"A trap for the West: Why BRICS can no longer be ignored. The Kazan summit actually proved to be the nail in the coffin of the US-led global order

grazynarebeca5.blogspot.com 3 hours ago


Autorstwa Aaryamana Nijhawana, badacza i analityka stosunków międzynarodowych. Jest absolwentem Uniwersytetu w Delhi i Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO University), Federacja Rosyjska. Obecnie odbywa doktorat; jego obszarem specjalizacji jest konflikt rosyjsko-ukraiński i wielobiegunowy porządek świata.
Sesja plenarna spotkania Outreach/BRICS Plus. © Sputnik


Szczyt BRICS w Kazaniu był niczym innym, jak geopolityczną burzą. Zgromadzenie czołowych wschodzących gospodarek świata w kraju uznanym za „wyrzutka” i objętym kompleksowymi sankcjami jest w najlepszym razie potępieniem, a w najgorszym surową reprymendą dla zachodnich decydentów, którzy według Foreign Policy mają tendencję do odrzucania grupy jako „niezrozumiałego worka na śmieci”. To niewątpliwie najlepszy moment Rosji.
Szczyt w Kazaniu okazuje się być w zasadzie gwoździem do trumny międzynarodowego porządku kierowanego przez Zachód.

Odrzucając „jednostronne środki ograniczające handel” lub sankcje jako szkodliwe dla celów zrównoważonego rozwoju, takie środki zostały wyraźnie określone jako „podważające Kartę Narodów Zjednoczonych”, „niezgodne z zasadami WTO” i „sprzeczne z prawem międzynarodowym”.

Chociaż przez cały czas istnieją różnice co do tego, czy BRICS powinien rozwijać się w kierunku neutralnego „niezachodniego” czy radykalnego „antyzachodniego” stanowiska, istnieje mimo wszystko zgoda wśród państw członkowskich, iż biorąc pod uwagę demokratyzujący się krajobraz geostrategiczny, zachodnie instytucje i projekty nie muszą być jedyną opcją. Na przykład w odniesieniu do konfliktu na Ukrainie, podczas gdy Deklaracja BRICS wzywała wszystkie państwa do działania „zgodnie z Celami i Zasadami Karty Narodów Zjednoczonych”, Moskwa odniosła zwycięstwo dyplomatyczne, gdy ugrupowanie uznało potrzebę walki z „gloryfikacją nazizmu [i] neonazizmem…”

W dość jasnych i pewnych słowach Deklaracja zajęła stanowcze stanowisko, iż stanowczo „potępia” izraelskie ataki na operacje humanitarne, obiekty i personel oraz wyraża „poważne zaniepokojenie” „bezprecedensową eskalacją przemocy”. Tak dobrze sformułowane przesłanie wskazuje na rosnącą platformę niezachodnią, która jest wystarczająco pewna siebie, aby wyjść z cienia z własnym zjednoczonym głosem.

Posunięto się dalej, powołując się na postępowanie prawne MTS przeciwko Izraelowi i potępiając w bezkompromisowych słowach „zaplanowany atak terrorystyczny” z udziałem urządzeń komunikacyjnych w Bejrucie jako „poważne naruszenie prawa międzynarodowego”. Gdy głowy państw zgromadziły się na jednym z „największych wydarzeń polityki zagranicznej w historii” w Kazaniu w Rosji, jest to pierwszy szczyt rozszerzonego członkostwa BRICS, na który zaproszono siedem nowych państw do przyłączenia się do sztandarowej platformy niezachodniej. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, iż nie może istnieć wspólny wątek porozumienia między państwami członkowskimi umieszczonymi wzdłuż całego spektrum, z ich różnorodnymi stanowiskami w polityce zagranicznej i krajowymi systemami politycznymi.

Nowi członkowie obejmują zarówno państwa pod amerykańskim parasolem bezpieczeństwa, jak i te objęte amerykańskimi sankcjami.

Podczas gdy niektóre kraje, takie jak na przykład Indie, mogą być przyzwyczajone do takiej zastraszającej różnorodności, większość nie jest. Jednak konsekwentna determinacja w celu utworzenia grupy, która nie jest zdominowana przez uprzemysłowioną Północ, podkreśla nagromadzoną frustrację związaną z historycznymi podwójnymi standardami Zachodu (jednym z przykładów jest upadek koncepcji Odpowiedzialności za Ochronę z powodu krótkowzrocznego zachodniego szowinizmu). Brak głosu w zdominowanej przez dolara światowej gospodarce, w której USA mają specjalne uprzywilejowane prawo weta w systemie Bretton Woods i instytucjach, które ledwo reprezentują współczesne wielobiegunowe realia, niezmiennie będzie popychać niereprezentowane, ale globalnie znaczące mocarstwa do ukształtowania odrębnej architektury.

„Wezwanie do reformy instytucji Bretton Woods” z większą reprezentacją państw bardziej rozwiniętych gospodarczo (EMDC) na stanowiskach kierowniczych w połączeniu ze zwiększoną reprezentacją geograficzną, które miało miejsce na szczycie w Kazaniu, jest tego przykładem. Jednak wraz z różnorodnością pojawiają się wyzwania.

