"Zapalił się lont historii"

grazynarebeca.blogspot.com 2 hours ago
Autor: Tyler Durden
Utworzone...

Autor: J.B. Shurk za pośrednictwem American Thinker,

Na początku tego miesiąca brytyjski naukowiec Michael Rainsborough napisał wnikliwy esej na temat pogrążania się Wielkiej Brytanii w wojnie domowej. Niegdyś szef Wydziału Studiów Wojennych w King's College London, Rainsborough został zwolniony ze stanowiska za popełnienie serii "myślozbrodni". Jego ostatnie przewinienie pojawiło się w formie eseju zatytułowanego "Brytyjska droga do brudnej wojny", w którym wraz z byłym kolegą Davidem Betzem narysował "wydrążenie brytyjskich instytucji demokratycznych" i niebezpieczne rządy permanentnej klasy rządzącej wypełnionej autorytarnymi elitami.

Teraz, pracując w Australii, Rainsborough powraca do tematu z dodatkową mądrością, którą może dostarczyć tylko czas i odległość. Jego werdykt jest równie przenikliwy, co otrzeźwiający: brytyjskie instytucje są nieodwracalnie uszkodzone. Kraj zmierza w kierunku długotrwałej bałkanizacji.

Brudna wojna" podobna do tej, która ogarnęła Amerykę Łacińską pięćdziesiąt lat temu, może zapoczątkować erę zamachów, brania zakładników, zaginięć, sabotażu przemysłowego, cenzury i ogólnych represji. Chociaż przyznaje, iż pytanie o to, jak źle będzie się działo w Wielkiej Brytanii, jest przez cały czas otwarte, nie przewiduje żadnych okoliczności, które mogłyby całkowicie zapobiec nieszczęściu, które ma nadejść.

Rainsborough opisuje serię celowych działań zaprojektowanych przez elity rządzące w celu zmniejszenia demokratycznej odpowiedzialności i utrzymania trwałej kontroli.

Zamiast uznać demokratyczną wolę ludzi po referendum w sprawie Brexitu w 2016 r., klasa rządząca odpowiedziała "obłąkaną mieszanką zaprzeczenia i pogardy dla elektoratu".

Jednak jeszcze przed głosowaniem w sprawie Brexitu lewicowi globaliści angażowali się w wielką "transformację demograficzną", której celem było "utarcie nosa prawicy różnorodnością".

Dzisiaj cały rząd brytyjski "działa z perspektywy post-nacjonalistycznej, takiej, która traktuje samą ideę narodowości jako negocjowalną, a choćby obcą klasie politycznej".

Co gorsza, brytyjski establishment poszedł na całość z globalizmem, "zlecając" swoją "suwerenność ponadnarodowym organom", które "osłabiają i często zastępują krajową zgodę". W związku z tym elity instytucjonalne popychają Wielką Brytanię w kierunku "samozniszczenia" poprzez "trzymanie się niepowściągliwego systemu imigracyjnego i niemal oddania przywiązaniu do praw międzynarodowych i praw człowieka, które działają na niekorzyść własnych obywateli"..

Rainsborough oskarża brytyjskie władze o przekształcanie starych narzędzi imperialnych rządów w instrumenty "dziel i rządź" do manipulowania społeczeństwem krajowym. "Celem" jest "rządzenie poprzez podziały: dzielenie społeczeństwa na wspólnoty, nagradzanie lojalnych grup i dyskryminowanie większości poprzez dwupoziomowy system sprawiedliwości, policji i polityki społecznej". Agentów tego celowego podziału nazywa on "nowymi imperialistami".

"Nowi imperialiści" mają zarozumiałe tytuły – "koordynatorzy ds. różnorodności, aktywiści antyrasistowscy, dekolonizatorzy programów nauczania, działacze na rzecz klimatu" – ale ich misja jest identyczna z misją, która kiedyś pomogła brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej podbić większość globu: "zarządzać społeczeństwem poprzez podziały". Po skategoryzowaniu wszystkich według rasy, kasty i wyznania, dzisiejsi "przebudzeni" imperialiści "wynoszą" faworyzowane mniejszości i "spychają" większość do "statusu drugiej kategorii". Tak jak ich poprzednicy czuli się moralnie lepsi od tubylców podczas podboju Indii, tak dzisiejsi lewicowi globaliści są "podbudowani moralną pewnością i przekonaniem o swoim prawie do rządzenia".

Naturalnym rezultatem tego sfabrykowanego podziału są dzisiejsze protesty przeciwko fladze narodowej w całej Wielkiej Brytanii. Podczas gdy władze rządowe entuzjastycznie popierają wywieszanie flag ukraińskich, islamskich i "dumy gejowskiej", są one bardzo wściekłe na obywateli brytyjskich, którzy z dumą powiewają angielskim Krzyżem św. Jerzego. "Większościowej populacji, już zlekceważonej w kwestiach takich jak imigracja, wmawia się, iż jej własne symbole przynależności muszą być ukryte, podczas gdy emblematy innych mają być uprzywilejowane i wychwalane". W efekcie, brytyjska elita rządząca odmówiła Brytyjczykom "prawa do uznania samych siebie".

