żadnej stronie nie będą brani. Kto tego nie spostrzega, bo nie chce, to trudno. Strategia strusia, chowania głowy w piasek, jest tutaj strategią samozagłady… Tak – to z czym przyszło nam się w tej chwili zmierzyć to bój ostateczny o Polskę i Polaków. Osłabionych psychicznie i fizycznie atakiem ostatnich lat przeprowadzonym na całą ludzkość. To tego w dużej mierze sformatowanych strachem i zmanipulowanych na poziomie świadomości propagandą płynącą z mass mediów głównego ścieku oraz zmanipulowanych genetycznie zastrzykami mRNA. Co najgorsze to my tych wyszczepionych spośród nas nie uratujemy! – gdyż przyjęte przez nich dobrowolnie (!) zastrzyki to chimera niszcząca ich organizm, o czym mówił dobitnie śp. prof. Luc Montagnier. Wyszczepieni nie tylko są skazani na śmierć fizyczną przy użyciu tego konstruktu genetycznego (jak ujął to „nomenklaturowo” od samego początku ich zaistnienia prof. Roman Zieliński), ale oni już dawno umarli psychicznie, duchowo. Zatraciwszy wiarę w siebie, w swoje siły i możliwości, w swój intelekt i zdrowy rozsądek, zagubiwszy po drodze, w kolejce po zastrzyk z maseczką na twarzy swoją godność człowieka, istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boga, wyparli się Go, wyparli Boga z siebie, ze swego serca. Resztę poczynił zastrzyk, o czym Rudolf Steiner mówił w swych wyżej cytowanych wykładach tak:

„W przyszłości dusza zostanie wyeliminowana przez lekarstwa. Pod pretekstem dążenia do „zdrowego spojrzenia na świat” zostanie wynaleziona szczepionka, dzięki której organizm ludzki – tak szybko, jak to tylko możliwe, być może już bezpośrednio po urodzeniu – zostanie poddany działaniu substancji, która nie dopuści do tego, aby ludzie rozwinęli ideę istnienia jako dusza.”

I dalej mówi on tak:

„Powiedziałem wam, iż duchy ciemności zainspirują swych żywicieli, ludzi, w których będą mieszkać, zatem drogą okrężną poprzez cielesność, do znalezienia choćby szczepionki, która wypędzi z nich dusze już w najmłodszych latach, odbierając też im skłonność do duchowości.”

I dalej:

„Materialistycznym lekarzom powierzy się zadanie POZBAWIENIA LUDZKOŚCI DUSZY.”

„Tak, jak dzisiaj szczepi się ludzi przeciw tej czy innej chorobie, tak w przyszłości dzieci zostaną zaszczepione substancją, która będzie mogła być bez problemów wyprodukowana, aby poprzez tą szczepionkę ludzie byli odporni na rozwinięcie z samych siebie „szaleństwa” życia duchowego, szaleństwa oczywiście w znaczeniu materialistycznym. Ludzie będą niezwykle inteligentni, ale nie będą rozwijać świadomości, i to jest prawdziwy cel niektórych środowisk materialistycznych.”

To było powiedziane, proszę Państwa, 107 lata temu…I wydarza się na naszych oczach. Wiedząc to wszystko i doświadczając tego teraz na co dzień, myślmy zatem o sobie, o naszych rodzinach, o tym, jak uratować tą, mam nadzieję, iż jeszcze połowę Narodu Polskiego przed zapowiadaną przez Steinera zagładą duchową, ale także i fizyczną – gdyż o depopulacyjnej roli tych zastrzyków wiedzą już pewnie wszyscy czytający ten tekst. Ważnym przy tym jest opis stanu rzeczywistego, a ten (na szczęście jeszcze) z różnych stron do nas dociera. Także dzięki Państwa pracy.

