Political ceremony of the "Hołownia project"

patrzymy.pl 1 day ago

Z zapowiedziami i proroctwami należy bardzo uważać, zwłaszcza politycznymi, bo nie jeden prorok się przekonał, iż łatwo się skompromitować. Bywało też tak, iż ci politycy, których uznawano z bezpowrotnie przegranych, wracali na szczyty władzy, a na poparcie tej tezy wystarczy przytoczyć trzy argumenty: Jarosław Kaczyński po 2007 roku, Donalda Tusk po 2014 roku i Donald Trump po 2020 roku. Przekrojowa argumentacja pokazuje, iż wszystko jest możliwe, ale istnieją również bardzo klarowne sytuacje nie podlegające sensacyjnym zwrotom.

Szymon Hołownia pojawił się w polityce nieoczekiwanie, jednak od samego początku było jasne, iż mamy do czynienia z projektem politycznym i to w dodatku nie nowym. Hołownia udawał antysystemowca i symetrystę, który miał złamać monopol POPiS. Takie same zadania powierzano Januszowi Palikotowi, czy Ryszardowi Petru. Nieco innym projektem był Paweł Kukiz, jednak i on ostatecznie został wchłonięty przez brutalną rzeczywistość. Obecny stan rzeczy jednoznacznie wskazuje, iż politycznego pogrzebu „projektu Hołownia” nie da się żadną siłą odwołać. Jeszcze rok temu niepoprawni optymiści i jednocześnie ignoranci widzieli w Szymonie Hołowni wielki potencjał zagrażający Donaldowi Tuskowi.

Nie po roku, ale już po pół roku okazało się, iż Hołownia zwyczajnie zamęczył Polaków swoją „elokwencją”. jeżeli się niestanie występuje przed widzami, a nie wyborcami, to efekt może być tylko jeden. Wyborcy znudzili się mową trawą i kabotyńskim stylem bycia konferansjera z TVN. Przestały śmieszyć dowcipy i coraz bardziej irytują schematyczne riposty. W Sejmie miało być kino, ale zrobił się cyrk, do tego doszły kwestie obyczajowe, głównie związane z aborcją i osobliwie pojętymi prawami kobiet. I wszystko to razem wzięte jest ważne, jednak główny czynnik, który zdecydował o końcu projektu nazywa się władza. Każdy przysłowiowy szwagier doskonale wie co i jak zrobić, gdy jest w opozycji. Wejście do rządu, czy choćby koalicji rządzącej natychmiast pozbawia antysystemowego dziedzictwa.

Hołownia w rządzie nie jest, ale zajmuje bardzo wysokie stanowisko, w końcu mówimy o konstytucyjnej „drugiej osobie w państwie”. Jako Marszałek Sejmu dobrze się sprzedawał przez pierwsze dwa miesiące, góra trzy, potem nastąpił gwałtowny zjazd i jeszcze doszedł cały bagaż porażek rządu. Hołownia stał się też całkowicie zbędnym balastem dla Koalicji Obywatelskiej. Skutek jest taki, iż pan Szymon przestał być ulubieńcem mediów, choćby tych, z których się wywodzi. W sondażach prezydenckich „marszałek rotacyjny” szoruje po dnie i z tego dna z pewnością się nie odbije, bo choćby koalicjant z PSL nie śpieszy z pomocą. Werdykt jest tylko jeden, Szymon Hołownia pogodzi się z utratą partii i przejdzie do Koalicji Obywatelskiej albo zostanie pozbawiony partii i zjedzony jak Petru, czy Palikot.

W huraoptymistycznej wersji Hołownia może podzielić los Nowoczesnej i Adama Szłapki, co oznacza, iż Donald Tusk pozwoli mu przez cały czas być szefem kadłubkowej partii, w zamian za parę miejsc na liście wyborczej. O tym, iż „Polska 2050 Szymona Hołowni” przetrwa jako samodzielny byt można zapomnieć. Hołownia zrobił swoje, Hołownia może odejść i nikt po nim płakał nie będzie, Władysław Kosiniak-Kamysz także, jak nie przede wszystkim, bo „Polska 2050” stała się dla PSL politycznym i finansowym obciążeniem. Jedyną zagadką pozostaje termin pogrzebu, ale w przybliżeniu można podać, iż nastąpi to po pierwszej turze wyborów prezydenckich.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Read Entire Article