
PIROMAN NAWOLUJE DO GASZENIA POŻARU
Podczas otwarcia w Warszawie I Narodowego Kongresu „Nauka dla Biznesu” w swoim wystąpieniu Tusk powiedział: „Rok 2026 może stać się rokiem rozstrzygającym o naszym bezpieczeństwie i musi stać się rokiem pełnej solidarności Polek i Polaków, polityków, wokół sprawy bezpieczeństwa. W sprawach bezpieczeństwa jest tylko jedna partia i ona się nazywa Polska. Nie może być żadnej innej partii politycznej”. Po tym wzniosłym wstępie ogłosił pięć zasad, które według niego powinny obowiązywać wszystkich Polaków:
Nie atakuj polskich służb i wojska.
Nie powtarzaj rosyjskiej propagandy
Koniec w wetami i sabotażem legislacyjnym
Jestem za Zachodem a nie Wschodem, nie podważam członkostwa w UE
Jestem po stronie Ukrainy w wojnie z Rosją
Od razu pomyślałem sobie, iż Tusk jest ostatnią osobą, która te pięć zasad powinna wygłaszać. Patrząc jednak z drugiej jednak strony, mógł to spokojnie zrobić, ponieważ wiele milionów Polków dotknęło coś, co można określić jako zbiorową amnezję wsteczną, która całkowicie wymazała wydarzenia z nie tak odległej przeszłości. Nie wiem dlaczego Polacy zamykają oczy i uszy na to, co działo się w Polsce z udziałem Tuska, który pod względem kłamstwa i obłudy nie ma sobie równych.
Nie atakuj polskich służb i wojska - mówi człowiek, którego zwolennicy pluli na polski mundur nazywając polskich żołnierzy „psami” i „śmieciami”. Jego najbliżsi polityczni kumple biegali na granice polsko-białoruską utrudniając Straży Granicznej wykonywanie swoich obowiązków w trwającym ataku hybrydowym jaki na naszą granice przypuściły reżimy Putina i Łukaszenki. To ówczesna opozycja pod wodzą Tuska sprzeciwiała się budowie muru na granicy, który znacznie wzmocnił nasze bezpieczeństwo i ułatwił służbę polskim żołnierzom strzegącym granicy. Symbolem szacunku dla polskiego munduru są fanatyczne zwolenniczki Tuska, „Babcia Kasia” i Marta Lempart bezczeszczące polski mundur. Obie powinny stać obok niego, kiedy odczytywał pierwszy punkt z tych pięciu zasad. Zamiast tego ugościł je niedawno w budynku prokuratury sam „talib praworządności” Żurek.
Nie powtarzaj rosyjskiej propagandy - nawołuje człowiek, który za swoich poprzednich rządów twierdził, że: „Chcemy, aby Rosja stała się ważniejszym niż do tej pory partnerem Polski, zarówno w kontekście gospodarczym, politycznym, jak i bezpieczeństwa”. To Tusk powtarzał kłamstwa rosyjskiej propagandy nazywając młodych osiłków z Afryki i Azji rzuconych do atakowania polskiej granicy: „biednymi ludźmi szukającymi swojego miejsca na ziemi.” W latach 2007-2014 stojąc na czele rządu robił wszystko, aby w Polsce panowały prorosyjskie nastroje. Była to woda na młyn rosyjskiej i niemieckiej propagandy. Kulminacją wpisywania się Tuska w rosyjską propagandę było przyjęcie kłamliwych rosyjskich ustaleń dotyczących tragedii smoleńskiej, w której poległ prezydent Lech Kaczyński wraz z towarzyszącą mu delegacją. Walczący rzekomo z rosyjską propagandą i agenturą Tusk obciął właśnie o prawie pół miliarda zł środki budżetowe na Agencje Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu. Dzisiejsza werbalna antyrosyjskość Tuska gwałtownie zgaśnie jak tylko w Berlinie znowu przełożą wajchę i nakażą mu wielbić Putina.
