Nikt nam nie obiecywał łatwego zbawienia
Drogi – która ominie wszystkie nasze stacje
I zmartwychwstania które nas ocali
I potwierdzi bez sądu wszystkie nasze racje
Więc musimy się zmagać ale nie wbrew Bogu
Ale z nim nam potrzeba wytrwać w czasie próby
By droga co nas wiedzie poprzez dni żywota
Nie była tą wolnością co wiedzie do zguby
Te same zbawcze mosty wiodą w stronę nieba
Bóg ciągle na nas czeka cierpliwy bez miary
I wciąż się stosy palą – brat brata morduje
To samo zło jak kiedyś szydzi z naszej wiary
Twój brat ukrzyżowany przez publikatory
Boga swoim cierpieniem nieustannie sławi
Otoczony ciasną pętlą morderczej nagonki
Zaszczuty psami kłamstwa śmiertelnie się krwawi…
To Bóg zadecyduje o winie i karze
O cierniach i o różach…ciemności i świcie
To On Najsprawiedliwszy pośród sprawiedliwych
Będzie ważył na wadze każde ludzkie życie
Pozory i realność …kłamstwa oraz prawdę
Przesieje bożym tchnieniem poprzez ludzkie dzieje
Ci co szarpią się z gwoździem cierniem oraz bólem
W Jego imię ocalą dla świata nadzieję…