Grzegorz Braun w pułapce sukcesu

patrzymy.pl 1 day ago

Publikacje pod takim tytułem zwykle piszą zawodowi dziennikarze, którzy za wszelką cenę chcą zdeprecjonować osiągnięcia nielubianej partii lub polityka, ale od każdej reguły są wyjątki. Grzegorz Braun rzeczywiście znalazł się w takim położeniu, a jeszcze większy paradoks polega na tym, iż stało się to dzięki jego wyborcom. Wynik ekscentrycznego polityka zaskoczył wszystkich, nie wyłączając jego najwierniejszych fanów, z tym, iż oni mówili o co najmniej 10% i choćby II turze. gwałtownie jednak o tym zapomnieli, bo wystarczyła im satysfakcja z 6,3% plus widok zawiedzionych min ekspertów i politycznej konkurencji.

Świętowanie w zasadzie trwa do dziś i nie ma co ukrywać, iż bardzo często poniżany elektorat razem ze swoim liderem, w końcu poczuł własną wartość i odreagował wszystkie upokorzenia. Takie zjawisko znane jest w psychologii od wieków i da się zamknąć w krótkim haśle: „pokazaliśmy im”. Reakcja naturalna, jednak przejściowa, ponieważ następnym etapem jest skonsumowanie sukcesu i tu zaczynają się dla Grzegorza Brauna bardzo strome schody. W elektoracie tego polityka można wyróżnić dwie zasadnicze grupy. Do pierwszej należą zwolennicy skrajnej prawicy, wszelkiego rodzaju sensaci internetowi, jak Justyna Socha, prof. Wielomski, czy red. Szlachtowicz. W tej grupie znajdziemy też byłych zwolenników „Konfederacji”, którzy uważają, iż Sławomir Mentzen to niemal lewak. Wszyscy razem nienawidzą PiS poza granice zdrowego rozsądku, jednocześnie hołdują hasłu: „PiS PO jedno zło”.

W drugiej grupie znajdują rozczarowani wyborcy PiS, których ta partia sponiewierała w latach 2020-2023, byli nazywani „szurami” i „ruskimi onucami”, chociaż w sposób racjonalny domagali się odpowiedzialnej polityki PiS w czasie „pandemii” i konfliktu na Ukrainie. Oni żyją w syndromie zdradzonej żony/męża albo dziecka oddanego do sierocińca, kontrolowana nienawiść łączy się z zawiedzioną miłością, ale najbardziej nienawidzą dawnego wroga, czyli PO i uosobienie wszelkiego zła Donalda Tuska. Teoretycznie jedną i drugą grupę łączy nienawiść do PiS i niechęć do PO, ale w odwróconej kolejności i skali. Pierwsi nienawidzą PiS-u bezgranicznie, a PO gardzą, niemniej są w stanie zagłosować „strategicznie” na kandydata PO, żeby zniszczyć wroga PiS – patrz wybory prezydenckie w 2020 roku. Drudzy bezgranicznie nienawidzą PO i nie ma mowy, aby kogokolwiek z PO poprali, za to są w stanie poprzeć kandydata PiS, żeby zniszczyć wroga PO.

Tajemnicą, przynajmniej do 1 czerwca, pozostanie jak liczne są obie grupy. W tej chwili można zgadywać, iż to mniej więcej pół na pół innymi słowy po 3% z ogólnego poparcia dla Grzegorza Brauna. W tym miejscu można już przejść do szczegółowego wyjaśnienia na czym polega pułapka sukcesu Grzegorza Brauna. Od kilku dniu obie grupy przerzucają się nie tylko argumentami, ale wzajemnymi zarzutami, bywa, iż i obelgami. Zwolennicy głosowania przeciw Trzaskowskiemu zarzucają brak odpowiedzialności zwolennikom „PiS PO jedno zło”. Z kolei zwolennicy „PiS PO jedno zło” zarzucają oponentom zdradę i „mimo wszystko PiS”. Podzieliły się też partyjne elity, Janusz Korwin-Mikke i Stanisław Michalkiewicz mówią wprost – „głosujemy przeciw Trzaskowskiemu”. Gwiazdy internetowe i ekscentryczni profesorowie stoją po przeciwnej stronie.

Znamienne jest, iż w tej sytuacji sam Grzegorz Braun nie zajął jednoznacznego stanowiska i nie bardzo może je zająć. Obojętnie jaką jednoznaczną deklarację złoży narazi się jednej grupie, a to oznacza spadek poparcia, może nie od razu na poziomie 3%, ale wystarczy 1,5% i to już jest koniec marzeń o partii parlamentarnej. Grzegorz Braun jest w arcytrudnej sytuacji politycznej, co gorsze popełnił strategiczny błąd, żądając od Karola Nawrockiego podpisania niemożliwych do zrealizowania zobowiązań. Z podobnego dylematu zupełnie inaczej wyszedł Sławomir Mentzen, który praktycznie przepisał wszystkie punkty wspólne z własnego programu i programu Nawrockiego.

Co w tej sytuacji może zrobić Grzegorz Braun? Łatwiej powiedzieć czego na pewno nie może zrobić i tym czymś jest jasne stanowisko w sprawie II tury wyborów. Pozostaje dyplomacja: „każdy wyborca powinien oddać głos zgodny z własnym sumieniem i rozumem”. Niestety to nie koniec kłopotów Grzegorza Brauna, bo ten sukces w dłuższej perspektywie jest nie do utrzymania. Braun powinien robić wszystko, aby wybory parlamentarne odbyły się jak najszybciej, w przeciwnym razie elektorat nie tylko mu się podzieli trwale, ale i odpłynie do silniejszej Konfederacji albo PiS. A przyśpieszone wybory możliwe są tylko i wyłącznie wówczas, gdy prezydentem zostanie Nawrocki.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Read Entire Article