Koniec w wetami i sabotażem legislacyjnym - to z kolei jest wyjątkowo wredne odwracanie kota ogonem przez Tuska. Weto prezydenckie to wprost zapisana w Konstytucji RP prerogatywa, czyli uprawnienie głowy polskiego państwa. I chwała Bogu, iż taki zapis istnieje. Pozwala on prezydentowi odmówić podpisania uchwalonej przez sejm ustawy o ile zostanie uznana za szkodliwą. Stosowanie weta nie jest sabotażem legislacyjnym, ale w przypadku rządów Tuska i koalicji 13 grudnia obroną Polski i Polaków przed zakusami panującego reżimu wysługującego się obcym mocodawcom i neomarksistowskiej ideologii. Wystarczy przyjrzeć się ustawom, które zawetował prezydent Nawrocki. Warto też Tuskowi przypomnieć, iż zwalczanie głowy państwa i opozycji przy pomocy służb specjalnych, które powjninhy zajmować działaniami obcych wywiadów to przęstepstwo, za które idzie się na długie lata za kratki.
Jestem za Zachodem a nie Wschodem, nie podważam członkostwa w UE - tu już mamy do czynienia z wyjątkowo perfidnym i bezczelnym szantażem. Dla Tuska przecież podważaniem członkostwa w UE jest sprzeciwianie się łamaniu traktatów ustanawiających UE przez Brukselę i Berlin. Podważaniem członkostwa jest sprzeciwianie się paktowi migracyjnemu i umowie Mercosur. Sprzeciwianiem się członkostwu w UE jest opór przeciwko planom Berlina i Brukseli likwidacji państw narodowych, pozbawienia Polski suwerenności i uczynienia z naszego kraju czegoś na kształt niemieckiego landu. Należy zapytać, czy Tusk był za Zachodem, kiedy po naciskach Putina zrezygnował z budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce? Czy był za Zachodem, kiedy na rozkaz Berlina realizował politykę resetu z Rosją? Czy był za Zachodem wydając zgodę na współpracę polskich służb specjalnych ze służbami zbrodniarza Putina? Czy była za Zachodem, kiedy ku uciesze Berlina i Moskwy mówił: „My z Prezydentem Putinem przypilnujemy by nikt piachu w tryby nie sypał”.
Jestem po stronie Ukrainy w wojnie z Rosją - to już brzmi jak spluniecie Polakom w twarz. Miliony naszych rodaków zaraz po ataku Putina na Ukrainę otworzyło swoje chrześcijańskie serca. W Polsce nie trzeba było organizować obozów dla uchodźców wojennych ponieważ wszyscy znaleźli schronienie w naszych domach i parafiach. Tym aktom człowieczeństwa najwyższej próby przyglądał się cały świat. To Polski rząd Zjednoczonej Prawicy jako pierwszy ruszył z pomocą Ukrainie i podjął się spektakularnej akcji dyplomatycznej, aby zmusić do pomocy Niemcy i Francję, które bezwstydnie i cynicznie oczekiwały na szybkie zwycięstwo ich kumpla Putina, który bez wydatnej pomocy Berlina i Paryża nigdy nie mógłby Ukrainy najechać. Gdyby Polska i Polacy od razu nie stanęli po stronie Ukrainy to Ukrainy już by nie było. Prawdziwym problemem jest to, iż za bardzo stanęliśmy po stronie Ukrainy nie stawiając jej żadnych warunków i wymagań. Oni z biegiem czasu naszą pomoc uznali za obowiązek, a naszą kolej, drogi i lotniska, dzięki którym dostarczana jest wszelka pomoc traktują jako własne.
Ktoś, kto wpadł na pomysł napisania Tuskowi tych „pięciu zasad” i dał mu je do odczytania musiał być święcie przekonany o tej zbiorowej amnezji wstecznej Polaków, o której pisałem na początku. Jednak ci, którzy pamietają jego rządy, podejmowane decyzje i wypowiedzi widzą w Tusku zafascynowanego ogniem podpalacza i piromana nawołującego wszystkich do gaszenia płonącego polskiego domu, pod który sam wielokrotnie podkładał ogień. Złodziej zawsze najgłośniej krzyczy: łapaj złodzieja! Przypomniała mi się sejmowa debata nad wotum nieufności wobec Jacka Rostowskiego, ministra finansów w poprzednim rządzie Tuska. W Polsce grasowały wówczas bezkarnie „mafie VAT-owskie” okradające budżet, mnożyły się afery. Polaków bulwersowało marnotrastwo środków publicznych i wszechobecna niegospodarność. Występujący w obronie Rostowskiego Tusk, jak to miał i ma w zwyczaju, o wszystko oskarżał opozycję. Oto fragment jego wystąpienie sejmowego w obronie Rostowskiego: „Nie jest dobrą metodą, wtedy kiedy jest sztorm i kiedy wszyscy na statku powinni sobie pomagać, żeby przez ten sztorm przepłynąć. Znajduje się grupa ludzi, którzy w tym czasie - kiedy wszyscy bez wyjątku ciężko pracują - plądruje walizki pasażerom”. Pracowali tak ciężko, iż Polska na skutek wyłudzeń watowskich straciła ponad 220 mld złotych. Jak wyliczono, za te pieniądze można byłoby wybudować 5,5 tys. km autostrad, zapewnić wszystkim bez wyjątku Polakom darmowe leki przez 6 lat, albo kupić kilkanaście nowoczesnych okrętów podwodnych czyniąc Polskę europejską militarną potęgą morską.
