Dobre wieści dla osób z najbliższego otoczenia Orbána

krytykapolityczna.pl 7 hours ago

Ostatnie dni roku przyniosły pomyślne wieści osobom z najbliższego otoczenia premiera Węgier Viktora Orbána. W styczniowym numerze magazynu „Forbes” opublikowano listę pięćdziesięciu najbogatszych Węgrów, z której wynika, iż pochodzący z rodzinnej wsi Orbána, jego dobry przyjaciel Lőrinc Mészáros, jest pierwszym na Węgrzech tysiąckrotnym miliarderem. Z szacowanym na 1241,8 mld forintów majątkiem (1,65 proc. PKB Węgier w 2023 roku) stał się po zmianie ustroju najbogatszym węgierskim kapitalistą, w dodatku w ciągu jednego roku dwukrotnie powiększył swój majątek.

Tego brawurowego wyczynu – tzn. podwojenia majątku – dokonał też inny gracz z listy: zięć Viktora Orbána, István Tiborcz. W ciągu jednego roku zdołał powiększyć swój majątek z 75,3 miliardów forintów do 151,5 miliardów i według listy jest 15. najbogatszym człowiekiem na Węgrzech.

Warto natomiast zauważyć, iż te brawurowe wyniki biznesowe obydwu przedsiębiorców miały miejsce w roku, kiedy węgierskie PKB spadło o 0,9 proc. Według „Forbes” wzrost ten nie jest żadnym cudem gospodarczym, ale przede wszystkim efektem państwowych inwestycji, pożyczek i skomplikowanych umów przeniesienia własności. Ulubionym źródłem dochodu firm Mészárosa i Tiborcza są płynące różnymi kanałami środki publiczne. Mogą być one pozyskiwane bezpośrednio, dzięki wsparcia państwa lub choćby poprzez zamówienia od spółki państwowej.

W 2010 roku przed dojściem Viktora Orbána do władzy Lőrincz Mészáros jako drobny przedsiębiorca zajmował się instalacjami gazowymi, a István Tiborcz bez wyższego wykształcenia (ukończył prawo dopiero w 2018 roku) dopiero rozkręcał swój biznes. Teraz trudno choćby wymienić, co należy do ich majątku: banki, firmy ubezpieczeniowe, luksusowe hotele, firmy logistyczne, budowlane i deweloperskie, fabryki i zakłady. Zaczęli też wchodzić na rynki zagraniczne.

Zdecydowana większość przedsiębiorstw państwowych na Węgrzech ma jasno określone zadanie polityczne: dostarczanie wszelkimi możliwymi sposobami środków publicznych do określonego kręgu przedsiębiorców, utrzymujących dobre stosunki z premierem. Ale spółka państwowa może też być używana jako broń polityczna, czego jaskrawym dowodem jest przypadek pewnego pracownika MÁV (Węgierskie Koleje Państwowe).

Otóż jakiś czas temu wiejski aktywista będącej poza parlamentem węgierskiej partii opozycyjnej Kétfarkú Kutya Párt (Partia Psa o Dwóch Ogonach) narysował kredą na drodze strzałkę z napisem „Zamek Jánosa Lázára”. Lázár jest w rządzie ministrem rozwoju, któremu podlega również MÁV. Minister jest współwłaścicielem spółki, do której należy domek myśliwski. Niedawno za 3 miliardy forintów wyremontowano drugorzędną drogę dojazdową do zamku, ale ceremonia przecięcia wstęgi nie doszła do skutku.

Po akcji związany z politykiem tabloid „Promenad24” w anonimowym artykule podał imię i nazwisko aktywisty, jego dokładny adres, numer rejestracyjny samochodu oraz informację, iż pracuje w MÁV, na jakim stanowisku, z jaką pensją i kiedy był na urlopie. „Jako pracownik MÁV poświęca on swoją energię na działania przeciwko ministrowi transportu, chociaż w firmie, która daje mu chleb, miałby mnóstwo do roboty” – napisała gazeta.

Od 2010 roku na Węgrzech powstawał system, w którym jest zupełnie naturalne, iż krytyczni wobec rządu filmowcy nie dostają dotacji państwowych na nowe filmy; iż do mediów publicznych z budżetem programowym 140 miliardów forintów nie zaprasza się artystów, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwili się narracji rządu; oraz iż przetargi na państwowe wydatki reklamowe wygrywa zawsze ta sama firma, która następnie zamieszcza reklamy wyłącznie w mediach prorządowych.

