Nagły zwrot, chyba już nie przepraszamy, ale znów zawieszamy

patrzymy.pl 6 days ago

Wszystkie podręczniki marketingu i komunikacji w dziale: „Jak wyjść z kryzysu” zawsze i wszędzie podają jedną receptę. Po pierwsze należy jak najszybciej przeciąć wszelkie spekulacje, dywagacje i dalszy rozwój afery. Służy do tego wiele środków, ale w przypadku kryzysu wizerunkowego konkretnej osoby lub osób, najskuteczniejszym środkiem jest natychmiastowe wykluczenie, zanim kryzys rozleje się na całą organizację. Po drugie w równie szybkim tempie trzeba odwrócić uwagę, najlepiej poprzez zmianę tematu, który jest bardzo niewygodny dla oponenta. Politycy PiS, szczególnie sztab z Nowogrodzkiej, albo podręczników nie czytali albo postanowili przetestować eksperymentalne wychodzenie z kryzysu.

Gdy wybuchła afera ze sprzedażą strategicznej działki dla inwestycji CPK, od początku doszło do jednej wielkiej paniki, połączonej ze sprzecznymi komunikatami. Władze PiS musiały dostrzec, iż oburzeni byli nie tylko przeciwnicy, ale i wyborcy, najwierniejsi z wiernych, w tym partyjna telewizja TV Republika. Ciężar krytyki prawdopodobnie zaskoczył, bo Jarosław Kaczyński na podjęcie decyzji o zawieszeniu byłego ministra rolnictwa Roberta Telusa potrzebował kilku godzin, a sam zainteresowany najpierw się schował, potem wydał kuriozalne oświadczenie. Telus tłumaczył się stereotypowym atakiem politycznym i polał to sosem patriotycznej walki z wrogami Ojczyzny popierającymi porozumienie Mercosur. Prawie nikt tego nie kupił i wszystko wskazywało, iż los Roberta Telusa oraz trzech innych zwieszonych członków PiS został przesądzony.

W kolejnym dniu kryzysu nastąpił nagły zwrot akcji, ponieważ okazało się, iż w aferę zamieszani są też ministrowie i politycy obozu rządzącego. PiS przechodzi do kontrataku, co akurat było dobrym pomysłem, tylko zapomina o zabezpieczeniu tyłów. Przemysław Czarnek domaga się przeprosin dla Roberta Telusa, żeby przerwać „cierpienia rodziny”, prezes Kaczyński mówi, iż działka nie była strategiczna i cała afera to propaganda PO. Mija następny dzień i w Internecie pojawiają się tubki musowe z podobizną Roberta Telusa wskazujące na Dawtone, jako firmę sponsorującą. Wielu podejrzewa, iż to mało udana produkcja sztucznej inteligencji, ale tak nie jest. Minister Telus potwierdza, iż to autentyk i jednocześnie publikuje fakturę, gdzie widać, iż to nie Dawtona, ale inna firma sprzedała gadżety.

Kupiłem, zapłaciłem i wszystko rozliczyłem zgodnie z prawem. Nie mam nic do ukrycia.
Rozdawałem gadżety polskiej firmy – i to cały „problem”.

Rozumiem, iż niektóre media będą próbować z tego ukręcić aferę, choć fakturę mam i przekazałem osobiscie dziennikarzom. Ale wiemy… https://t.co/QLhchYXJyN pic.twitter.com/FziQSpl6Cf

— Robert Telus (@RobertTelus) October 30, 2025

I to był następny strzał w stopę, natychmiast wykorzystany przez media i przeciwników politycznych. Tubki wyprodukowała Dawtona, a po absurdalnie niskiej cenie sprzedała komitetowi wyborczemu PiS firma pośrednicząca. Najbardziej żałosne jest jednak to, iż mówimy o kwocie 750 zł i kombinacjach z kreatywną księgowością, żeby ukryć normalny zakup, po normalnej cenie, czyli około 3000 zł. Na jakim etapie jest teraz rozbrajanie miny przez kierownictwo PiS? Nie ma żadnego rozbrajania, mina dawno wybuchła i pourywała palce, ale to jeszcze nie koniec. Do otwartej i szarpanej rany w każdej chwili może zapukać gangrena, w konsekwencji trzeba będzie odciąć rękę, z patriotycznym okrzykiem: „to nie nasza ręka”. W takiej kondycji intelektualnej i politycznej PiS rozwiąże wszystkie swoje problemy razem z PiS-em.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Read Entire Article