Trump's anti-immigration obsession is gaining momentum: Deporting innocent people to El Salvador is meant to make fear

krytykapolityczna.pl 3 days ago

Andry mieszka w Capacho, małym miasteczku w środkowej Wenezueli. Jest członkiem trupy teatralnej, uwielbia rysować i projektować ubrania. W 2023 zaczyna pracować w stacji telewizyjnej w Caracas jako makijażysta. W pracy spełnia się artystycznie, ale jest szykanowany zarówno za swoją orientację seksualną, jak i niechęć do autorytarnego reżimu Nicolása Maduro. W 2024 roku wbrew błaganiom rodziców Andry postanawia wyjechać do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia.

Przez rządową aplikację dla migrantów umawia się na spotkanie z amerykańskim urzędnikiem imigracyjnym, które ma miejsce w San Diego, tuż przy amerykańsko-meksykańskiej granicy. Andry stara się o azyl w Stanach i pozytywnie przechodzi wstępną weryfikację. Urzędnicy twierdzą, iż przekonująco wykazał, iż grożą mu prześladowania we własnym kraju. Zwracają jednak uwagę na jego tatuaże: na każdym z nadgarstków Andry’ego znajduje się korona, a pod nią słowa „mama” i „tata” w języku angielskim. Według oficjeli wskazuje to na przynależność do gangu Tren de Aragua.

Ponieważ tatuaże Andry’ego wydają się urzędnikom podejrzane, postanawiają zatrzymać go w areszcie na czas oczekiwania na rozprawę dotyczącą azylu, zaplanowaną na 13 marca 2025. Trzy miesiące później Pauline Reyes, prawniczka z organizacji pomagającej imigrantom, zgadza się reprezentować Andry’ego pro bono. Regularnie rozmawiają, zarówno osobiście, jak i przez telefon. Co kilka dni Andry dzwoni do mamy, zapewniając ją, iż wszystko jest w porządku i jest dobrze traktowany.

13 marca Andry nie pojawia się na rozprawie. Termin zostaje przełożony na 17 marca. Prawniczka nie może się z nim skontaktować. Później dowiaduje się, iż Andry zdołał zadzwonić do mamy i przekazać, iż mają go przenieść do innego ośrodka, ale nie ma pojęcia którego.

14 marca prawniczka Andry’ego i jego bliscy dowiadują się, iż Trump nielegalnie wskrzesił ustawę Alien Enemies Act. Pozwala ona prezydentowi na zatrzymywanie i deportowanie legalnie przebywających w USA obywateli obcego kraju, z którym Stany Zjednoczone są w stanie wojny. Ustawę wykorzystano do tej pory trzy razy: do zatrzymywania obywateli brytyjskich podczas wojny w 1812 roku, internowania Niemców podczas pierwszej wojny światowej oraz do internowania japońskich, niemieckich i włoskich imigrantów podczas drugiej wojny światowej.

Trump jednoosobowo zdecydował, iż wenezuelski gang Tren de Aragua przeniknął do USA i „prowadzi nieregularne działania wojenne”, zatem administracja ma pełne prawo zatrzymywać i deportować Wenezuelczyków bez jakiejkolwiek procedury i możliwości dochodzenia swoich praw przed sądem.

Zgodnie z amerykańską konstytucją wyłącznie Kongres może wypowiedzieć wojnę innemu państwu.

17 marca Andry znów nie pojawia się na rozprawie. Nie ma z nim żadnego kontaktu. Paulina Reyes interweniuje, sędzia imigracyjny żąda wyjaśnienia. Prawnik reprezentujący ICE oznajmia, iż Andry został deportowany do Salwadoru. „Jak to możliwe, skoro nie wydano nakazu deportacji?” – pyta sędzia. „Nie wiem” – słyszy w odpowiedzi.

