Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie

patrzymy.pl 2 days ago

1 czerwca 2011 roku została zarejestrowany Ruch Palikota, kilka miesięcy później do Sejmu weszło 40 posłów, a partia uzyskała dwucyfrowe poparcie, dokładnie 10,02 proc. Wśród zwolenników i kandydatów partyjnych znalazł się „kwiat elity III RP”, między innymi Kazimierz Kutz, Ryszard Kalisz, Manuela Gretkowska, Robert Biedroń, czy dzisiejsza szefowa MEN Barbara Nowacka. Największą sensacją ruchu była jednak inna wieloznaczna postać, bo po raz pierwszy w polskim Sejmie pojawiła się „osoba transpłciowa” Anna Grodzka. Po jednej kadencji z tego politycznego tworu nie zostało nic, a lider Janusz Palikot został skazany za reklamowanie alkoholu, ale najgorsze procesy dopiero przed nim.

Patrząc na karierę Grzegorza Brauna i euforię, którą teraz wykazują się zwolennicy tego reżysera i performera, trudno się oprzeć analogii, chociaż ta dla wielu zabrzmi jak herezja. Zarówno środowisko lewicowe oburzy się na porównanie Palikota do Brauna, jak i skrajna prawica wyrazi swoje oburzenie, ale pominąwszy odmienną warstwę ideologiczną, punktów wspólnych znajdziemy sporo. Przede wszystkim jedno i drugie ugrupowanie oparte jest na liderze, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Braun i Palikot swoją rozpoznawalność budowali na skandalizujących prowokacjach i nieustającym spektaklu politycznym. W szeregach obu partii pojawiały się osoby budzące skrajne emocje i kontrowersje, jak wspomniana Grodzka, czy Grzegorz Piotrowicz, zabójca księdza Jerzego Popiełuszki. Braun pokazywał się publicznie z Januszem Walusiem i patostreamerami: Wojciechem Olszańskim oraz Marcinem Osadowskim,, którzy mają liczne problemy z prawem.

Tylko na podstawie tych kilku punktów wspólnych sam się maluje obraz politycznego panopticum, bez żadnych szans na poważną działalność polityczką, a tą zawsze powinno być dążenie do władzy. Palikot i Braun to typowi przedstawiciele ruchów antysystemowych i takie ruchy zawsze są gwiazdą jednego sezonu. Grzegorz Braun jest u szczytu swojej popularności, zrobił niezły wynik w wyborach prezydenckich, aczkolwiek z 6 proc. poparcia jego zwolennicy zrobili złoto olimpijskie, tymczasem Sławomir Mentzen uzyskał więcej niż dwukrotnie wyższy wynik. Dodatkowo lidera Konfederacji Korony Polskiej napędzają sondażowe „pompki” i procesy. Nie ma w tych działaniach przypadku, obecnej liberalno-lewicowej władzy zależy na takiej twarzy prawicy, jaką pokazuje Grzegorz Braun, „Bracia Kamraci” i Janusz Waluś, bo to jest twarz akceptowalna przez góra 8 proc. wyborców, natomiast cała reszta ucieka z krzykiem na myśl, iż tak skrajna prawica może w Polsce rządzić.

W tej chwili decydują się przyszłe polityczne losy Grzegorza Brauna i jego partii, które mogą potoczyć się w całkowicie przeciwnych kierunkach. Bez dwóch zdań procesy sądowe są dla skandalizującego polityka doskonałą promocją i widać, iż czuje się jak ryba w wodzie, ale to też jest spora pułapka. Janusz Palikot w pewnym momencie po prostu zaczął nudzić i żaden kolejny skandal nie odbudował jego dawnej pozycji. Pytanie jak długo Grzegorz Braun może szokować i skupiać na sobie uwagę? Gołym okiem widać, iż najpopularniejszym hitem Brauna ciągle pozostaje sejmowa akcja z gaśnicą, co miało miejsce dwa lata temu. Oznacza to, iż sięganie po coraz bardziej prowokujące treści, jak podważenie istnienia komór gazowych, jest wtórne i nie daje nowego paliwa.

Takim nowym paliwem dla Grzegorzem Brauna może być rola męczennika ściganego przez antypolską władzę i „międzynarodowe żydostwo”, jeżeli zostanie skazany na pozbawienie lub chociaż ograniczenie wolności, w którymś z procesów, ale i to niesie niebezpieczeństwo. Osoba skazana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego nie może kandydować w żadnych wyborach. Teoretycznie można budować partię i listy wyborcze na legendzie osadzonego lidera, ale siedząc za kratami nie da się przeprowadzać nowych prowokacji, no i władza będzie sobie kalkulować, czy bardziej opłaca się dokarmiać Brauna, czy większe zyski polityczne przyniesie spektakularna delegalizacja jego partii. Nic tu nie jest rozstrzygnięte i jeżeli porównać szanse z zagrożeniami, to tych drugich jest zdecydowanie więcej. Dlatego też przyszłość i ewentualny sukces polityczny Grzegorza Brauna zawiera się w znanym powiedzeniu: „Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Read Entire Article