Amerykańska „nowa prawica” jest tak naprawdę… starą lewicą, uważa włoski publicysta Rodolfo de Mattei. Wizja państwa, narodu i społeczeństwa, którą promują tacy ludzie jak Elon Musk albo Peter Thiel, ma o wiele więcej wspólnego z socjalizmem niż z konserwatyzmem, przekonuje.
„Według tak zwanej „techno-prawicy”, inspirowanej myślą brytyjskiego filozofa Nicka Landa i blogera Curtisa Yarvina, znanego jako Mencius Moldbug, tradycyjny model narodu i państwa należy dziś porzucić. Tę myśl przedstawiono w książce-manifeście „The Dark Enlightenment” (pol. Mroczne Oświecenie). Miejsce tego tradycyjnego modelu powinien zająć innowacyjny i bardziej wydajny model „państwa korporacyjnego”” – napisał Rodolfo de Mattei.
Byłoby to państwo podobne do korporacji, która rządzona jest przez szefa-monarchę. Nie ma tam pojęcia obywatela. Zamiast obywateli są klienci, którzy mogą w każdej chwili zrezygnować ze swojego udziału w państwie czy też zerwać umowę – tak, jak zwykli klienci, zgodnie z dewizą „gwarancja satysfakcji albo zwrot pieniędzy”. To idea zupełnie sztucznej organizacji państwowej, całkowicie odmiennej od koncepcji tradycyjnego państwa narodowego, które oparte jest na ludzkiej wspólnocie związanej z ziemią, rozumianej jako ziemia ojców, gdzie rodziny zakorzeniają się i rozwijają w zgodzie z naturalnym porządkiem społecznym.
Taką wizję państwowości można według Rodolfa de Mattei określić jako „deterytorializację”, to znaczy oderwanie czy wykorzenienie wszystkich relacji społecznych, kulturowych i gospodarczych z kontekstu terytorialnego. Korzenie tej koncepcji, przekonuje Rodolfo de Mattei, tkwią we francuskiej filozofii lat 60. i 70. XX wieku, rozwijanej przez Gillesa Deleuze oraz Felixa Guattariego. Deleuze i Guattari, jakkolwiek wychodzili od idei marksistowskich, przyznawali kapitalizmowi pewną zasługę – a mianowicie wyzwolenie ludzkich pragnień i uruchomienie procesu destrukcji wszystkich tradycyjnych schematów, hierarchii oraz ograniczeń. W ich mniemaniu pozytywna strona kapitalistycznej libertariańskiej dynamiki „polegała właśnie na tym, iż udało jej się zainicjować proces deterytorializacji człowieka, popychając go do potwierdzenia własnych rewolucyjnych pragnień i wyrwania się ze społecznie narzuconych terytoriów społecznych superstruktur, takich jak religia, rodzina, szkoła, innymi słowy, tradycja” – napisał Rodolfo de Mattei.
„Ta perspektywa „deterytorializacji” leży u podstaw ideologii amerykańskiego ruchu NRx, zgodnie z którą wszyscy ludzie powinni przyjąć techno-liberalny ideał Doliny Krzemowej i tworzyć więzi już nie w oparciu o granice państwowe, ale w odniesieniu do przepływów gospodarczych i wspólnych interesów, aby zbudować nową płynną tożsamość determinowaną przez ich własne egoistyczne cele” – stwierdził autor.
„Kolonizować, podbijać nowe przestrzenie i zakładać nowe społeczności drogą lądową, morską i powietrzną, aż do Marsa, to hasło przewodnie ruchu techno-libertariańskiego, którego sztandarowymi przedstawicielami są tacy ludzie jak Elon Musk i Peter Thiel, których jedyną zasadą jest uwolnienie się od zasad” – dodał.
Rodolfo de Mattei odwołał się do słów Elona Muska wygłoszonych na konferencji partii Salviniego we Włoszech. Musk przekonywał wówczas, iż „kraj to ludzie, którzy w nim mieszkają, nie jest to pojęcie geograficzne”. „Gdyby Włosi przenieśli się do Ameryki Północnej, ten kawałek ziemi byłby już Włochami. Gdyby inny naród przeniósł się do Włoch, ta ziemia nie byłaby już taka sama” – mówił Elon Musk.
Zdaniem publicysty takie podejście zaprzecza w istocie nie tylko granicom narodowym, ale w istocie nakierowane jest na odrzucenie wszelkich granic – naturalnych, moralnych i boskich. „W ostatecznym rozrachunku to propozycja technologicznego połączenia sloganu <zabrania się zabraniać> z 1968 roku z socjalistyczną utopią Claude’a Henry’ego de Saint Simona, który opisywał społeczeństwo jak wielką firmę”. Dlatego według Rodolfa de Mattei zamiast o „nowej prawicy” w USA lepiej byłoby mówić o „starej lewicy”.
Źródło: Corrispondenza Romana
Pach