Właściciel firmy reklamowej, Gyula Balásy zajmuje również stabilne miejsce na liście najbogatszych Węgrów w magazynie „Forbes”, ostatnio był na niej na 37. pozycji z majątkiem szacowanym na 78,8 miliardów forintów.

Kierunek działań rządu jest wyraźnie odzwierciedlony w przedsiębiorstwach państwowych: wśród wspieranych przez państwową spółkę Szerencsejáték ZRT (Gry Hazardowe Sp. z o.o.) artystów są jedynie prorządowi twórcy; przetargi MÁV regularnie wygrywają firmy Lőrinca Mészárosa; 35-letnią koncesję na zarządzanie znaczną częścią sieci krajowych autostrad i dróg szybkiego ruchu otrzymało od węgierskiego rządu konsorcjum prywatnych firm, za którymi stoją Lőrinc Mészáros i László Szíjj. Szíjj jest także jednym z największych beneficjentów stworzonego przez Fidesz Narodowego Systemu Współpracy; jego firmy budują liczne obiekty, które powstają z publicznych pieniędzy: most na Dunaju, stadion piłkarski itp. Na liście najbogatszych Węgrów „Forbes” zajmuje on w tej chwili 6. miejsce z majątkiem szacowanym na 333,3 miliardy forintów.

Czasami same państwowe firmy stają się przedmiotem dziwnych ruchów biznesowych, tworząc prawie niemożliwe do wykrycia powiązania własności publicznej i prywatnej.

Prywatna firma 4IG bez żadnych transakcji pieniężnych nabyła większość udziałów państwowej spółki Antenna Hungária, przez co wyłączny na Węgrzech dostawca krajowej cyfrowej telewizji naziemnej i radia analogowego znalazł się w rękach prywatnych. Następnie zaś prywatna firma przejęła największego węgierskiego dostawcę telewizji kablowej i usług internetowych oraz jednego z największych węgierskich dostawców usług mobilnych.

Skąd pochodziły pieniądze? Najpierw Narodowy Bank Węgierski wykupił wyemitowane przez spółkę 4IG obligacje na sumę ponad 200 mld forintów, z czego sfinansowano nabycie własności, następnie państwo węgierskie przekazało firmie pieniądze bezpośrednio (w przypadku spółki Vodafone połowę całej kwoty), a kredytu na pozostałą jeszcze do przejęcia część udzieliły również banki państwowe.

Co więcej, przejęcie to, które zakwalifikowano jako mające strategiczne znaczenie dla państwa, nie mogło być choćby poddane kontroli urzędu ochrony konkurencji. Właściciel firmy Gellért Jászai również obecny jest na liście „Forbes” i zajmuje na niej 19. miejsce z majątkiem szacowanym na 133,8 miliardów forintów.

W podobnie tajemniczy sposób węgierskie państwo odkupiło latem 2024 roku lotnisko w Budapeszcie za 3,1 miliarda euro. I nie ma choćby gwarancji, iż pozostanie ono własnością państwa, ponieważ w systemie Orbána może się wydarzyć każdy absurd. Najlepszym tego przykładem jest elektrownia Mátra: pod koniec 2017 roku druga co do wielkości elektrownia w kraju w 73 proc. została kupiona przez udziałowców Lőrinca Mészárosa po niezwykle niskiej cenie – zaledwie 5,9 miliardów forintów, podczas gdy faktycznie jej wartość w momencie sprzedaży szacowano na 8 miliardów forintów. Rok później dyrekcja spółki wystąpiła z wnioskiem o wypłatę dywidendy w wysokości 11,2 mld forint z zysków zatrzymanych, co 28 lutego 2019 roku na walnym zgromadzeniu zostało przegłosowane przez właścicieli. Państwo węgierskie ostatecznie w 2020 roku odkupiło firmę od Mészárosa za 17,44 mld forintów.

I jeszcze na koniec jedno zdanie o liście „Forbes”: z 50 najbogatszych Węgrów co najmniej 25 nazwisk jest ściśle powiązanych z panującym od 2010 roku rządem w Budapeszcie.

**

Csaba Lukács jest publicystą i redaktorem naczelnym gazety „Magyar Hang”.

Z węgierskiego przełożyła Marianna Boros | Voxeurop

Read Entire Article