Donald Trump wychował Zełenskiego

patrzymy.pl 3 hours ago

Historyczne spotkanie Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim, które miało miejsce 28 lutego 2025 roku, zakończyło się jedną wielką awanturą. Takich scen Biały Dom nie widział nigdy i nigdy w dziejach siedziby amerykańskich prezydentów nie doszło do wyproszenia gościa, a ten „zaszczyt” właśnie spotkał ukraińskiego prezydenta. Do dziś realizowane są dyskusje dlaczego tak się stało i czy to był plan Donalda Trumpa, czy po prostu z każdym słowem i sekundą atmosfera gęstniała. Ta druga wersja wydaje się mało prawdopodobna, bo nie tylko na słynnym spotkaniu, ale i przed nim i po nim administracja amerykańska wielokrotnie dawała do zrozumienia, iż Zełenski zachowuje się arogancko i stawia nierealne warunki, nie dysponując żadnymi argumentami.

W czasie wizyty ukraiński prezydent zebrał całą listę zarzutów i naprawdę ani przez moment zarówno Donald Trump, jaki i wiceprezydent James David Vance nie oszczędzali swojego gościa:

Problem polega na tym, iż dałem ci siłę, żebyś był twardzielem, ale nie sądzę, żebyś był twardzielem bez Stanów Zjednoczonych. Twój naród jest bardzo odważny, ale albo zawrzesz umowę, albo wycofujemy się, a jeżeli się wycofamy, będziesz musiał walczyć. Nie sądzę, żeby to dobrze poszło i się o tym przekonasz. (…) Nie mów nam, co mamy czuć. Próbujemy rozwiązać problem. Nie mów nam, co mamy czuć. Nie jesteś w pozycji, aby cokolwiek dyktować. To właśnie robisz. (…) Powinieneś być wdzięczny; nie masz kart w ręku; albo zawrzemy umowę, albo się rozejdziemy – wykrzyczał w twarz Zełenskiemu Donald Trump.

Uważam, iż to niegrzeczne, iż przychodzisz do Gabinetu Owalnego i próbujesz toczyć spór. (…) Czy powiedziałeś choć raz “dziękuję” podczas całego spotkania? – karcącym tonem stwierdzał i pytał James David Vance.

Dzisiejsza wizyty wypadła zupełnie inaczej, głównie dlatego, iż Wołodymyr Zełenski założył coś w rodzaju garnituru i chociaż nie miał krawata, to w ogóle nie był gościem awanturującym się. Przeciwnie, w pierwszych zdaniach wyrażał głęboką wdzięczność, a słowa dziękuję użył aż czterokrotnie.

Dziękuję za zaproszenie i bardzo dziękuję za wysiłki, osobiste wysiłki, by powstrzymać zabijanie i zakończyć tę wojnę. Dziękuję za wykorzystanie tej okazji, wielkie dzięki dla pańskiej żony.

Taka wielka odmiana z pewnością wynika z głębokiej refleksji, jakiej dokonał ukraiński prezydent, który wielokrotnie zachowywał się co najmniej nieadekwatnie do sytuacji w jakiejś się znajdował jego kraj i on sam. Gdy nie jesteś w stanie sam zapewnić sobie bezpieczeństwa, to musisz się nauczyć dwóch słów: proszę i dziękuję. Na to zwracał uwagę Zełenskiemu wiceprezydent James David Vance i prezydent Donald Trump, jednocześnie uprzedzali, iż jeżeli ta lekcja nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, to Ukraina będzie musiała sobie radzić sama. Być może nie jest to najbardziej dyplomatyczny sposób uprawiania polityki, ale jak widać bardzo skuteczny.

Niestety w Polsce mieliśmy zupełnie innego prezydenta, który hołdował niezdrowej zasadzie: „jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”. Przyniosło to fatalne konsekwencje i od ukraińskich polityków słyszeliśmy nieustanne żądania, przeplatane połajankami. Słowa: „proszę i dziękuję” podały niezmiernie rzadko i raczej był wydukane, niż wyraziście wyartykułowane. Kolejny raz potwierdza się żelazna reguła, iż w polityce trzeba twardo grać o swoje i wykorzystywać słabości przeciwnika, zamiast okazywać własne. Wiele kontrowersji wywołuje Donald Trump, ale jednego nikt mu nie odmówi, choćby najwięksi krytycy – twardej, bezkompromisowej postawy.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Read Entire Article