Miller: Europa – upadek na własne życzenie

myslpolska.info 11 hours ago

Dwadzieścia lat temu relacje transatlantyckie opierały się na oczywistym aksjomacie: Europa jako gwałtownie rozwijający się partner, a USA jako gwarant bezpieczeństwa. Dziś dokument NSS 2025 odwraca tę perspektywę.

Ameryka nie postrzega już Europy jako równorzędnego partnera, ale jako kontynent ulegający cywilizacyjnemu osłabieniu, demograficznemu kurczeniu się, szkodliwym wpływom imigracji, erozji tożsamości narodowych, cenzurze i ograniczeniom dla opozycji. Widzi też nadmierne regulacje ze strony Brukseli i w efekcie spadek produktywności oraz rosnący dystans technologiczny, naukowy i gospodarczy w stosunku do USA. To pierwsza tak bezpośrednia i brutalna diagnoza wypowiedziana przez Waszyngton – diagnoza, która w Europie wywołała histerię zamiast refleksji.

Wnioski są jednoznaczne: Europa nie kontroluje już własnej przyszłości, a USA nie zamierzają prowadzić jej za rękę. Nowa strategia bezpieczeństwa USA nie jest antyeuropejska – jest lustrem, w którym Europa dostrzega własną słabość i dlatego reaguje z trudem ukrywanym przerażeniem. Tu właśnie dotykamy sedna sprawy. Panika wokół NSS 2025 nie wynika z polityki Waszyngtonu, ale z braku kompetentnego europejskiego przywództwa, kompromitacji unijnej dyplomacji i spójnej wizji. USA nie muszą rozbijać Unii – ona może rozpaść się sama, na własne życzenie. jeżeli Berlin i Paryż definiują „jedność” jako zgodę reszty Europy na ich decyzje, trudno mówić o prawdziwym partnerstwie. Europa boi się USA nie dlatego, iż Trump jest wyjątkowo silny, ale dlatego, iż sama jest słaba.

Symbolicznym potwierdzeniem przesunięcia ciężaru decyzji są ostatnie rozmowy w Londynie z udziałem liderów Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec oraz prezydenta Zełenskiego. To tam właśnie dyskutowano warunki pokoju na Ukrainie. W miejsce Trójkąta Weimarskiego wkroczył nowy triumwirat, w którym Wielka Brytania – kraj, który zagłosował za Brexitem, aby „odzyskać kontrolę” – zajął miejsce kiedyś należne Polsce, i to on dziś kształtuje „architekturę pokoju”. Gdy Macron mówi o „godzeniu wizji pokoju Ameryki z wizją Europy i Ukrainy”, a Merz podkreśla sceptycyzm wobec rozwiązań narzucanych przez USA, to nie jest to tylko dyplomatyczna etykieta – to test na europejskie przywództwo. Test, w którym Warszawa nie uczestniczy, ale którego wyniki bezpośrednio ją dotyczą. Każdy z członków tego triumwiratu jest nisko oceniany we własnym kraju.

W listopadowym badaniu zaledwie 15% Francuzów miało pozytywną opinię o Macronie, a aż 82% – negatywną. W Wielkiej Brytanii tylko 19% Brytyjczyków ocenia Starmera pozytywnie, podczas gdy 74% – negatywnie. W Niemczech 23% badanych miało pozytywną opinię o Merzu, a 75% – negatywną. Cała trójka tkwi w głębokim kryzysie zaufania, niezależnie od różnic krajowych i systemowych. To ma najważniejsze znaczenie dla stabilności ich rządów, perspektyw wyborczych oraz szans opozycji w tych krajach. Przekłada się także na pragnienie odgrywania większej roli niż to jest możliwe. Według amerykańskiej strategii, większość Europejczyków pragnie zakończenia wojny na Ukrainie – niestety to rządy i przywódcy w tarapatach przedłużają konflikt. USA oczekują pokoju jak najszybciej. Ameryka nie dąży do wojny z Rosją, ale do stabilizacji. Przedłużanie konfliktu niesie ryzyko eskalacji, niekontrolowanej reakcji łańcuchowej i potencjalnego konfliktu kontynentalnego.

Waszyngton podkreśla, iż to Europa postrzega Rosję jako zagrożenie egzystencjalne, ale nie Ameryka. jeżeli Unia chce być siłą negocjacyjną przy stole z Waszyngtonem, musi najpierw stać się siłą we własnym domu – z koncyliacyjnymi liderami i wspólną wolą polityczną. jeżeli chce zakończyć wojnę, jej przywódcy muszą prawidłowo odczytać znaki czasu. jeżeli Polska pragnie wpływu, musi wrócić do gry z pragmatyczną doktryną otwartą na wszystkie kierunki. Bo dziś świat nie czeka – świat przestawia priorytety.

Leszek Miller

Fot. wikipedia

Za: X

Read Entire Article