63-letni Australijczyk został zwolniony z pracy po tym, jak przypadkowo zwrócił się do „niebinarnego” kolegi per „on” zamiast „oni”. Do wydalenia doszło mimo tego, iż od razu złożył ustne przeprosiny. Sodomici, którzy opanowali firmę, w której był zatrudniony, zażądali od niego złożenia pisemnej samokrytyki, czego już nie zrobił.
Pracownik został zwolniony za pomyłkę w genderowych zaimkach wobec kolegi. Jak wynika z doniesień The West Australian z 1 sierpnia br., 63-letni mężczyzna z Perth, którego imię i nazwisko oraz miejsce pracy pozostają anonimowe, został zwolniony z pracy, ponieważ nie napisał formalnego listu z przeprosinami po incydencie „błędnego określenia płci”, pomimo iż wcześniej osobiście przeprosił tę osobę.
Kontrowersje rozpoczęły się w lutym 2025 roku, gdy mężczyzna podczas szkolenia liderów w swojej firmie, zwrócił się do „niebinarnego” kolegi, używając formy „on” zamiast „oni”, która wcześniej zadeklarował ten dewiant. Inny kolega gwałtownie poinformował starszego mężczyznę, iż należy zwracać się do niego per „oni”. Mężczyzna natychmiast przeprosił i -według relacji innych pracowników- aż do zakończenia szkolenia, utrzymywał koleżeńskie stosunki z dewiantem, który nie był pewien swojej płci.
Niestety, niedługo potem złożono formalną skargę do jego kierownika, a ten zażądał pisemnych przeprosin i złożenia w nich samokrytyki. Mężczyzna odmówił, argumentując, iż nikogo nie można zmusić do używania konkretnych zaimków. W związku z odmową, firma wszczęła postepowanie dyscyplinarne i rozwiązała z nim umowę o pracę. Mężczyzna twierdzi, iż został bezprawnie zwolniony i wniósł sprawę do Fair Work Commission (FWC), początkowo zamierzając wnieść sprawę także do sądu federalnego.
Powiedział FWC, iż „jeśli jedna osoba ma prawo używać konkretnego zaimka, to inna osoba ma prawo go nie używać”. Jednakże w FWC ostrzeżono mężczyznę o możliwości wystąpienia „gwałtownych reakcji społecznych”, jeżeli sprawa trafi na wokandę, co skłoniło go do zawarcia poufnej ugody ze swoim byłym pracodawcą.
Prawnicy zauważyli, iż sprawa jest interesująca, ponieważ mężczyzna ma lewicowe poglądy i nigdy nie miał żadnych obiekcji co do używania neołysenkistowskich zaimków. Sprzeciwił się jedynie arbitralnemu zmuszaniu go do ich wykorzystywania i karaniu za zaniechanie tego.
Niestety, sytuacja ta nie jest odosobniona, ponieważ wielu pracowników na całym świecie padło już ofiarą ataków środowisk dewiacyjnych i zostało ukaranych za odmowę podporządkowania się ideologii sodomicko-gomoryckiej. Przykładowo w lipcu br. pastor z Luizjany został zwolniony z pracy szkolnego bibliotekarza, ponieważ odmówił zwracania się do koleżanki zaimkami męskimi. Z kolei w maju, były pracownik firmy Generac, złożył skargę nt. dyskryminacji religijnej, oskarżając firmę o zmuszenie go do odejścia z pracy, ponieważ odmówił używania zaimków preferowanych przez „transpłciową” koleżankę.
Kilka osób w USA wygrało batalie sądowe z aktywistami neołysenkizmu. W marcu serwis LifeSiteNews doniósł, iż okręg szkolny w Wisconsin zgodził się zapłacić 20 000 dolarów katolickiemu nauczycielowi, który został zwolniony za odmowę używania wobec ucznia dewiacyjnych zaimków.
Polecamy również: Poseł PO zaprosił do sejmu pedofila na komisję ds. Ochrony Dzieci