Coś chyba poszło nie tak…

patrzymy.pl 3 hours ago

W Polsce, wbrew rozmaitym rewolucyjnym deklaracjom, dążenie do celu poprzez agresywne działania, zawsze było potępiane i nigdy nie przynosiło pożądanych rezultatów. choćby największy ruch opozycyjny, czyli „Solidarność”, nazywano pokojową rewolucją i generalną zasadą tego ruchu był całkowity zakaz używania przemocy. Ktokolwiek sięga po takie środki zawsze przygrywa i wiedzą o tym politycy wszystkich opcji, ale widzą też coś jeszcze innego. Gdy się uda przeciwnikowi politycznemu przypisać stosowanie aktów agresji i jednocześnie z siebie zrobić ofiarę, to zdobywa się największe łupy.

Patrząc na dwugodzinną sensację zbudowaną wokół „zamachu terrorystycznego” na warszawską siedzibę PO, trudno się oprzeć wrażeniu, iż tu o coś innego chodziło niż o toporne przyklejenie śmiertelnemu wrogowi, którym jest PiS, stygmatu terrorystów przepojonych mową nienawiści. Takie wnioski wręcz nasuwają się same, bo wystarczy uważnie prześledzić komunikaty medialne, nie wspominając o relacjach działaczy PO, całkowicie fałszujących obraz rzeczywistości, aby dojrzeć ewidentne sprzeczności na poziomie reportażu Radia Erewań. Po pierwsze nie było żadnego ataku na siedzibę PO, z tej prostej przyczyny, iż incydent miał miejsce na parterze, przed kawiarnią „Czytelnik”, natomiast siedziba PO znajduje się na czwartym piętrze tego samego budynku. Po drugie rzekomy koktajl Mołotowa, to mokra plama po jakimś płynie dotąd niezidentyfikowanym.

Po trzecie nie można rzucić butelką z koktajlem Mołotowa, która wcześniej przez jakiegoś bohaterskiego świadka została „terrorystom” wytrącona, a tak opisywali to zdarzenie co gorliwsi dziennikarze. Po czwarte do tego ataku doszło w biały dzień, w centrum Warszawy, gdzie z każdej witryny wystaje oko kamery monitoringu. Tymczasem sprawcy rozpłynęli się jak we mgle i ciągle nie zostali ujęci, co może być spowodowane wyjątkową nieudolnością Policji albo czymś zupełnie innym ocierającym się o teorię spiskową. Po czwarte na miejscu jako jeden z pierwszych pojawił się poseł Witold Zembaczyński i od razu stanął w świetle kamer z dramatycznymi spekulacjami i apelami o wyciszenie mowy nienawiści. Niestety żadna kamera nie zarejestrował momentu przybycia posła i chyba już się nigdy nie dowiemy, czy poseł Zembaczyński przyjechał swoim busem oklejonym ośmioma gwiazdkami.

Po piąte ten tajemniczy akt terroru momentalnie został sklejony z niezbyt mądrym wystąpieniem aktywisty Roberta Bąkiewicza. Wreszcie po szóste tak szybko, jak się pojawiała ta sensacyjna historia, na samym topie medialnym i internetowym, tak gwałtownie zniknęła, jakby nic wielkiego się nie stało. Przedstawiony wybór faktów każe się co najmniej głęboko zastanowić, czy tu na pewno doszło do nieudolnego aktu terroru na drzwi znanej warszawskiej kawiarni, czy może do jeszcze bardziej żałosnej prowokacji. Pewne jest za to, iż takie sytuacje w najmniejszym stopniu nie służą opozycji, za to rządzący mieli przynajmniej przez moment możliwość budowania dramatycznych opowieści i jednoczesnego przykrywania całej serii swoich porażek.

Oczywistym jest, iż żadne przejawy agresji fizycznej i tym bardziej działań, które mogą bezpośrednio zagrażać życiu i zdrowiu, nie powinny być lekceważone. Niemniej jednak prawie nic się w tej historii nie klei i poza politycznym przekazem „nie zabijacie nas”, nic nie ma sensu. Jeden z posłów PO w kampanii prezydenckiej publicznie oświadczył: „Cóż szkodzi obiecać? Czyżby teraz ta propagandowa instrukcja została sparafrazowana w kierunku: „Cóż szkodzi spróbować?”. Coś konkretnego na ten temat mógłby powiedzieć Bartłomiej Sienkiewicz, ewentualnie Elżbieta Bieńkowska i Paweł Wojtunik, bo analogia do „płonącej ruskiej budki” dość mocno się eksponuje, z tym, iż wówczas budka spłonęła, a teraz rzucony koktajl Mołotowa został wytrącony terrorystom z rąk przez bohaterskiego świadka, o którym też kilka wiemy. Oby sprawne państwo Donalda Tuska rozwikłało tę zagadkę, zanim dojdzie do politycznego mordu, jaki miał miejsce w 2010 roku, gdy członek PO Ryszard Cyba zastrzelił działacza PiS Marka Rosiaka.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Read Entire Article