Czas surferów

niepoprawni.pl 1 day ago

Surfing to sport wywodzący się z Hawajów. Stan ten został powołany trochę na siłę i w wyniku przejęcia przez prezydenta William'a McKinley'a 16 czerwca 1897 roku. Jako ciekawostkę mogę zdradzić, iż mały William urodził się w Buffalo, ale przeprowadził się z rodziną do miejscowości, nomen omen, Poland (stan Ohio) gdzie mieszkał do czasów studenckich.

Oczywiście Amerykanie pokochali surfing i to nie tylko w kontekście sportu. Ta specyficzna dyscyplina uczy przede wszystkim utrzymywania się na fali i balansowania w ten sposób, aby nie zostać przykrytym przez wściekłe fale oceaniczne. Stąd też może stosowanie tej taktyki w polityce. Taką właśnie politykę stosuje D.Trump wraz ze swoją administracją. Kolejną paralelą jest również sposób prowadzenia działań politycznych i dyplomatycznych, bardzo zbieżny do tej polityki, którą uprawiał wspomniany McKinley. W myśl zasady "Historia lubi się powtarzać", widać bardzo wyraźnie wektory polityki wewnętrznej jaki globalnej, gdzie Trump nie "nie bierze jeńców" i bierze to na co ma ochotę. Z punktu widzenia obywateli USA, prawdopodobnie jest to postrzegane w superlatywach. Dla nas, będących ponad 7000 km od centrum wydarzeń, sprawa nie wygląda zbyt dobrze. Widać jasno, iż stajemy się państwem pomijanym absolutnie w rozgrywce, w której mamy swoje interesy.

Nie chcę antycypować przyszłości, niemniej jednak mam nieodparte wrażenie, iż znowu staniemy się obserwatorem tego co powinno być naszym udziałem. Surfing to pojęcie dla naszej władzy absolutnie obce, no chyba, iż w kategoriach partykularnego interesu. To potrafią robić z mistrzowską gracją. Donald Trump natomiast, w tempie ekspresowym ustawia nowy porządek świata (NWO) z pominięciem wszystkich słabych (w tym sojuszników, którym deklarował wsparcie i pomoc). Cóż, takie prawo silniejszego. Doszło choćby do tego, iż specjalny wysłannik Departamentu Stanu spotkał się z władzami Białorusi, rozpoczynając rozmowy normalizacji stosunków ekonomiczno-dyplomatycznych. Balansowanie na fali, jak widać sprawdza się doskonale. W poprzednim artykule napisałem o wrodzonych umiejętnościach pokerowych członków dyplomacji amerykańskiej, ale surfing jest chyba lepszym porównaniem.

Republikańskie korzenie zarówno McKinley'a jak i Trump'a, dostarczają dodatkowych rozważań w związku ze zmianą balansu sił na naszym globie. Obaj hołdowali ekspansjonizmowi USA i wprowadzaniem demokracji amerykańskiej na siłę. Te próby kończyły się z różnym powodzeniem jeżeli chodzi o McKinley'a. Trumpa trudno ocenić, albowiem w tej chwili padają jedynie deklaracje i nie do końca prawdopodobne scenariusze realizacji pomysłów, budzących nierzadko konsternację choćby w szeregach partii republikańskiej.
Europa zaś, jak zwykle nie odrobiła lekcji z historii. No, ale surfing (może poza Portugalią) nie jest tu zbyt popularny. Zarządzający EU, nie mają zielonego pojęcia jak prowadzić politykę zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Przypomina to bardziej spazmy muchy przyklejonej do lepa. Prócz łez i sztucznych gestów, nie są w stanie zadbać o zrównoważoną i mądrą politykę fiskalną i międzynarodową. Trump zaś, rozgrywa ją jak chce, korzystając z chaosu i braku wspólnego interesu unitów.

Korzystając z rzymskiej maksymy "Memoriam historici facimus futura" (Pamiętając historię kreujemy przyszłość), warto zwrócić uwagę na fakt, iż Trump wraz ze swoją administracją potrafi wyciągać wnioski z przeszłości i doskonale wykorzystuje je do kreowania dobrostanu swoich obywateli. Niestety w tym układzie, nie bierze pod uwagę tych, którzy nie reprezentują wartości jakie powinny definiować egalitarny naród. Z racji zmiany władzy nad Wisłą, bardziej patrzy choćby na system totalitarny Białorusi aniżeli lojalnych od tej pory sojuszników. Co to może oznaczać dla nas? Odpowiedź jest banalnie prosta: Łukaszenka będzie miał swoje pięć minut i prawdopodobnie je wykorzysta. Zostanie swoistym krajem proxy pomiędzy Rosją a Europą. Przez nasz kraj ruszą konwoje ciężarówek z importowanymi dobrami z Europy zachodniej i (jeśli spadnie coś z pańskiego stołu) naszych portów, do których dostawy realizować będą Amerykanie. Towary, szerokim strumieniem popłyną do Rosji, a nam zostanie utrzymanie Fort Trump (o ile powstanie).
Status Quo naszego państwa legł w gruzach 13 grudnia 2023 roku. Oczywiście, zostało to adekwatnie odnotowane za oceanem, jak i w Pekinie. Nie zmienia to jednak sytuacji, gdyż traktowani jesteśmy jak podrzędna kolonia.Mam takie niejasne przeświadczenie, iż w wyniku polityki surferów, Świat może zapłonąć.

Szkoda, iż na Bałtyku nie ma takich fal jak na Hawajach. Może jeżeli nauczylibyśmy się surfingu, byłoby nam lżej i potrafilibyśmy się utrzymać na fali.

Pozdrawiam i jak zwykle zapraszam do komentowania.

Grafika generowana: leonardo.ai

Read Entire Article