Chociaż istnieje jednomyślna zgoda co do tego, iż znajdujemy się w porządku postunipolarnym, przez cały czas istnieją konkurencyjne punkty widzenia na temat ewoluującego porządku świata.

Podczas gdy Kreml i New Delhi postrzegają zmianę jako bardziej zmierzającą w kierunku wielobiegunowości, chińscy naukowcy uważają, iż nadchodzący wiek będzie w dużej mierze dwubiegunowy.

Niemniej jednak, odzwierciedlając zmieniające się prądy, Deklaracja Kazańska wprost wspomina o „G20 jako wiodącym globalnym forum” do rozważań nad spornymi globalnymi kwestiami – „platformie dialogu gospodarek rozwiniętych i wschodzących na równych i wzajemnie korzystnych zasadach”.

Prawda jest jednak taka, iż ​​chociaż Zachód jest w kryzysie, to z definicji nie jest on znaczący ani wpływowy.

Dolar amerykański jest przez cały czas globalną walutą rezerwową, większość handlu i transakcji odbywa się w USD, budżet wojskowy Waszyngtonu jest przez cały czas bezkonkurencyjny, a globalne szlaki morskie są de facto kontrolowane i patrolowane przez Marynarkę Wojenną USA. W takich czasach naturalne jest, iż państwa zabezpieczają się i ubezpieczają przed przyszłymi geostrategicznymi turbulencjami, zabiegając o względy zarówno wschodzących, jak i ugruntowanych potęg.

Kolejka państw oczekujących na członkostwo w grupie BRICS może być częściowo postrzegana w tym świetle, a częściowo ze względu na wyłączność instytucji kierowanych przez Zachód, które nie są w stanie uwzględnić większości globalnych interesów. Bardziej „demokratyczna” era? Społeczeństwa demokratyczne z dumą twierdzą, iż płynne i pokojowe przekazanie władzy po wyborach jest jednym z charakterystycznych elementów demokracji.

Jednak Stany Zjednoczone, jedna z najstarszych współczesnych demokracji, wykazały zaskakujący brak elastyczności, jeżeli chodzi o promowanie większej reprezentacji gospodarek rynków wschodzących w MFW i Banku Światowym. Osobnym, bardziej niebezpiecznym skutkiem jest nieuniknione pojawienie się tego, co amerykański politolog Graham T. Allison nazywa pułapką Tukidydesa, w której skłonność do wojny wzrasta, gdy rosnąca potęga zagraża wyparciem ugruntowanej potęgi z jej hegemonicznej pozycji.

Według obliczeń Allisona, historycznie 12 z 16 takich przypadków w ciągu ostatnich 500 lat zakończyło się konfliktem. Zatem zamiast odrzucać grupę BRICS jako rozproszoną grupę gorących rebeliantów, Stany Zjednoczone (i Zachód w szerszym ujęciu) odniosłyby ogromne korzyści, aktywnie angażując się w grupę i opracowując plan bliższej współpracy między G7 a BRICS, a także między systemem Bretton Woods a Nowym Bankiem Rozwoju (NDB) i Azjatyckim Bankiem Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB).

Dążenie do podobieństw, a nie podkreślanie różnic poprzez przedwczesne proklamowanie zimnej wojny 2.0, powinno być kierunkiem działań państw deklarujących się jako sztandarowi obrońcy demokracji i praw człowieka. W końcu obszary konwergencji między państwami członkowskimi BRICS, a także państwami globalnego Południa nie różnią się od europejskich pojęć ustanawiających Pokój Westfalski.

W rzeczywistości państwa Południa okazują się bardziej westfalskie niż ich europejskie odpowiedniki, utrwalając pojęcie suwerenności i terytorialności, na przykład w Deklaracji Kazańskiej. Wyraźnie wspomniano o poparciu dla pełnego członkostwa Palestyny ​​w ONZ wraz z „niezachwianym zaangażowaniem” na rzecz rozwiązania dwupaństwowego opartego na granicach z 1967 r.

Co znamienne, Deklaracja odważnie „potępiła” „nielegalną obecność zagranicznych sił zbrojnych” na terytorium Syrii, odnosząc się do nielegalnej amerykańskiej bazy wojskowej w Al-Tanf i amerykańskiej kontroli nad syryjskimi polami naftowymi, i wezwała do zachowania „suwerenności i integralności terytorialnej” Libanu. W coraz bardziej podzielonym świecie z wieloma rozbieżnymi ośrodkami władzy niedawno zakończona deeskalacja graniczna przez Indie i Chiny powinna służyć jako inspiracja dla wpływowych państw do realizacji programu wzajemnego szacunku i współpracy. Grupa BRICS podjęła ważny, pionierski krok, popierając PAROS, czyli zapobieganie wyścigowi zbrojeń w przestrzeni kosmicznej. Jak wielokrotnie głosił premier Indii Modi, dzisiejsza era nie jest erą wojny.

W czasach, gdy technologia i sztuczna inteligencja podważają granice ludzkiej świadomości i wyobraźni, na przywódcach świata, starych i nowych, spoczywa obowiązek udowodnienia, iż ​​są lepsi, niż ulegania błędom z przeszłości, i zamiast tego stworzenia precedensu zakorzenionego w pokoju dla przyszłych pokoleń. Oświadczenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy RT.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/india/606579-trap-for-west-why-brics/

Read Entire Article