
Po raz kolejny uświadomiłem sobie, iż Pan Bóg znów obronił Polskę. Wystarczył mi występ niejakiego Żurka – a dzień wcześniej – płynące wprost z serca wyznanie Hanny Gronkiewicz Waltz, czyli „naszej pani Hani kochanej”, po której niechybnie przejechał walec historii.
Bo przecież Opatrzność Boża czuwa nad Polską od czasów przyjęcia chrześcijaństwa – a więc grubo ponad tysiąc lat, więc można by nie dostrzec epizodu okupacji Polski przez władzę Tuska, która przecież legnie w gruzach – podobnie do hord szwedzkich, niemieckich i sowieckich.
Jednak najgorsze w ponad tysiącletniej historii Polski były hordy „polskie”, a więc ten wróg wewnętrzny, który potrafił owinąć się w flagę biało-czerwoną, udając Polaka – ale po pijaku. To przecież hordy „polskie” doprowadziły do utraty niepodległości Polski i miały szczery zamiar przekształcić Polskę Ludową w 17 republikę sowiecką, tak jak teraz – w niemiecki land w sfederalizowanej UE…
Jednak Bóg czuwał nad Polską i nie pozwolił by takie kanalie, jakie słyszymy i widzimy dzisiaj - za rządów Tuska – urodziły się wcześniej. Czyli już za komuny…
Czy wyobrażacie sobie, co by się stało z Polską Ludową, gdyby taki Żurek urodził się wcześniej, wraz z hordami takich „intelektualistów” jak profesorowie Zoll, Sadurski, Matczak, Markowski czy Marek Safjan? Gdyby urodzili się wcześniej, z łatwością udowodnili by, iż ówczesna tzw. stalinowska Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, uchwalona w dniu 22 lipca 1952 r. jest w istocie konstytucją ZSRR, więc nie ma żadnych przeszkód, by PRL stała się 17-tą sowiecką republiką.
To przecież prof. Zoll wraz z hordami profesorów przygotowali od strony formalnej zamach stanu – w postaci niedopuszczenia do objęcia urzędu przez prezydenta elekta Karola Nawrockiego - przy okazji kompletnie się kompromitując jako „znawcy” konstytucji i ustaw! Propozycja prof. Andrzeja Zolla, by to Zgromadzenie Narodowe uznawało ważność wyboru prezydenta i dopiero po tym werdykcie, jeżeli będzie pozytywny, dokonywałoby zaprzysiężenia, była de facto zamachem stanu, po 36 latach od „obalenia komuny” na cztery łapy…
Nie zaskakuje więc, gdy dzisiaj Żurek, którego Namiestnik na Polskę postawił na czele Ministerstwa Sprawiedliwości bredzi, iż TSUE jest „polskim” organem. I to organem nadrzędnym nad Konstytucją RP – nota bene przygotowaną przez towarzyszy prezydenta Kwaśniewskiego, który się w flagę biało-czerwoną owijał. Jakoby „polski” TSUE wg. Żurka jest ponad Trybunałem Konstytucyjnym, więc może go unicestwić! Oczywiście rękami współczesnych „polskich” gnid, o których pisał Piotr Wierzbicki w „Traktacie o gnidach”:
„Gnida to biały, niekomunistyczny pachołek czerwonych, zamieszkujący Polskę od jesieni roku 1956 do 12 grudnia 1981 roku. Gnidy są czymś pośrodku pomiędzy czerwonymi a antykomunistyczną opozycją. (…) Gnidowatość jest czymś specjalnym. Jest - można to powiedzieć od razu - zjawiskiem charakterystycznym nie dla społeczeństwa jako całości, ale jedynie dla jego najwyższych pięter intelektualnych. Nie szukajmy gnid wśród chłoporobotników, kasjerów i sprzątaczek. Szukajmy ich raczej wśród rektorów, redaktorów i artystów….”
Pan Bóg uchronił więc Polskę już za komuny, nie dopuszczając do tego, by współczesne „gnidy” urodziły się wcześniej. Dzisiaj, potrafią tylko wyć, jak ta „nasza pani Hania kochana”, która w 55 rocznicę masakry na Wybrzeżu i 44 lata po „pacyfikacji” kopalni Wujek szczerze wyznała na platformie X: „Nigdy nie przypuszczałam, iż będę szanować bardziej Jaruzelskiego niż Nawrockiego”…

