Oglądałem jakiś czas temu temu kolejny program Olivera Janischa na portalu Odysee (bo tylko tam jeszcze mógł wówczas nadawać, zanim go pod błahym pozorem na zlecenie Bestii aresztowali na Filipinach). To niemiecki dziennikarz z krwi i kości. To, co on tam prezentuje w związku z holocaustem Palestyńczyków ze źródeł żydowskich, które cytuje, i w przekazie bezpośrednim od samych Żydów, to nie tyle, iż włosy stają dęba, ale to pobudka do natychmiastowego działania. Niedawne wybuchy pagerów i innych urządzeń elektronicznych podłączonych do internetu, z idącymi w dziesiątki ofiar skutkami śmiertelnymi, setkami rannych i ponad 500-set oślepieniami użytkowników tych urządzeń, wszystko przeprowadzone w ramach „akcji prewencyjnej w walce z terroryzmem”, pokazują najlepiej, do czego wysłannicy Bestii są zdolni. Ofiara złożona 11. września 2001 roku z ponad trzech tysięcy niewinnych ludzi dająca pretekst do rozpoczęcia tej „walki” została wydarzeniami ostatnich dni potwierdzona. Bestia na drodze do osiągnięcia swego celu jakim jest eksterminacja chrześcijan i podporządkowanie sobie reszty świata nie cofnie się przez niczym. A my, Polacy, ostatni bastion światowego katolicyzmy, staliśmy się głównym celem jej ataku. Tutaj dla nas nie liczy się już „jakoś to będzie”, bo albo tutaj „w ogóle będzie”, albo „w ogóle nie będzie”. Ale to mimo wszystko (jeszcze) zależy od nas i od naszej postawy. Zatem przekazując sobie wzajemnie sprawdzone wiadomości, relacje, wypowiedzi i komentarze od ludzi poważnych, którym możemy zaufać (oj, naiwnym, naiwnym, ale cóż, komuś trzeba zaufać) na ich bazie przygotowujmy się jednocześnie na to, co ma nastąpić, także na najgorsze…

Nasz Naród przetrwał 150 lat braku państwowości, hekatombę Drugiej Wojny Światowej, (sponsorowanej zresztą przez ten sam kapitał, który dzisiaj sponsoruje globalny genocyt), przetrwał 45 lat komunizmu – czyniąc nasz barak mimo wszystko „najweselszym w obozie”.

Przeciwstawiając się mocarstwom rozbiorowym oparliśmy przetrwanie Narodu na pracy
organicznej (jakże mi, synowi Ziemi Wielkopolskiej z dziada pradziada, bliskiej); przeciwstawiając się okupantowi zbudowaliśmy Państwo Podziemne z 500-tysięczną armią; do walki „z komuną” wystawiliśmy 10-cio milionowy ruch społeczny. Mamy zatem w tym doświadczenie, jak w warunkach skrajnych dla bytu Narodu i Państwa dać sobie radę i przetrwać. Ale być może to, co nadchodzi, to będzie najtrudniejsza próba, z jaką przyjdzie nam się w dziejach Polski zmierzyć. Bo też jeszcze nigdy przedtem Bestia nie dysponowała taką władzą i potęgą. Ale to nie oznacza, iż jest ona omnipotentna. O nie! Dopóki ma nas za swych przeciwników jej domniemana, uzurpowana i wszem i wobec komunikowana omnipotencja kończy się na naszej postawie, na naszym oporze. A niczego bardziej się ona nie obawia, jak ludzi odważnych. Bo jak mawiał Pan Cogito w swym przesłaniu pisanym piórem Zbigniewa Herberta:

„Bądź odważny, gdy rozum zawodzi, bądź odważny – w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy.”

Tyle tylko, iż my ze zbioru zatomizowanego musimy gwałtownie przeistoczyć się w zbiór zorganizowany, w miarę homogenny. To wielkie wyzwanie dla narodu indywidualistów. Ale trzy razy w historii naszego Narodu to się udało, więc jest szansa, iż uda się i tym razem. Musi! Od tego bowiem zależy nasze być albo nie być!