To, co jest szczególnie niezwykłe w analizie Rainsborough, to możliwość jej zastosowania do innych narodów na całym Zachodzie. Obywatel amerykański, kanadyjski, australijski, niemiecki czy holenderski, czytający punkt po punkcie jego uzasadnienie, dlaczego Wielka Brytania zmierza ku wojnie domowej, logicznie doszedłby do wniosku, iż wojna domowa zbliża się również do domu. Czy istnieje jakaś polityka publiczna, którą brytyjski establishment wdrożył, aby "dzielić i rządzić" obywatelami, której nie wdrożyły również establishmenty innych państw zachodnich? Poparcie dla masowej nielegalnej imigracji, demonizacja patriotyzmu jako "faszyzmu", kryminalizacja tak zwanej "mowy nienawiści", powszechna cenzura i systematyczne prześladowanie osób i grup wyrażających sprzeciw wobec oficjalnych "narracji" rządu – te cechy charakterystyczne nadciągającego totalitaryzmu kwitną na całym Zachodzie.

Część Francji stoi teraz w płomieniach. Po upadku rządu Emmanuela Macrona w zeszłym tygodniu w całym kraju wybuchły zamieszki. Obywatele francuscy, mający dość kierunku, w jakim zmierza ich kraj pod rządami Macrona, tymczasowo zjednoczyli się w ruch "Blokuj wszystko", który zamknął główne autostrady i zamienił nocne niebo w średniowieczną mieszaninę żarzących się węgli i dymu. Pojawiły się doniesienia, iż nieskuteczny prezydent Francji jest tak zdesperowany, aby stłumić narastającą rewoltę, iż rozważa zamknięcie platform mediów społecznościowych.

Macron może oprzeć się despotycznej pokusie zawieszenia komunikacji publicznej po tym, jak był świadkiem wydarzeń w Nepalu. Republika Azji Południowej również stoi w płomieniach po ponad tygodniu totalnego chaosu. Po tym, jak nie udało się zapanować nad dużymi protestami społecznymi przeciwko korupcji w rządzie, nepalski establishment podjął brzemienną w skutki decyzję o zablokowaniu wszystkich platform mediów społecznościowych. Rozwścieczeni obywatele natychmiast zareagowali podpaleniem parlamentu, wywlekaniem polityków z domów i pobiciem urzędników na śmierć. Rząd próbował zmienić kurs i zezwolić na dostęp do mediów społecznościowych, ale protestujący przez cały czas atakują każdego, kto może być uznany za "elitę".

Prezydent Francji Macron doskonale zdaje sobie sprawę, iż rzeź w Nepalu może niedługo dotrzeć do Francji, jeżeli zdecyduje się zamknąć portale społecznościowe. Lewicowi globaliści przekroczyli już podobną linię w Kanadzie, kiedy rząd byłego premiera Justina Trudeau przejął konta bankowe protestujących "Konwoju Wolności" walczących przeciwko edyktom COVID i nakazom "szczepień". Działania Trudeau pokazały, jak chętnie zachodnie rządy są skłonne karać opozycję poprzez przejmowanie własności prywatnej. jeżeli Macron pójdzie za lekkomyślnym przykładem Kanady i Nepalu, konfiskując konta bankowe i dławiąc komunikację publiczną, obywatele francuscy bez wątpienia zareagują z jeszcze większą intensywnością..

Być może dlatego jeden z czołowych funkcjonariuszy brytyjskich organów ścigania, Sir Andy Cooke, desperacko próbuje położyć kres kryminalizacji "obraźliwych" wypowiedzi w mediach społecznościowych. Argumentując, iż brytyjskie władze muszą "pozwolić ludziom mówić otwarcie bez obawy, iż ich opinia postawi ich po złej stronie prawa", Cooke chce, aby policjanci przestali działać jako "strażnicy" wolności słowa. Po latach wsadzania brytyjskich obywateli do więzień za wyrażanie opinii, ten rodzaj zwrotu w polityce publicznej sugeruje, iż władze rządowe żałują, iż zaktywizowały ruch na rzecz wolności słowa, który przetacza się przez Wielką Brytanię.

W reakcji na zabójstwo Charliego Kirka w Stanach Zjednoczonych, premier Keir Starmer napisał: "Wszyscy musimy mieć prawo do otwartej i swobodnej debaty bez strachu – nie może być usprawiedliwienia dla przemocy politycznej".

Po latach wsadzania ludzi do więzień za ich wypowiedzi i regularnego cenzurowania kont w mediach społecznościowych, hipokryzja Starmera wywołała reakcję łańcuchową narodowego gniewu w Wielkiej Brytanii.

W sobotę ponad milion obywateli wyszło na ulice Londynu w obronie wolności słowa. Jeden z Brytyjczyków powiedział: "Właśnie zarobili milion Charliego Kirka".

Czy Francja, Wielka Brytania lub Stany Zjednoczone mogą podzielić los Nepalu? Może. "Nowi imperialiści" są niebezpiecznie aroganccy.

Jak pisze Rainsborough: "Wyobrażają sobie, iż są na tyle sprytni – a opinia publiczna na tyle łatwowierna – iż taka polityka może być realizowana bez prowokowania oporu. Ale arogancja nie zastąpi dalekowzroczności. Gdy sprawy przeradzają się w otwarty konflikt, eskalacja nabiera własnego rozpędu. Gniew już się budzi – a gniew, raz wzbudzony, jest lontem historii".

Jeśli rozejrzymy się po Zachodzie, nie sposób zaprzeczyć, iż "lont historii" już się rozpalił.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Read Entire Article