W czerwcu Ministerstwo Obrony Białorusi miało skierować do polskich władz notę, w której proponowało formę dialogu w sprawach bezpieczeństwa.
Niemal dwa miesiące po tej inicjatywie, w połowie sierpnia, nasza dyplomacja postanowiła, w odpowiedzi na pytania dziennikarzy, ostentacyjnie oświadczyć, iż „w obecnej sytuacji Polska kategorycznie odrzuca przywrócenie dialogu z Białorusią”. Jak uzasadniło nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych ze względu na to, iż Białoruś jest odpowiedzialna za używanie jako broni imigrantów na naszej wschodniej granicy oraz ze względu na wsparcie w pewnych formach rosyjskich działań zbrojnych przeciw Ukrainie – „W obecnej sytuacji nie widzimy przestrzeni do podejmowania rozmów, a tym bardziej działań w tej mierze” – głosi oświadczenie.
Trudno nie odnieść wrażenia, iż w ostatnich latach nie mieliśmy do czynienia z bardziej absurdalnym zachowaniem dyplomacji i równie niedorzecznym prowadzeniem polityki zagranicznej. choćby państwa prowadzące wojnę zwykle utrzymują pewną formę otwartej lub zakulisowej komunikacji. Kilka tygodni po rozpoczęciu działań wojennych rozpoczęły się negocjacje rosyjsko-ukraińskie. Podobnie było w przypadku wojny w Strefie Gazy – już w ostatnim tygodniu listopada Izrael i Hamas zawarły tygodniowy rozejm tymczasowy. Teraz bezpośrednie rozmowy ukraińsko-rosyjskie w formacie stambulskim znów są w toku. Strony wojujące regularnie przeprowadzają wymiany jeńców i przetrzymywanych osób cywilnych. W gruncie rzeczy, patrząc na historię ludzkości, do rzadkości należały wojny, w trakcie których strony walcząc jednocześnie nie negocjowały ze sobą i dążyły to całkowitego zgruchotania przeciwnika, jak to było w czasie drugiej wojny światowej, która była wojną totalną.
Warto zaznaczyć, iż w tej chwili między Polską a Białorusią nie trwa żadna wojna totalna, nie mają miejsca żadne regularne działania zbrojne. Skrajna wrogość i dążenia do rozgromienia przeciwnika pojawiał się w tych nielicznych konfliktach, w których bardzo istotną rolę zaczynały odgrywać czynniki ideologiczne. Tu jest pewniejszy trop dla zrozumienia całkiem nieuzasadnionego stanowiska dyplomacji Radosława Sikorskiego wobec Białorusi. W istocie cała polityka zagraniczna III RP poruszała się w oparach konceptu „końca historii” i za główny cel obrała wpisanie się w zachodnie struktury polityczne i pełnienie roli przekaźnika zachodniego modelu społeczno-politycznego, ekonomicznego i kulturowego na poradziecki wschód. Podkreślę, iż był to paradygmat polityki każdego rządu III RP, także rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Za rządu Beaty Szydło wyjątkowo zideologizowana w tym duchu szefowa Biełsatu Agnieszka Romaszewska była w stanie sabotować bardziej pragmatyczne na kierunku białoruskim posunięcia ówczesnego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Rząd Mateusza Morawieckiego natychmiast po białoruskich wyborach w 2020 r. postawił wszystko na białoruską opozycję spod znaku Swietłany Cichanowskiej, snuł wizje utworzenia białoruskiego rządu na uchodźctwie, choć już po około mniej więcej dwóch tygodniach widać było, iż ta grzeczna rewolucja przegra, wobec tego, iż strajku nie ogłosili robotnicy wielkich białoruskich zakładów przemysłowych – jedyna klasa społeczna w kraju mająca szanse na konfrontacje z aparatem władzy na takich warunkach, które zaistniały w 2020 roku.
Miarę idiotyzmu polityki Tuska i Sikorskiego oddaje jednak to, iż ich próby izolowania Białorusi są podejmowane w tym samym czasie, w którym swoje relacje z Mińskiem intensyfikuje siła, którą obecna dyplomacja traktuje jako najpewniejszą gwarancję i sankcję istnienia państwa polskiego. 15 sierpnia „wspaniałą rozmowę z wielce szanownym prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką” przeprowadził sam prezydent USA. Jak dodał – „Celem rozmowy było podziękowanie mu za uwolnienie 16 więźniów. Omawiamy też uwolnienie 1,3 tys. kolejnych więźniów. Nasza rozmowa była bardzo dobra. Omówiliśmy wiele tematów, w tym wizytę prezydenta Putina na Alasce. Czekam na spotkanie prezydenta Łukaszenki w przyszłości”.
Fakt, iż Donald Trump określił Aleksandra Łukaszenkę mianem „prezydenta”, stanowi wyraźny sygnał, iż nie zamierza on podważać jego pozycji ani delegitymizować jego władzy – niezależnie od zastrzeżeń formułowanych przez białoruską opozycję. Ktoś mógłby powiedzieć, iż rozmowa Trumpa z białoruskim prezydentem nastąpiła już po odpowiedzi polskiej dyplomacji na białoruską inicjatywę. Specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych ds. Ukrainy i Rosji, Keith Kellog, spotkał się w czerwcu w Mińsku z prezydentem Łukaszenką oraz przewodniczącym białoruskiego KGB Iwanem Tiertielem. Już dzień po tej wizycie ogłoszono decyzję o zwolnieniu grupy więźniów politycznych, do której później odniósł się Donald Trump. Nie była to decyzja podjęta ad hoc, ale efekt dłuższych poufnych negocjacji.
Znamienne, iż w grupie zwolnionych więźniów nie było jednego z najbardziej znanych z nich – publicysty i działacza Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta, którego uwolnienia Warszawa domaga się równie oficjalnie co bezskutecznie od jego aresztowania w marcu 2021 r. Mógłby ktoś twierdzić, iż polskie władze mogą prowadzić takie poufne rozmowy, jednak nie chcą ich ujawniać. Nie wiem jaki byłby cel takiego stanowiska w kontekście amerykańskich działań. Podobnie jak w przypadku relacji z Rosją, tak i w przypadku Białorusi aprioryczne wykluczanie z góry komunikacji izoluje już bardziej Polskę, niż Moskwę czy Mińsk. W pierwszym przypadku polskie władze będą już miały poważne problemy z odbudową kanałów dialogu, bo może tym nie być zainteresowana sama rosyjska elita – do czego im to potrzebne skoro rozwijają już relacje z protektorem Polski, za którego polityką polityka Warszawy i tak zwykle podąża. Jesteśmy już spóźnieni. Zaraz będziemy spóźnieni także w odniesieniu do Białorusi, której przywódca z pewnością zainteresowany jest szukaniem punktów podparcia wobec bardzo głębokiego już uzależnienia do Rosji. Polska polityka wobec Białorusi, jeżeli nie zostanie poddana rewizji, może skutkować trwałym ograniczeniem naszej roli w regionie.
Krystian Kamiński
Na zdjęciu: spotkanie Aleksandra Łukaszenki z Keithem Kellogiem (president.gov.by)
Członek władz Ruchu Narodowego, b. poseł na Sejm RP
Za: „X”