Exclusion and dehumanization in "Gazeta Wyborcza" – counterrevolutionaries revealed!

patrzymy.pl 1 week ago

Pojedynki na okładki to ulubiony sport wydawców gazet, który przypomina pojedynki na wiece i konwencje w wykonaniu partii politycznych. I dokładnie w tym czasie, gdy dwie największe partie: KO i PiS zorganizowały swoje konwencje, „Gazeta Wyborcza” postanowiła kolejny raz zaakcentować swoje fanatyczne przywiązanie do jednego wodza. W kulcie jednostki uprawianym przez redakcję GW występują wszystkie elementy fanatyzmu i oczywiście nie mogło zabraknąć pogardy dla kułaków oraz szpiegów imperializmu, w tej chwili nazywanymi „pisiorami”.

Tylko dla formalności należy dodać, iż objętym kultem jednostki jest Donald Tusk, ale to widać na każdym kroku, również w najnowszej okładce „Gazety Wyborczej”. Cóż my na niej widzimy? Dokładnie to, co widać i w zasadzie niczego więcej nie trzeba dodawać. Gdyby jednak ktoś miał problem ze szkolnym poleceniem „Opisz własnymi słowami, co widzisz na załączonym obrazku”, to gotowa ściąga zawiera się w paru słowach. Na załączonym obrazku widzimy pana Donalda Tuska, ojca narodu, który prowadzi za rękę grupę politycznych smarkaczy, a skalę ich politycznej niedojrzałości wyznacza wzrost. Im niższy polityk tym większy smarkacz.

Metafora prosta i nie pozostawiająca najmniejszych wątpliwości, czy alternatywy dla oczywistej interpretacji, ale takie środki stylistyczne zwykle stosuje się po to, żeby coś mocno podkreślić. Co chce uwypuklić „Gazeta Wyborcza”? Przede wszystkim bardziej chodzi o alarm, niż uwypuklanie i tutaj też nie ma żadnych kłopotów interpretacyjnych. Po 10 miesiącach rządzenia i niemal w rocznicę ostatnich wyborów parlamentarnych, koalicja praktycznie nie istnieje. Okładka GW nigdy by nie powstała, gdyby „koalicja 13 grudnia” stanowiła monolit i uzyskiwała sukcesy. Dzieje się dokładnie odwrotnie, rządy Donalda Tuska są jednym wielkim pasmem porażek i to Donald Tusk razem ze swoimi „100 konkretami w 100 dni rządzenia”, jest ojcem porażek.

Jak wiadomo porażka to sierotą, dlatego kultywujące Donalda Tuska media wskazują zupełnie innych winowajców i są nimi niedojrzali koalicjanci. Przed wydrukowaniem okładki „Gazeta Wyborcza” opublikowała sondaż, który także wpisuje się w metaforę „ojca narodu” i niesfornych koalicjantów. Partia Donalda Tuska zyskuje, Trzecia Droga i Lewica balansują na granicy progu wyborczego i co najgorsze PiS z Konfederacją przejmują władzę. Sytuacja musi być bardzo dramatyczne, bo oczywiście takie ataki nie mobilizują i nie skłaniają do refleksji, tylko pogłębiają frustrację połączoną z poszukiwaniami winnych.

Jaki zatem cel postawiła sobie GW? Wszystko wskazuje na to, iż celem jest „pożarcie przystawek”, czyli wchłonięcie mniejszych partii koalicyjnych przez Koalicję Obywatelską. Okładka „Gazety Wyborczej” to wpisz, wymaluj „odhumanizowanie”, „wykluczanie” i jeszcze „bodyszejming”. Taką „mową nienawiści” traktuje się wyłącznie wrogów, dlatego redaktor Adam Michnik z podopiecznymi wysłali jednoznaczny sygnał do ataku. Wódz jest jeden, a wokół niego zgromadziły się wraże siły kontrrewolucyjne. Nie ma mowy o jakimkolwiek porozumieniu, czy ponownej konsolidacji sił, jest pilna potrzeba rozprawienia się z dywersantami.

Znając metodologię i poetykę „Gazety Wyborczej” w następnych numerach zobaczymy Władysława Kosiniaka-Kamysza prowadzonego na smyczy przez Jarosława Kaczyńskiego i Szymona Hołownię słuchającego „Radio Maryja”. Podobne kampanie nie są niczym nowym, ale warto pamiętać, iż zawsze się je odpala w głębokim kryzysie albo choćby w sytuacjach beznadziejnych. Oznacza to tyle, iż okładka „Gazety Wyborczej” to bardzo dobra informacja dla Polski i Polaków!

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Read Entire Article