
Ile mamy kilometrów linii kolejowych? Wiadomo ile. Wysadzenie kawałka toru nie jest zatem zbytnim wyzwaniem. Pod względem technicznym nie jest to żadne wyzwanie, trzeba mieć tylko materiał wybuchowy o co nie trudno w kraju przyfrontowym. Porozmawiajmy zatem o tym, co było oczywiste od początku: granica z Białorusią była nieszczelna, odbywał się tam przemyt, również ludzi. Ale np. papierosów też. Przeloty na niskiej wysokości, wyładowanie czy choćby zrzucenia towaru i wio z powrotem. Zwalczanei tego procederu było trudne i wymagało nakładów. Podkreślam to słowo: nakłady, bo się będzie powtarzać wielokrotnie. Podobnie było i jest z radarami, Jak już pisałem nie ma możliwości zapobieżenia ostrzałowi naszego terytorium zza granicy. Jakiś gościu z kałachem se stanie za granicą i zacznie se szczelać. Podobnie jest z dronami/rakietami: taka rakieta może se wlecieć i przy sprzyjających warunkach dolecieć do Bydgoszczy i nie ma żadnej rady na to. A wlot na kilka kilometrów to w ogóle.
Jeśli weźmiecie pod uwagę wszelakie zamachy, które ktoś robił gdziekolwiek na świecie to u nas wchodzi to jak w masło. Głównie dlatego, iż nikt ich nie przeprowadza. Gdybyśmy mieli lokalną IRA, albo Hamas, albo coś to by jakieś procedury były wprowadzone. A tak to tylko jak zostawisz bagaż na lotnisku to się może coś stać. Mamy tu metody takie, jak wrzucanie bomby do śmietników.
I jeżeli minister Błaszczak wychodzi na konferencję i mówi, iż jesteśmy zabezpieczeni i w ogóle to staje się zakładnikiem Putina i przypadku. Putin może skompromitować te tezy w dogodnie wybranym przez siebie momencie. A przypadek to wiadomo, przypadkowo coś pójdzie nie tak.
Widzimy jak to działa: wysadzili metr toru kolejowego na linii kolejowej Warszawa – Lublin. Okoliczni mieszkańcy zgłosili wybuch na Policji. Przyjechał radiowóz, ale po ciemku nie znajdą przecież wysadzonej szyny. No to pojechali. Pociągi jeździły tamtędy jeszcze przez całą noc, Maszynista zauważył wyrwany tor w niedzielę rano. O sprawie informowała telewizja Republika jako pierwsza. Jakiś biegły ocenił, iż materiał wybuchowy został zastosowany. Z istotnych informacji: Tusk się wściekł i zatrzymali jakiś losowych leszczy, których trzeba było puścić. Jakiś inny geniusz obstawił albo chciał obstawić całą linię kolejową wojskiem. Dla czytelników Szwejka taki rozwój wydarzeń nie jest zaskoczeniem.
Tymczasem wiedza o wysadzaniu pociągów jest u nas dość powszechna. Można zastosować ładunek wybuchowy na odpalarkę elektryczną. Można zastosować taki na nacisk, mina taka. Można lontem odpalać. Można w końcu rozkręcić tory na jakimś większym odcinku i pociąg też się wykolei. Teraz ci idioci będą ścigać ludzi za takie wpisy a to jest wiedza z lektur szkolnych (Kamienie na Szaniec?) i filmów. W Klosie wysadzali pociąg? W Najdłuższej Wojnie Nowoczesnej Europy był zamach na pociąg. Zabezpieczenia stosowane przez Niemców były następujące: dodawali przed lokomotywą platformy z balastem, żeby detonowały minę. Puszczali specjalne patrole kolejowe w celu zwiadu. Itp. Były to rozwiązania o ograniczonej skuteczności.
I pojawia się teraz pytanie co w związku z tym? Ano nic nie można zrobić, więc pisowce podjeły pseudodziałania pozorowane, czyli zakaz fotografowania rodem z PRL, idiotyczny w swej najgłębszej naturze. Dezinformowali społeczeństwo co do natury, skali, złożoności problemu. Kupili natomiast sterowce obserwacyjne, co ma sens. Totalne zaś są za i nie ma o czym mówić. Czemu propaganda reżimowa powtarzała narrację o Ukraińcach? Przewrotność ich jest przerażając: wykorzystują nieuznawanie przez nas Ługańska i Doniecka do obciążenia Ukrainy.
Zabezpieczenie torów jest natomiast teoretycznie możliwe, ale wymaga takich nakładów sił, środków, ludzi, sprzętu iż jest nierealne. Dlatego podejmują działania pozorowane, bo nie ma możliwości realnych.
