Andry od początku postępował adekwatnie – zarejestrował się przez rządową aplikację i wraz z prawniczką dopełnił formalności. Od chwili, kiedy przekroczył granicę z USA, do chwili, kiedy został potajemnie wywieziony do więzienia w Salwadorze, przebywał w amerykańskim areszcie pod nadzorem urzędników i uzbrojonych strażników. Nie stwarzał zagrożenia. Nie popełnił żadnego przestępstwa.

Kilka dni po zniknięciu Andry’ego dziennikarz „Time” Philip Holsinger opublikował reportaż z przybycia deportowanych i „znikniętych” mężczyzn do Salwadoru. Niektórzy wyprowadzani z samolotów wydawali się oszołomieni widokiem morza żołnierzy i policjantów czekających na płycie lotniska. Po przewiezieniu zatrzymanych do więzienia o zaostrzonym rygorze rzucano ich na kolana i golono im głowy. Uwagę Holsingera przykuł młody, drobny zatrzymany, którego strażnicy bili po twarzy. Mężczyzna płakał i powtarzał, iż nie jest członkiem gangu, a stylistą i gejem. W odpowiedzi został uderzony i rzucony na ziemię, gdzie skulony zaczął wołać matkę. To był Andry. Zdjęcie z niechlujnie ogoloną głową to ostatni ślad, jaki po nim pozostał.

Ábrego

Ábrego García dorasta w San Salvador, stolicy Salwadoru. Jego ojciec jest byłym policjantem, a jego matka, Cecilia, wypieka pupusas, popularne w Salwadorze smażone placki nadziewane fasolą i serem. W małym biznesie pomaga cała rodzina. Zadaniem Ábrego i jego brata jest robienie zakupów i dostarczanie jedzenia klientom.

Lokalny gang Barrio 18 zaczyna wymuszać na rodzinie haracz, grożąc, iż zabije starszego brata Ábregi, Cesara. Cesar ucieka do Stanów Zjednoczonych. Gang zaczyna atakować Ábrego, grożąc mu porwaniem, o ile jego rodzice przestaną płacić coraz wyższe sumy. Grożą również zgwałceniem i zabiciem jego sióstr.

Rodzina zamyka biznes i wyprowadza się, a Ábrego za bratem wyrusza do USA w poszukiwaniu lepszego życia. Ma 16 lat, kiedy nielegalnie przekracza granicę. Najmuje się do pracy w budowlance, a kilka lat później poznaje obywatelkę USA Jennifer Vasquez Surę, z którą żeni się i doczekuje dwójki dzieci.

W 2019 Ábrego zostaje zatrzymany przez ICE na podstawie anonimowego donosu. Informator twierdzi, iż mężczyzna jest członkiem nowojorskiego oddziału gangu MS-13. Ábrego nigdy nie mieszkał w Nowym Jorku. Wnosi o przyznanie mu azylu w Stanach Zjednoczonych. Sędzia imigracyjny odrzuca wniosek o azyl, ale przyznaje mu ochronę przed deportacją do Salwadoru z powodu uzasadnionej obawy przed prześladowaniami ze strony gangów.

Ábrego co roku melduje się w ICE, przedłużając pozwolenie na pracę. Wstępuje do związku zawodowego i pracuje na pełny etat jako blacharz. Wraz z żoną wychowuje trójkę dzieci: dwoje swoich i jedno z poprzedniego związku Jennifer.

12 marca 2025 agenci ICE zatrzymują Garcíę w Baltimore. W samochodzie jest jego syn. Agent ICE dzwoni do Jennifer i daje jej dziesięć minut na odebranie dziecka. Tym razem Ábrego nie dostaje szansy porozmawiania z sędzią. Zostaje przetransportowany do ośrodka dla imigrantów w Luizjanie, a stamtąd wywieziony do Salwadoru.

García nie ma kryminalnej kartoteki ani w USA, ani w Salwadorze. Zostaje przewieziony do słynącego z brutalności i nieludzkich warunków więzienia CECOT, pełnego członków tych samych gangów, które prześladowały jego rodzinę. Trafia tam wbrew decyzji sędziego.