Najprościej byłoby dzisiaj powiedzieć, iż 13 grudnia 2023 r. powrócił do władzy ten sam kłamca i manipulator Tusk. Jednak nie do końca byłoby to prawda. Dzisiejszy Tusk to nie jest już ten sam polityk poklepywany po plecach w Brukseli, Berlinie i Paryżu, z którego próbowano propagandowo wystrugać mężyka stanu i hurtowo obwieszano go orderami. Dzisiejszy Tusk jest ostentacyjnie marginalizowany, a choćby poniżany na arenie międzynarodowej. Choć Polska przez cały czas pełni kluczową rolę, jeżeli chodzi o dostarczanie przez nasze terytorium pomocy dla Ukrainy, nie zaproszono go choćby na rozmowy pokojowe w Genewie choć dotyczyły one także bezpieczeństwa Polski. W spotkaniu uczestniczyli: specjalny wysłannik USA Steve Witkoff , sekretarz stanu USA Marco Rubio, sekretarz ds. sił lądowych Stanów Zjednoczonych Daniel Driscoll, szef kancelarii prezydenta Zełenskiego Andrij Jermak, doradcy bezpieczeństwa rządów Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, a choćby doradca dyplomatyczny włoskiej premier Georgii Meloni. Z Polski nie było tam dosłownie nikogo. To gorzej niż podczas wizyty w Kijowie w maju tego roku, kiedy kanclerz Niemiec, Merz, prezydent Francji, Macron i premier Wielkiej Brytanii Starmer zabrali jednak ze sobą Tuska, choć upokorzony jechał w drugim wagonie. Ruszali do Kijowa z Polski więc potraktowali Tuska jako zbędny bagaż, który jednak wypadało gdzieś upchnąć. Dziś nie ma Tuska, ani w drugim, ani w trzecim, ani w żadnym wagonie. Polska pod jego rządami jest izolowana na arenie międzynarodowej, choć politycy rządzącej koalicji i reżimowe media probują tę prawdę za wszelką cenę zakrzyczeć. Po co zapraszać przedstawiciela Polski do Genewy, skoro wiadomo, iż jak papuga będzie powtarzał stanowisko Niemiec? Po co drażnić administrację prezydenta Trumpa dopraszając do stołu rozmów przedstawiciela rządu, którego premier kłamiąc znieważał prezydenta Stanów Zjednoczonych? Choć władze Niemiec i Francji również otwarcie były przeciwne Republikanom i wyborowi Trumpa na prezydenta USA to jednak do podłych oszczerczych ataków wytypowali swojego wiernego parobka z Polski, który dzisiaj na arenie międzynarodowej jest całkowicie spalony. Nie chcą go ani we wspólnym wagonie, ani przy wspólnym stole. Tusk chyba jeszcze nie zrozumiał, iż jego „europejscy przyjaciele” wystawili go i wykorzystali jak przysłowiowego wsiowego głupka, takiego Filipa Pierduna z „Konopielki” oczekującego owacji na stojąco po tym jak się publicznie i głośno zesmrodził. W zasadzie u władzy trzymają Tuska już tylko sondaże, czyli poparcie zwykłego zmanipulowanego motłochu podburzanego przez „Silnych Razem” i podobne antypolskie szczekaczki. Berlin, póki widzi jeszcze jakiekolwiek szanse na wyborcze zwycięstwo KO wspieranej przez PSL i Nową Lewicę całkowicie nie skreśla Tuska, ale jest to już tylko, jak śpiewał zespół Lady Pank w „Sztuce latania”:
Ostatni krzyk, łabędzia nuta
I dalej nic w teatrze lalek
Ogólnie mówiąc - life is brutal
Poza tym wszystko doskonale
Artykuł ukazał się w tygodniku „Warszawska Gazeta”
















