Tak odrywając się od polityki, naszła mi głowę sprawa bardzo przyziemna.
A mianowicie, chodzi o bramy elektryczne. Jak jadę przez miasto, to widzę w bardzo wielu (jeśli nie w większości) domów takowe właśnie bramy elektyczne.
W centrach to może nie za bardzo, bo tam to więcej bloków i kamienic, ale na obrzeżach, gdzie ludzie mają domy, to strasznie się panoszą te bramy elektryczne.
No a co ci do tego debilu!?
Ktoś chce mieć taką bramę, niech se ma, jednak to jest strasznie głupi pomysł.
Po co taka brama? W czym ona jest lepsza od zwykłej bramy?
W tym, iż nie trzeba ruszać króla juliana, tylko można nacisnąć guzik, i pół minuty dłużej posiedzieć w samochodzie, słuchając jakichś idiotyzmów w radiu czy na telefonie.
Pewnie dostanę za to złe oceny postu, ale wisi mi to.
Naprawdę, czy ludzie są aż tak leniwi?
Przecież to naprawdę żaden wysiłek ruszyć zadziec, wysiąść z samochodu i samemu otworzyć bramę. To choćby minuty nie zajmuje.
A minusy?
Jak nie będzie prądu, to trzeba to bramisko manualnie otwierać, więc żadna korzyść.
No chyba, iż się wtedy w ogóle nie otworzy.
No i pozostało koszt, jak zgaduję o wiele wyższy od kosztu zwykłej bramy.
Czemu to niebezpieczne?
Bo to rozleniwia ludzi, i jeszcze bardziej uzależnia ich od maszyn.
Jest to swoisty przedsionek do "inteligentnych" domów zarządzanych przez sztuczną "inteligencję".
Skoro są automatyczne bramy, czemu nie mieć automatycznych drzwij i okien?
A skoro drzwi i okna są automatyczne, to gdy nasz miłosiernie panujący wódz uzna, iż popełniłeś mowę nienawiści (lub, iż jesteś wrogiem ludu klimatu), to cię usłużny automat choćby z domu nie wypuści (bądź cię do niego nie wpuści).
Konkluduję znanym cytatem:
Ja nie chcę przeżyć. Ja chcę żyć.