Więzienie CECOT w Salwadorze. Fot. DHSgov

Rodzina i prawnicy Garcíi składają pozew przeciwko bezprawnemu wydaleniu Ábrego z kraju. Prawnik Departamentu Sprawiedliwości przyznaje, iż został on deportowany niesłusznie, na podstawie „błędu administracyjnego”, a sędzia okręgowa wydaje nakaz sprowadzenia Garcíi z powrotem do USA do 7 kwietnia.

Na tym sprawa powinna się była zakończyć. Strona rządowa przyznała, iż popełniła błąd, przez który niewinny człowiek trafił do więzienia, zatem należy ów błąd naprawić.

Nie w Ameryce Trumpa.

Prawnik Departamentu Sprawiedliwości, który przyznał, iż popełniono błąd, zostaje zawieszony. Administracja Trumpa składa apelację, którą sąd apelacyjny odrzuca, uzasadniając, iż rząd nie ma prawa deportować legalnie przebywającej w Stanach osoby bez należytego procesu. Administracja nie odpuszcza – składa apelację do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych i po raz kolejny ponosi porażkę – 10 kwietnia Sąd Najwyższy jednogłośnie orzeka, iż rząd musi umożliwić powrót Garcíi do USA.

Administracja Trumpa nie ogranicza się do składania apelacji. Jej przedstawiciele kłamliwie twierdzą, iż nie mają narzędzi do uwolnienia Garcíi. Jest to oczywista bzdura – Stany Zjednoczone podpisały oficjalną umowę z rządem Salwadoru, zgodnie z którą płacą mu po 20 tysięcy dolarów rocznie za przetrzymywanie każdego deportowanego człowieka. Jest to doskonale skoordynowana akcja obu administracji. Wystarczyłby jeden telefon, żeby niesłusznie więziony García wrócił do domu.

Trump drwi z sądów

Owe łgarstwa i, wydawałoby się, niezrozumiałe próby walki z orzeczeniami sądu, mają wzbudzić strach wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych – oto władza porywa niewinnych ludzi z ulicy, wysyła ich do potwornego więzienia w obcym kraju i twierdzi, iż nie ma najmniejszych chęci ani możliwości sprowadzić ich z powrotem. Trump i jego ludzie chcą, żeby ich okrucieństwo i obojętność wobec wszelkich norm były widoczne w pełnej krasie: już na początku nielegalnych wywózek Biały Dom umieścił na X filmik z zakutymi w kajdany więźniami, opatrzony podpisem „ASMR: Illegal Alien Deportation Flight” – tak na wypadek, gdyby ktoś chciał się zrelaksować przy uspokajających dźwiękach łamania praw człowieka.

14 kwietnia Trump spotkał się w Białym Domu prezydentem Salwadoru Nayibem Bukele. W odpowiedzi na pytanie dziennikarki o powrót Garcíi obaj prezydenci szydzili z bezsilności amerykańskich sądów, próbujących interweniować w sprawie niewinnych ludzi, którzy stali się ofiarami deportacyjnej manii Trumpa.

Więzienie CECOT w Salwadorze. Fot. DHSgov
Wizyta amerykańskiej sekretarzyni bezpieczeństwa narodowego Kristi Noem w salwadorskim obozie dla domniemanych członków gangów i terrorystów. Fot. DHSgov

„Jak mogę przemycić terrorystę do Stanów Zjednoczonych? Nie zrobię tego” – drwił Bukele zapytany o to, czy pomógłby w powrocie Ábrego Garcíi.

