Tusk po raz kolejny rezygnuje z reparacji od Niemiec
Do spotkania premiera rządu warszawskiego z kanclerzem Merzem w Berlinie doszło 1 grudnia. Merz zapowiedział, iż kontynuować będą dalszą budowę pomnika upamiętniającego polskie ofiary ich zbrodni. My chcemy jednak reparacji, a nie pomnika. Padła też deklaracja o zwrocie polskich dzieł kultury, o których śmiem przypuszczać, iż nie zostaną Polsce zwrócone. Zdaniem Merza i niemieckiego rządu, sprawa reparacji jest tematem zamkniętym.
Natomiast Donald Tusk wypowiedział słowa, które jednych mogły wprawić w zadowolenie, głównie Niemców, a drugich mogły poważnie zaniepokoić, przede wszystkim Polaków. Co takiego powiedział? Na spotkaniu z Merzem padły takie oto słowa: „Jeśli chodzi o symboliczne wsparcie ze strony Niemiec dla żyjących jeszcze ofiar, tych bezpośrednich ofiar, bezpośrednio poszkodowanych przez wojnę, żyjących polskich obywateli, to ja oczywiście będę o tym rozmawiał jeszcze dzisiaj, uświadomię taką oczywistą, smutną rzecz.
Jest ich w tej chwili, mówię o tych bezpośrednich ofiarach, według szacunków Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie… kiedy rozmawiałem z kanclerzem Scholzem było to trochę ponad 60 tysięcy. Dzisiaj to jest 50 tysięcy. Pospieszcie się, jeżeli chcecie naprawdę wykonać taki gest. Ja będę rozważał, jeżeli nie uzyskamy jakiejś deklaracji, jednoznacznej i szybkiej, no to będę rozważał w przyszłym roku decyzję, iż Polska wypełni tą potrzebę z własnych środków”.
Słowa te są szokujące i bezczelne. Premier polskiego rządu deklaruje bowiem publicznie wolę przejęcia zobowiązań nazistowskich oprawców na polskie ofiary ich zbrodni. jeżeli do tego dojdzie, iż Polacy z własnych pieniędzy zostaną zobligowani do wypłacenia sobie samym odszkodowań to byłby to niebywale niebezpieczny precedens. Otóż w kolejce mogliby się już zacząć ustawiać przedstawiciele innych narodów, pokrzywdzonych przez niemieckich zbrodniarzy.
To co słyszymy jest jednak tylko odpryskiem zakulisowych ustaleń. Jak widać polecono Tuskowi wykonać rozkaz mający na celu definitywne rozstrzygnięcie tego palącego problemu, co zdaje się, iż skwapliwie zaczął wykonywać.
Aby jednak polska publiczność jakoś to zniosła, wypowiedź ta została okraszona patriotyczną otoczką: „Niemcy trzymają się tego formalno-dyplomatycznego aktu z lat 50. (…) Jak państwo dobrze wiecie, ci, którzy znają historię, w latach 50. Polska de facto nie miała nic do powiedzenia w tej kwestii i zrzeczenie się reparacji wówczas przez Polaków nie jest uznawane za akt zgodny z wolą narodu polskiego. Bo naród polski nie miał wtedy w tej kwestii nic do powiedzenia”.
Postawy premiera Tuska nie da się inaczej zinterpretować jak wyłącznie zdrady polskiej racji stanu. jeżeli człowiek ten nie jest zakładnikiem szantażu, ale z własnej woli szkodzi żywotnym interesom Państwa Polskiego to nie można znaleźć na usprawiedliwienie jego postępowania bodaj jednego dobrego słowa. Za to jednym słowem można określić jego postawę: zdrada!
Polecamy również: Szczepionki na COVID doprowadziły do śmierci dzieci – mówi amerykański raport


















