Komisja Europejska w 2025 roku oficjalnie wezwała obywateli państw członkowskich do przygotowania tzw. plecaków ewakuacyjnych oraz domowych zapasów żywności i wody. Brzmi jak fikcja z filmu katastroficznego? Niestety, to nie tylko realna strategia, ale i jeden z kluczowych filarów nowej unijnej polityki bezpieczeństwa obywateli – „Unia Gotowości”.
Dokument, który przeszedł niemal bez echa w mediach głównego nurtu, nakłada na państwa członkowskie obowiązek edukowania i mobilizowania obywateli w kwestii samodzielnej gotowości na kryzysy. Nie chodzi już tylko o pandemie czy katastrofy naturalne. Mowa jest wprost o zagrożeniach militarnych, cyberatakach, przerwach w dostawie energii czy paraliżu łańcuchów dostaw.
Według zaleceń Komisji, każdy obywatel UE powinien być przygotowany do przetrwania przynajmniej 72 godziny bez żadnej pomocy zewnętrznej. To oznacza konieczność posiadania w domu zapasu żywności, wody pitnej, leków, źródeł światła, gotówki, dokumentów i podstawowych narzędzi przetrwania.
W Polsce, jak wynika z badań CBOS z lutego 2025 roku, aż 61% obywateli nie ma żadnych rezerw na wypadek sytuacji kryzysowej, a tylko 4% deklaruje, iż posiada przygotowany plecak ewakuacyjny. To zatrważające dane w obliczu nowej strategii Unii, która coraz wyraźniej przygotowuje się nie tylko na „możliwe”, ale „prawdopodobne” kryzysy geopolityczne.
Co musi zawierać plecak ewakuacyjny i jak wygląda „72-godzinna gotowość”?
Nie chodzi tu o torbę z ciuchami na weekendowy wypad. Plecak ewakuacyjny ma służyć przeżyciu w warunkach odcięcia od świata i infrastruktury. Komisja Europejska opublikowała choćby szczegółową listę, co powinno się w nim znaleźć – i nie są to sugestie, ale zalecenia na poziomie bezpieczeństwa publicznego.
Oto podstawowe elementy tzw. „zestawu 72h”:
- Minimum 6 litrów wody pitnej na osobę (2 litry na dzień przez 3 dni)
- Wysokokaloryczna, długoterminowa żywność (minimum 6 000 kcal na osobę)
- Leki – zarówno przyjmowane stale, jak i środki przeciwbólowe, przeciwzapalne, opatrunki, bandaże
- Latarka, baterie, powerbanki, radio bateryjne lub na korbkę
- Dokumenty w wersji papierowej i elektronicznej (np. na pendrive)
- Gotówka – minimum 300–500 zł w małych nominałach
- Ciepłe ubrania, folia NRC, podstawowe narzędzia (nóż, multitool, taśma izolacyjna)
- Mapa papierowa lokalnego terenu oraz adresy punktów ewakuacyjnych i schronów
Dlaczego 72 godziny? Zdaniem ekspertów ds. zarządzania kryzysowego, to minimalny czas, jaki potrzebują służby, aby zorganizować realną pomoc w warunkach masowego chaosu, zniszczenia lub zagrożenia. W pierwszych godzinach po katastrofie liczy się wyłącznie zdolność do samodzielnego przetrwania.
W Polsce dotychczas nie istniała spójna polityka edukacji obywateli w zakresie „personal preparedness”. Teraz to się zmienia. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapowiedziało już, iż przygotowuje ogólnopolski program informacyjny oraz nowe wytyczne dla samorządów, szkół i rodzin.
Pierwsze pilotażowe kampanie ruszają w województwach przygranicznych – w tym na Podlasiu, Lubelszczyźnie i w części Mazowsza. Są to regiony wskazywane jako „newralgiczne” w przypadku zagrożeń ze strony wschodniego sąsiada.
Czy to początek militaryzacji społeczeństwa?
Choć oficjalnie Komisja Europejska mówi o „resilience” i „gotowości obywatelskiej”, nie brakuje głosów, iż cała strategia Unii Gotowości to de facto przygotowanie społeczeństwa na realny konflikt zbrojny lub blackout energetyczny.
Niemcy już w styczniu 2025 roku rozpoczęły przegląd schronów i podziemnych bunkrów z czasów zimnej wojny. W Austrii i Finlandii obywatele otrzymali oficjalne broszury z instrukcjami na wypadek działań wojennych. Szwecja z kolei od 2024 roku prowadzi obowiązkowe ćwiczenia obrony cywilnej na poziomie gmin.
Polska w tej sprawie dopiero się budzi. Eksperci ostrzegają jednak: czasy beztroskiej stabilizacji się skończyły. Rosnące napięcia geopolityczne, niestabilność energetyczna i coraz częstsze cyberataki sprawiają, iż państwa – ale też zwykli obywatele – muszą wziąć sprawy bezpieczeństwa we własne ręce.
Warto przypomnieć, iż już w 2023 roku Rządowe Centrum Bezpieczeństwa sugerowało, by każde gospodarstwo domowe miało zapas żywności, wody i leków na minimum 7 dni. Wówczas zostało to zignorowane lub wyśmiane przez opinię publiczną. Dziś jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej – i nie ma już miejsca na żarty.
W 2025 roku Polska znajduje się w szczególnie trudnym położeniu geopolitycznym. Granica z Białorusią to w tej chwili strefa nieustannych incydentów i prowokacji, a potencjalne zagrożenia hybrydowe – w tym sabotaże infrastruktury, przerwy w dostawach prądu i zakłócenia komunikacji – są oceniane jako realne.
Dlatego przygotowanie tzw. „plecaka ewakuacyjnego” przestaje być wyborem, a staje się zdrowym rozsądkiem. Tak jak posiadamy apteczkę czy gaśnicę – tak samo powinniśmy mieć własny zestaw awaryjny, szczególnie w miastach o dużej gęstości zaludnienia.
Co dalej? Obowiązek czy dobrowolność?
Na razie zalecenia Komisji Europejskiej nie mają formy prawnie wiążących przepisów. Jednak państwa członkowskie mają obowiązek wdrożenia ich w polityce krajowej. Oznacza to, iż już niedługo możemy spodziewać się przepisów nakładających obowiązek informowania obywateli o zasadach gotowości, a choćby obowiązkowych szkoleń lub wyposażenia w minimalne środki przetrwania.
Niektóre samorządy w Polsce – m.in. Rzeszów, Suwałki i Białystok – rozważają współfinansowanie zakupów plecaków ewakuacyjnych dla najbiedniejszych rodzin oraz seniorów. Jest to odpowiedź na niepokojące statystyki: niemal 45% Polaków nie byłoby w stanie zgromadzić choćby podstawowego zestawu awaryjnego bez pomocy państwa.
Jedno jest pewne: świat, który znaliśmy, zmienia się na naszych oczach. Czy tego chcemy, czy nie – gotowość na kryzys staje się nowym standardem. Lepiej być gotowym wcześniej, niż żałować, gdy będzie za późno.
Continued here:
Unia każe szykować plecaki ucieczkowe. To nie teoria spiskowa – to oficjalne wytyczne!