„Dlaczego nie powiesz po prostu, iż to wspaniałe, iż trzymamy przestępców z dala od naszego kraju? Nie możesz tego powiedzieć? Dlatego nikt was już nie ogląda” – zwrócił się do dziennikarki Trump. I kontynuował: „Posunąłbym się dalej. Mamy swoich własnych przestępców, którzy wpychają ludzi pod metro albo walą staruszki kijem po głowie. Tych również chciałbym pozbyć się z kraju. Ale nie wiem, co mówi na ten temat prawo, musimy przestrzegać prawa” – zastrzegł.

Tuż przed rozpoczęciem oficjalnego spotkania prezydentów nagrano, gdy rozmawiali ściszonymi głosami. „Ci krajowi są następni” – zwraca się Trump do Bukele. „Musisz wybudować jeszcze pięć takich więzień”. „Nie ma sprawy, mamy miejsce” – odpowiada z uśmieszkiem Bukele, a zgromadzeni członkowie administracji wybuchają śmiechem.

W rezultacie dziennikarskiego śledztwa stacji CBS ujawniono, iż 75 proc. mężczyzn wywiezionych już do Salwadoru nie ma i nie miało żadnych wyroków ani kryminalnej kartoteki. Według wysokiego rangą urzędnika ICE brak dowodów czyni ich jeszcze bardziej podejrzanymi – najwyraźniej sprytnie ukrywali swoje przestępstwa.

Fantazje Trumpa o wywożeniu amerykańskich obywateli tam, skąd nie ma powrotu, należy traktować poważnie. Porwania ICE nie ograniczają się bowiem do imigrantów z nieuregulowanym statusem prawnym.

W poniedziałek 14 kwietnia służby zatrzymały Mohsena Mahdawiego, studenta Uniwersytetu Kolumbijskiego. Mahdawi od dziesięciu lat ma zieloną kartę. Został aresztowany podczas spotkania w urzędzie, które miało być kolejnym krokiem na drodze do uzyskania amerykańskiego obywatelstwa. Zawinił tym, iż organizował propalestyńskie protesty na swojej uczelni.

Miesiąc temu podobny los spotkał Mahmouda Khalila, również studenta i posiadacza zielonej karty. Agenci ICE zatrzymali Khalila, oznajmiając, iż jego studencka wiza została cofnięta w związku z organizowaniem protestów. Kiedy Khalil uświadomił służby, iż ma zieloną kartę, zaskoczenie agenta nie trwało długo: „W takim razie ją też cofamy” – oświadczył i skuł Khalila.

Grozę budzi nagranie, na którym doktorantka uniwersytetu Tufts zostaje zatrzymana na środku ulicy przez sześciu agentów w cywilu, którzy wciągają ją do nieoznakowanego pojazdu. Jej zbrodnia polegała na współautorstwie felietonu, w którym krytykowała reakcję uniwersytetu na protesty przeciwko wojnie w Strefie Gazy.

Zarówno Andry, jak i Ábrego – o ile żyją – nie mają pojęcia, iż stali się symbolami okrucieństwa i bezprawia administracji Trumpa. Sprawa Garcíi jest dla Trumpa niejako testem i dowodem na to, iż nie obowiązują go żadne zasady. 14 kwietnia oficjalnie zignorował i wykpił orzeczenie Sądu Najwyższego, przy klakierskim aplauzie członków swojego gabinetu, zaś jego gość bezpodstawnie nazwał niewinnego człowieka terrorystą. A przecież choćby gdyby García był terrorystą, miałby prawo do uczciwego procesu. Dziś jest najzupełniej jasne, iż Trump nigdy nie miał zamiaru przestrzegać prawa.

W Stanach Zjednoczonych trwa kryzys konstytucyjny. Urzędujący prezydent oficjalnie sprzeciwił się wykonaniu wyroku Sądu Najwyższego i uzurpuje sobie prawo do zatrzymania i „zniknięcia” każdego, kogo bez żadnych dowodów uzna za terrorystę, bez względu na status prawny zatrzymanego. A według spełniającej zachcianki Trumpa prokuratorki generalnej terroryzmem jest także niszczenie Tesli.

Read Entire Article