Theory of sleep

niepoprawni.pl 2 weeks ago

Każ­dy zna się na śnie, bo każ­dy czę­sto śpi – co naj­mniej raz na do­bę. No ale jak moż­na znać się na czymś, co się prze­sy­pia? Więc nikt się na śnie nie zna. Sen moż­na po­znać tyl­ko na ja­wie, czy­li teo­re­tycz­nie, a nie z au­top­sji.

  No nie do­kład­nie. Są ta­cy, któ­rzy zna­ją tech­ni­ki, by móc kon­tro­lo­wać sen. Jednak w tym nie cho­dzi o sen ja­ko stan nie­świa­do­me­go od­po­czyn­ku, ale o te hi­sto­rie, któ­re się nam śnią. Sen ma dwa zna­cze­nia – to, iż śpi­my, od­po­czy­wa­my, tkwi­my w sta­nie nie­świa­do­mo­ści, i to, iż cza­sem w tym sta­nie snu ma­my sny, czy­li le­ci ja­kaś fa­bu­ła, któ­rej nie kon­tro­lu­je­my, ma­my ta­ki pry­wat­ny, oso­bi­sty se­ans fil­mo­wy, w któ­rym uczest­ni­czy­my.

  Są apli­ka­cje na An­dro­ida, któ­re wy­czu­wa­ją, w ja­kim sta­nie snu je­ste­śmy i wie­dzą, kie­dy śni­my. I wte­dy nas lek­ko bu­dzą ja­ki­miś dźwię­ka­mi – ale tak, by wej­ść w ta­ki pół­sen-pół­ja­wę. Wte­dy cią­gle jesz­cze dzie­je się ta hi­sto­ria ze snu, ale bu­dzi się na­sza świa­do­mo­ść i za­czy­na­my mieć nad tym kon­tro­lę. No i da­lej le­ci­my so­bie jak ptak, ale nie tam, gdzie nas po­nie­sie, ale tam, gdzie chce­my.

  Jednakże to nie je­st zdro­we – czło­wiek po­trze­bu­je głę­bo­kie­go snu, a wte­dy żad­ny­ch snów nie ma. Głę­bo­ki sen ma­my co pół­to­rej go­dzi­ny – wte­dy ma­my i głę­bo­ki sen, i fa­zę REM, w któ­rej śni­my – i ta­ki­ch cy­kli po­trze­bu­je­my w no­cy pięć.

  Nie­któ­rzy uwa­ża­ją, iż zdro­wie i dys­cy­pli­na za­czy­na­ją się od wcze­sne­go bu­dze­nia się.

  Uwa­żam, iż to nie­pra­wi­dło­wa za­sa­da, szcze­gól­nie w woj­sku. Czło­wiek wy­ewo­lu­ował tak, iż ge­ne­tycz­nie ma­my ja­kieś 40% lu­dzi „skow­ron­ków”, czy­li ta­ki­ch, któ­rzy wsta­ją wcze­śnie ra­no, 30% „sów”, czy­li ta­ki­ch, któ­rzy wsta­ją póź­no, a resz­ta to róż­ne ty­py po­śred­nie. Tak je­st po to, by gdy ple­mię śpi, za­wsze był ktoś, kto czu­wa i pil­nu­je.

  W woj­sku czy na mo­rzu są po­trzeb­ne war­ty i wach­ty. Gdy­by dys­cy­pli­na po­le­ga­ła na wy­cho­wy­wa­niu sa­my­ch „skow­ron­ków”, to każ­dą war­tę noc­ną wszy­scy trak­to­wa­li­by ja­ko nie­przy­jem­no­ść i to by za­bu­rza­ło ich psy­chi­kę. Więc dys­cy­pli­na po­win­na po­le­gać też na tym, iż nie­któ­rzy śpią do póź­na. Ca­ła dzi­siej­sza in­fra­struk­tu­ra, to, iż pew­ne go­dzi­ny są okre­ślo­ne (pra­ca, ci­sza noc­na, szko­ła etc.), słu­ży tyl­ko „skow­ron­kom” i to je­st złe.

  Ssa­ki wod­ne, ta­kie jak fo­ki czy wie­lo­ry­by, nie mo­gą spać, bo by uto­nę­ły. Więc śpią tak, iż za­wsze czu­wa­ją; naj­pierw śpi im jed­na po­ło­wa mó­zgu, a po­tem dru­ga. Więc one w ogó­le nie mu­szą mieć dys­cy­pli­ny wsta­wa­nia kie­dy­kol­wiek. Lu­dziom by się to przy­da­ło – wte­dy w ogó­le ho­te­le nie by­ły­by po­trzeb­ne, a woj­sko mo­gło­by się bić na okrą­gło.

  Czło­wiek to ssak stad­ny i wy­ewo­lu­ował dzię­ki peł­nie­niu war­ty, więc sys­tem wach­to­wy je­st dla nas na­tu­ral­ny i waż­ny. Nie po­win­no być tak, iż war­tow­nik przy­śnie i po­tem nie wie, czy coś wi­dział, czy też mu się to śni­ło.

  Na­tu­ral­ne wach­ty są pół­to­ra­go­dzin­ne, a kul­tu­ro­we czte­ro­go­dzin­ne. Istot­ne je­st to, na jak dłu­go mo­że­my so­bie po­zwo­lić na sen głę­bo­ki i z ja­ką czę­sto­tli­wo­ścią. To są śred­nie i są za­leż­ne od licz­no­ści sta­da i ide­olo­gii, któ­ra je spa­ja, czy­li wia­ry w to, iż war­tow­nik nie za­śnie.

  Wiem, iż w sna­ch ope­ru­je się ję­zy­kiem – moż­na z kimś roz­ma­wiać. Wiem, bo mi się to śni­ło wie­lo­krot­nie. Niemniej po­dob­no je­st tak, iż ni­gdy się we śnie nie czy­ta ksią­żek. Nie przy­po­mi­nam so­bie, bym kie­dy­kol­wiek śnił, iż czy­tam – a od kie­dy się te­go do­wie­dzia­łem, zwra­cam na to uwa­gę. I nic – nie czy­tam! A Wy?

  W kwe­stii snu mam pew­ne wła­sne od­kry­cie na­uko­we. Otóż oka­zu­je się, iż czło­wiek ma na­tu­ral­ny cy­kl do­bo­wy – za­szy­ty w ge­na­ch. Na­ukow­cy zro­bi­li wie­le ba­dań na lu­dzia­ch, któ­rym ka­za­li żyć w cał­ko­wi­ty­ch ciem­no­ścia­ch – i oka­za­ło się, iż w ogó­le nie wie­dząc, kie­dy je­st dzień, a kie­dy noc, na­dal utrzy­my­wa­li mniej wię­cej 24-go­dzin­ny cy­kl. Jakkolwiek gdy to zmie­rzy­li do­kład­nie, to nie wy­szło rów­no 24 h! Na­ukow­com wy­szło, iż to je­st wię­cej, to ja­kieś 24 h i 15 mi­nut.

  Jednak w książ­ce, w któ­rej to prze­czy­ta­łem, a pi­sał to naj­wy­bit­niej­szy ba­da­cz snu, nie ma in­for­ma­cji o tym, ile trwa do­ba na Mar­sie! A tam do­ba trwa 24 h i 37 mi­nut! A za­tem spa­dli­śmy z Mar­sa i je­ste­śmy w po­ło­wie cza­su od­zwy­cza­ja­nia się od tam­tej do­by!

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>

Read Entire Article