Stanisław Michalkiewicz: Dyplomatołectwo obywatela Tuska

magnapolonia.org 2 hours ago

Stanisław Michalkiewicz: Dyplomatołectwo obywatela Tuska

Zrobię mamie na złość; niech mi ręce zmarzną. Tak w najkrótszych, żołnierskich, a adekwatnie nie żołnierskich, tylko infantylnych słowach, można podsumować najnowszą ofertę obywatela Tuska Donalda, którą przedłożył niemieckiemu kanclerzowi, Fryderykowi Merzowi. Obywatelu Tusku Donaldu najwyraźniej zaczynają przychodzić do głowy coraz to nowe “koncepcje” – w czym upodabnia się do Kukuńka, któremu w głowie “koncepcje” lęgną się niczym króliki – aż postronny obserwator ma wrażenie gonitwy myśli.

Warto jednak dodać, iż nie jest to oryginalna “koncepcja” obywatela Tuska Donalda, ani choćby żaden podszept teściowej, która – jak niesie wieść gminna – podobno sztorcuje wszystkich twardzieli w Volksdeutsche Partei. Wszystko bowiem wskazuje na to, iż obywatel Tusk Donald musiał zapatrzyć się na Naczelnika Państwa, a ściślej – nie tyle może na niego, co na Wielce Czcigodnego Arkadiusza Mularczyka, który Naczelnika Państwa w swoim czasie do tej “koncepcji” przekonał.

Można się dziwić sugestii, jakoby obywatel Tusk Donald zapatrzył się akurat na Naczelnika Państwa, z którym przecież – niczym Kargul z Pawlakiem ze znanego filmu “Sami swoi” – toczy nieubłaganą wojnę. Ale już prof Zbigniew Brzeziński w latach 60-tych ubiegłego wieku lansował teorię konwergencji, za co strasznie był krytykowany przez “Trybunę Ludu”. Chodziło o to, iż “Trybunie Ludu” nie podobała się ta teoria, bo głosiła ona, iż tkwiące w śmiertelnym zwarciu antagonistyczne mocarstwa: USA i ZSRR, w miarę upływu czasu coraz bardziej się do siebie upodabniają.

Dla mełamedów z “Trybuny Ludu” była to herezja pierwszej wody, bo jakże komunistyczny Zwiąek Radziecki mógł się upodabniać do kapitalistycznej Ameryki, albo odwrotnie, kiedy przecież Ameryka porażona była, niczym zarazą, gnijącym kapitalizmem, podczas gdy ZSRR zdobywczym krokiem maszerował ku świetlanej przyszłości?

Ciekawe, iż te mądrości mełamedów z “Trybuny Ludu” były przedmiotem gorącej wiary części naszego społeczeństwa, które zupełnie nie zwracało uwagi na drobiazg, iż zarówno w USA, jak i na tzw. “Zachodzie”, u władzy były partie socjaldemokratyczne, czasami choćby w koalicjach z partiami komunistycznymi. Odpowiednikiem europejskiej socjaldemokracji jest w USA Partia Demokratyczna, której lewe skrzydło, to wręcz czysta – jeżeli taki przymiotnik tu pasuje – komuna. A cóż robiły te socjaldemokracje, gdy były u steru? Ano, wprowadzały tyle socjalizmu, ile tylko mogły.

Z kolei w ZSRR, podobnie jak w innych krajach “demokracji ludowej”, gdzie oficjalnie zniesiono ekonomiczną kategorię zysku, mądrale łamały sobie głowy nad wynalezieniem jakiejś kategorii zastępczej – ale bez skutku – i w rezultacie już od lat 70-tych ( a Polska choćby wcześniej, bo już w latach 60-tych) ZSRR musiał kupować w Ameryce zboże, chociaż zajmował jedną szóstą globu ziemskiego. Tedy wbrew oficjalnej propagandzie zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, teoria konwergencji miała solidne podstawy.

Wróćmy jednak do “koncepcji” która wylęgła się w głowie obywatela Tuska Donalda. Wszystko wskazuje na to, iż sprawcą owego wylęgnięcia jest Wielce Czcigodny Arkadiusz Mularczyk, który wpadł na pomysł, by się wylansować na żądaniu od Niemiec reparacji wojennych. Najwyraźniej musiał przekonać do tej “koncepcji” Naczelnika Państwa, który dostrzegł w tym znakomity instrument uwodzenia swoich wyznawców – bo któż by nie chciał wypić i zakąsić za niemieckie pieniądze, otrzymane w charakterze “reparacji”?