Na razie to, co nas łączy, to Słowo, korzeniami sięgające naszego wspólnego dziedzictwa i DNA. Naszym najlepszym spoiwem jest nasza wspólna mowa, której od dziesięcioleci próbuje się nas pozbawiać zastępując język polski angielską prymitywną nowomową, tym hebrajskim dla gojów. Tyle tylko, proszę Państwa, iż już na poziomie słowa różni nas jego semantyka. Musimy zatem uwspólnić znaczenie słów i narrację, abyśmy mówili nie tyle jednym głosem, ale żebyś się wzajemnie rozumieli i żeby chór naszych głosów współbrzmiał harmonicznie.

Ale współbrzmiącego zbioru homogennego nie stworzymy, gdy nie będziemy się wzajemnie szanować, zachowując i szanując godność każdego z nas. Bo:

„Tyle i takiej egzystencji naród ma, ile i jak jest w stanie człowieka szanować” C. K. Norwid.

Te słowa niech staną się dla nas drogowskazem dla podejmowanych przez nas działań.
Wypracowujmy w dyskusji i poszanowaniu dla siebie nawzajem wspólną narrację w dziele budowania Polski naszych marzeń, aspiracji i możliwości, bo tylko tak jesteśmy w stanie cel ten osiągnąć.

Bestia chce nam „poplątać języki”, abyśmy skłóceni nie rozmawiali ze sobą, abyśmy byli
zatomizowani, co doskonale eliminuje naszą szansę na współpracę. Dziel i rządź, to motyw przewodni jej działań od setek lat. jeżeli my o tym wiemy, to unikajmy tego, szukając w Drugim siebie samego. jeżeli Słowo nas złączy, to i czyny będą mądre i skuteczne. Trwa w tej chwili wiele debaty programowych w wielu środowiskach wolnościowych. To najważniejszy moment dla przyszłej, dla Naszej Polski, Polski naszych marzeń, ale też na miarę naszych możliwości. Bo jeżeli teraz nie uda się nam zbudować z Polaków zbioru homogennego posługującego się wspólną narracją, to drugiej szansy na tą Nową Polskę już nie będzie. Proszę zatem wszystkich, którzy mniej lub bardziej, bliżej czy dalej, „kibicują” tym wszystkim inicjatywom, aby wzięli to pod uwagę i uszanowali zarówno podjęty i wykonywany w tym dziele wysiłek, jak i ludzi, którzy stanowią siłę napędową tych inicjatywy.

Myślę, i mam nadzieje, iż w obliczu obecnych i nadchodzących quasi nieuchronnie zagrożeń, nasz instynkt samozachowawczy, tkwiący głęboko w naszym, Polaków, DNA, głęboko ale gdzieś tam bardzo blisko genu wolności, pozwoli tym inicjatywom nie tyle na połączenie się w jeden organizm dla dobra Polski, ale na wypracowanie wspólnego fundamentu pod gmach Nowej Polski. Możemy to zrobić tylko razem. Mądrze i cierpliwie dyskutując, ale nie kłócąc się, słuchając się wzajemnie i wsłuchując się w głos innych, mających być może inne spojrzenie na daną kwestię życia wspólnotowego. Wznieśmy się w tym procesie dochodzenia do konsensusu wykorzystującego w maksymalny sposób nasz potencjał intelektualny i merytoryczny, nasze doświadczenie i zaangażowanie, ponad jakże sztucznie i perfidnie z premedytacją wywołane i kultywowane podziały, wznieśmy się na wyżyny zapomnienia o własnym ego dla dobra wspólnego, jakim jest Polska. Forsując własne idee, pomysły i rozwiązania, bądźmy gotowi na ustępstwa wobec racji innych. Bowiem tylko tak i tylko razem odniesiemy sukces. Bo jak nie teraz, to kiedy?…Bo jak nie my, to kto?…

I na koniec nie zapominajmy proszę o tym, iż mamy obowiązek wskrzeszenia iskry, która to właśnie z Polski ma opanować cały świat. To nasz wielki, dziejowy obowiązek, nadany nam przez Najwyższego. Bądźmy zatem dla tej iskry godnym krzesiwem.

Jan Rybski
Inicjatywa na Rzecz Zmian w Polsce BASTA!
Wrzesień 2024

Read Entire Article