Meta, Google i Apple udostępniają władzom USA coraz więcej danych swoich użytkowników – informuje w środę dziennik „Rzeczpospolita”. BigTechy pozytywnie rozpatrują choćby 90 proc. wszystkich wniosków wystosowanych przez amerykańskie służby o udostępnienie plików i e-maili.
Jak wynika z ustaleń szwajcarskiej firmy Proton, w przeciągu dziesięciu lat amerykańskie BigTechy przekazały służbom dane z 3,2 miliona kont. Tylko w II półroczu 2023 r. i I półroczu 2024 r. Waszyngton wystosował ok. 500 tys. wniosków o udostępnienie danych, a to więcej, niż wystosowali wszyscy pozostali członkowie tzw. Sojuszu 14 Oczu (porozumienia o wymianie informacji wywiadowczych, w skład którego wchodzą m.in. W. Brytania, Niemcy, Francja, Hiszpania, Australia czy Kanada).
Eksperci zaznaczają, iż prośby urzędników spełniane są przez Big Techy bez mrugnięcia okiem. Podania o udostępnienie danych wrażliwych rozpatrywane są pozytywnie w 80-90 proc. przypadków. Zjawisko przybiera również na sile, co autorzy badania wykazali na własnym przykładzie.
W 2017 r. firma Proton otrzymała od szwajcarskiego rządu jedynie 26 pytań dotyczących danych użytkowników. W 2023 r. takich „próśb” było już 6,4 tysiąca. Firma udostępniła dane w 93 proc. przypadków.
Amerykańskie Big Techy, choćby o ile operują w krajach Starego Kontynentu, podlegają jurysdykcji własnego kraju i mogą zostać zmuszone do współpracy przez np. Narodową Agencję Bezpieczeństwa. Jednocześnie okazuje się, iż Europa posiada zaledwie ograniczoną kontrolę nad danymi w chmurze. Eksperci biją na alarm; o ile UE nie wzmocni suwerenności cyfrowej w konfrontacji z USA, pozostanie daleko w tyle pod względem technologicznym, zwłaszcza w perspektywie rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji.
Źródło: rp.pl
PR
