Lewicki: This last debate.

konserwatyzm.pl 9 hours ago

To chyba już pewne, iż więcej debat, przynajmniej przed pierwszą turą, już nie będzie. A było ich, tym razem, wystarczająco dużo i każdy, kto lubi tego rodzaju prezentacje politycznych konkurentów, powinien być zadowolony. Ta ostania, przeprowadzona przez TVP w likwidacji, była jednak na swój sposób szczególna i odróżniająca się od wcześniejszych, choćby dlatego, iż tym razem, jest już adekwatnie ustalona główna para konkurentów i niewielu ma jeszcze wątpliwości co do tego, iż w drugiej turze spotka się Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski.
Jak wyglądała ich konfrontacja podczas tej debaty? Nawrocki był w gorszej sytuacji i to z dwóch względów; pierwszym było obciążenie aferą dotyczącą kawalerki w Gdańsku, zaś drugim fakt, iż debatę organizowała właśnie TVP, którą można podejrzewać o różne rzeczy, ale nie o to, iż może sprzyjać Nawrockiemu. Jednak, ku niejakiemu zdziwieniu, muszę ocenić, iż ta sytuacja w najmniejszym stopniu nie zdeprymowała Karola Nawrockiego i w starciu z Trzaskowskim gwałtownie przejął inicjatywę i przystąpił do ataków, z którymi jego przeciwnik słabo sobie radził. Nawrocki wyraźnie był w dobrej formie, wypowiadał się zdecydowanie i śmiało, a jego wyprostowana postawa i niewymuszony uśmiech prezentowały pewność siebie i chęć narzucenia przeciwnikowi swojego stanowiska.
W odróżnieniu od niego, Rafał Trzaskowski wyglądał na osobę zmęczoną, zdenerwowaną i słabo reagującą na ataki przeciwnika. Być może było to efektem tego, iż Karol Nawrocki uprawiał kiedyś boks i jest mentalnie przyzwyczajony do tego, iż niezależnie od odbieranych ciosów należy ofensywnie dążyć do pokonania przeciwnika. Takiej praktyki nie posiada Trzaskowski, który zdaje się został przyzwyczajony do tego, iż działa w cieplarnianych warunkach, w przyjaznym środowisku, które tylko go podziwiało. Ta różnica teraz wychodzi i widać, iż Trzaskowski słabo sobie radzi w trudnych okolicznościach, co u wielu może wywołać wątpliwości co do tego jak będzie on reagował w sytuacjach kryzysowych, jakie przecież mogą pojawić się podczas sprawowania najwyższego urzędu w Polsce.
Co do innych uczestników debaty, to wydaje się, iż oni realizują teraz inne swoje cele, które nie są już walką o wygranie wyborów prezydenckich. Dla przykładu, można przypuszczać, iż marszałek Hołownia zabiega teraz o swoją pozycję w rządzącej koalicji i uzyskanie przez niego czwartego miejsca w obecnych wyborach, co jest realne, może mu w tym pomóc. Z tego względu większym konkurentem dla niego wydaje się Adrian Zandberg, który ma potencjał by go prześcignąć. Z drugiej strony, na lewicy mierzy się także pani Magdalena Biejat i tenże Zandberg, który chciałby pewnie prześcignąć Biejat, co byłoby dla niego odegraniem się na niej za to, iż ona kiedyś opuściła jego partię i przeszła do koalicji tworzącej obecny rząd. Dobrze w tej debacie wypadł Sławomir Mentzen, który chyba pogodził się już z tym, iż nie wejdzie do drugiej tury i dlatego zachowuje się mniej konfrontacyjnie, przez co jego przekaz stał się bardziej spokojny i nastawiony na spójną argumentację.
Niezwykle ciekawym i może choćby najbardziej zauważonym wątkiem w tej debacie była konfrontacja miedzy Krzysztofem Stanowskim, a prowadzącą debatę Dorotą Wysocką-Schnepf. Osoba prowadzącej znana jest ze zdecydowanych, liberalno-lewicowych przekonań i słabo ukrywanych antypatii do pewnych kandydatów. Z niebywałym zdziwieniem usłyszałem przygotowane przez nią pytanie, w którym zawarta była teza, iż przywrócenie legalnej aborcji może … zwiększyć liczbę urodzeń dzieci. Aż boję się usłyszeć jakie ona może mieć pomysły na ograniczenie alkoholizmu, czy prostytucji. Z powodu tego rodzaju zaangażowanej postawy, powierzenie jej kierowania debatą zostało oprotestowane przez liczne komitety. Ponieważ TVP nie zmieniała prowadzącej, to swojemu niezadowoleniu dał wyraz właśnie Stanowski, który nazwał Wysocką-Schnepf „arcykapłanką propagandy’ i zaatakował, odnosząc się do jej związków rodzinnych: „Nie jest to pierwszy raz w historii, kiedy ktoś o nazwisku Schnepf przesłuchuje Polaków”.
To starcie Stanowskiego i Wysockiej-Schnepf miało swój inny kontekst, a mianowicie było to też starcie nowych i starych mediów; tych wykorzystujących technologie sieciowe i YouTube, jak Kanał Zero Stanowskiego, i wielkich telewizyjnych molochów z innej epoki, jaką przez cały czas jeszcze jest TVP, choć w likwidacji. Pomimo swych skromnych rozmiarów i środków, te nowe media są w stanie uzyskiwać zasięgi podobne jak wielkie stacje telewizyjne. To można porównać do tego co się stało podczas ostatniej wojny na Ukrainie, gdzie tani dron za sto dolarów jest w stanie zniszczyć czołg za milion dolarów. W podobny sposób potęga wielkich telewizji, która zaczęła się gdzieś 70 lat temu, odchodzi właśnie w przeszłość. Sic transit gloria mundi – tak przemija chwała świata.

Stanisław Lewicki

Read Entire Article