Jak świętować niepodległość, kiedy nikogo już nie obchodzi jaka będzie Polska, ale czyja?!
Ilekroć zbliża się czas, gdy świętujemy odzyskanie niepodległości, jak bumerang wraca wspomnienie jednej ze scen filmu Marka Koterskiego pt. „Dzień świra”. Rozhisteryzowany tłum „polityków” targa polską flagę, wściekłe krzycząc w niebo głosy: „mnie dawajcie, nam się należy najwięcej!”. Scena – jakże trafnie, obrazująca prawdziwe oblicze naszych rządzących. Od dekad rywalizujących w amoku o najwyższe przywileje i władzę w naszym państwie. Nie ma różnicy między nimi. Nie ma złych i dobrych, uczciwych i nieuczciwych, bo wszyscy ulepieni są z jednej i tej samej gliny. Pochodzą z jednego i tego samego obozu wzajemnych korzyści.
Nie myślą już o narodzie, nie poświęcają się dla niego. Przytaczając myśl ojca niepodległości – Romana Dmowskiego, nie stawiają narodu ponad państwo, a wręcz odwrotnie. Państwo jest narzędziem, by naród podporządkować. Państwo jest korzyścią, by zachłanność zaspokoić. Państwo jest celem, by rządzić, dzielić i być bezkarnym. Wszystko, byle nie Polska. Widzimy to przecież bardzo wyraźnie. Aż za bardzo. Udowadniają nam to każdego dnia, iż Polska nie jest ważna. Ważne jest stawianie swoich interesów i interesów obcych ponad swój naród. Wojują o sądy, nie interesuje ich nasze zdrowie i gotowi są poświęcić nas na krwawym, wojennym ołtarzu.
Gdy patrzę na wykreowaną przez nich rzeczywistość, to na usta ciśnią mi się słowa poety „coście skurwysyny uczynili z tą krainą?”. Bo nikt już dzisiaj nie wspomina bohaterstwa polskiego żołnierza wyzwalającego polskie ziemie z hitlerowskich rąk. Nikt już nie mówi z szacunkiem o latach, kiedy po wojennej hekatombie tysiące Polaków budowało swoje państwo. Nikt już nie jest dumny z dorobku pokoleń. Nie pamięta sukcesów i osiągnięć naszych wspaniałych rodaków. Nie warto już dzisiaj mówić, iż kiedyś nasze państwo, pomimo wielu wad, było Polskie. Coście uczynili, iż Polacy burzą pomniki swojej historii i śmieją się ze swojej przeszłości? Nie możemy im tego nigdy zapomnieć.
I jak tu świętować niepodległość, kiedy nikt już dzisiaj nie myśli jaka będzie Polska? Jak świętować z takimi marnymi aktorami, co sobie gęby wycierają patriotyzmem? Jak świętować, kiedy rzesze ogłupiałych, zapatrzone są w raj za wielką wodą, co rajem nie jest i nigdy nim nie był. Kiedy uśpione są myśli o pokoju pod butem obcego żołnierza. Kiedy straciliśmy szanse na silne państwo ze swoimi bogactwami, za cenę dobrobytu i fałszywych obietnic. Kiedy za unijne złoto w sakiewkach, tracimy naszą cenną wolność. I jak w końcu świętować, gdy brak choćby jednego sprawiedliwego, który położyłby kres temu szaleństwu?
Nie świętuję niepodległości tak jakbym tego chciał. Niestety. Tak jest od lat. Zamiast tego, biorę udziału w teatrze pozorów. My wszyscy bierzemy w nim udział. Bo wszystko jest fasadą. Stało się iluzją bez nadziei. Wojna dwóch plemion do tego doprowadziła. To jest jej efekt. Ta wojna stała się przekleństwem naszych czasów i zniszczyła nam Ojczyznę. I nie jest mi do śmiechu wcale, nie cieszy mnie ten stan rzeczy. Bo odbudowa tego, co zostało zniszczone – o ile pozostało możliwe, trwać będzie długimi latami. Czy jest coś co by mnie ucieszyło? Chyba tylko to, gdybym zobaczył winnych za kratami. Gdyby wszyscy, już teraz zniknęli na zawsze z naszego życia.
Dariusz Piechaczek











![Karta Rodziny Mundurowej wkracza do Sejmu. Frysztak: nic nie stoi na przeszkodzie, by poszerzać grono uprawnionych [WYWIAD]](https://cdn.defence24.pl/2025/11/05/800x450px/0Yt7M1tzNYllfs9JACKlyaCkRybQn0D6JoxRbblo.voli.webp)