Takich ludzi jest u nas Legion, toteż nic dziwnego, iż Wielce Czcigodny Arkadiusz Mularczyk dostał od Naczelnika Państwa licencję na hulanie po całym świecie. Widząc rezoznans, z jakim ta hulanka spotyka się w tak zwanych szerokich kręgach naszego społeczeństwa, obywatel Tusk Donald musiał poczuć kłującą zazdrość tym bardziej, iż przecież Stwórca Wszechświata nie tylko dla grzeszników z PiS-u stworzył rzeczy smaczne, ale dla członków Volksdeutsche Partei też.

Zatem – cóż to szkodzi, żeby i obywatel Tusk Donald oraz Volksdeutsche Partei też sobie trochę pouwodziła swoich wyznawców “dochodzeniem” reparacji od Niemiec?

To oczywiście nic nie szkodzi – chociaż z drugiej strony obywatel Tusk Donald najwyraźniej musi pamiętać, skąd wyrastają mu nogi. Nie mógł przecież zapomnieć, iż to Nasza Złota Pani z Berlina w 2008 roku uratowała go przed katastrofą, załatwiając mu nagrodę im. Karola Wielkiego, co było aluzją, iż jeżeli ktoś odtąd podniesie rękę na Tuska Donalda, to będzie miał z nią do czynienia. Toteż stare kiejkuty aluzję zrozumiały i choćby się okazało, iż nie było żadnej “afery hazardowej”, która zatrzęsła ówczesnym vaginetem obywatela Tuska Donalda.

Na wszelki jednak wypadek Nasza Złota Pani mocną ręką przeniosła obywatela Tuska Donald na brukselskie salony, gdzie zrobiła z niego człowieka i europejsa całą gębą. Wprawdzie Nasza Złota Pani kanclerzyną Niemiec już nie jest – ale to nic nie szkodzi, bo teraz w obywatelu Tusku Donaldu upodobała sobie Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje, no i kanclerz Fryderyk Merz, który dostał go w spadku po swoim poprzedniku Olafie Sholzu. Jak w tej – przyznajmy – delikatnej sytuacji podjąć próbę pouwodzenia swoich wyznawców :domaganiem się” od Niemiec wojennych reparacji?

Obywatel Tusk Donald wykombinował tedy sobie, iż on reparacji od niemieckiego kanclerza owszem – zażąda – ale wzorem Kukuńka – “jednocześnie” da mu do zrozumienia, iż tak naprawdę żadnych reparacji nie chce. Jakże inaczej wytłumaczyć pogróżkę, iż jeżeli Niemcy nie wypłacą odszkodowań ofiarom wojny w Polsce, to Polska zrobi to sama, ze swojego budżetu? Podobne to jest do pogróżek meksykańskiej cesarzowej Charlotty, która – po uwięzieniu w Meksyku cesarza Maksymiliana – przyjechała do Europy i molestowała w Paryżu cesarza Napoleona III, żeby go ratował.

Kiedy ten się ociągał, Charlotta zagroziła abdykacją. – Ależ abdykujcie jak najprędzej – wypalił Napoleon III, a wtedy Charlotta zaczęła mu wyrzucać niepewne pochodzenie, dostała spazmów, aż wreszcie zwariowała. Żyła jeszcze bardzo długo; kiedy w 1914 roku wojska niemieckie wkroczyły do Belgii, w jednym z zamków natrafiły na Charlottę, żyjącą w stanie całkowitego obłąkania.

Jestem tedy pewien, iż słysząc deklarację obywatela Tuska Donalda, iż jeżeli Niemcy nie zechcą zadośćuczynić polskim ofiarom wojny, to Polska ich w tym wyręczy, kanclerz Merz musiał całą siłą woli powstrzymywać się od okrzyku – ależ wypłacajcie jak najprędzej!

Gdyby wydał z siebie taki okrzyk, popełniłby wobec obywatela Tuska Donalda gruby nietakt, bo każdy by zrozumiał, iż tego tylko Niemcom brakowało. Jednak zamilczał roztropnie, co klakierom i pochlebcom obywatela Tuska Donalda w naszym nieszczęśliwym kraju stworzyło możliwość snucia karkołomnych teorii, jak to obywatel Tusk Donald Niemców “zawstydził” i jaki w związku z tym odniósł dyplomatyczny sukces.

Polecamy również: Sikorski znów szasta pieniędzmi Polaków

Read Entire Article