We wtorek 4 lutego w czasie posiedzenia Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych odbyło się wysłuchanie publiczne dotyczące rządowego projektu ustawy zawieszającej prawo do ubiegania się o ochronę międzynarodową. Pomysł zawieszenia prawa do ochrony, popularnie nazywanej azylem, to część implementacji strategii migracyjnej rządu. Przyjęcie projektu strategii bez żadnych konsultacji spotkało się z oburzeniem, a strona społeczna zorganizowała własne wysłuchanie. Teraz kolejność została zachowana, konsultacje odbyły się przed głosowaniem.
Beczka dziegciu
Podczas wtorkowego wysłuchania opinie, poza jedną – Ordo Iuris – nie były przychylne. Lekarze bez Granic pokazali raport, opisujący jak wzrosła przemoc na granicy od kiedy stosowane są wywózki, a wrażliwy obszar przygraniczny objęty został strefą buforową, do której nie ma – poza wyjątkami – wstępu. Raport, który powstał w oparciu o dwa lata działań organizacji na granicy polsko-białoruskiej, mówi iż liczba przypadków intencjonalnej przemocy podwoiła się w 2024 roku w porównaniu z rokiem 2023. Połowa pacjentów Lekarzy bez Granic doznała obrażeń fizycznych, a większość doznała kryzysu psychicznego.
Amnesty International zauważyło, iż prawo zmieniane jest pod grupę liczącą zaledwie około pięć tysięcy osób, które złożyły wniosek o azyl, a nie pochodzą z Białorusi i Rosji (tych państw zawieszenie azylu nie obejmuje). W sumie na granicy polsko-białoruskiej wnioski o azyl złożyło 17 tysięcy osób, przyjęto 2700 dotyczących 2900 osób.
To te pięć tysięcy osób, za którymi nie ma się kto wstawić, państwo chce wykorzystać, by ograniczyć prawa człowieka, podważyć konwencję Genewską, konwencję o prawach dziecka i konstytucję. „Prawdziwym zagrożeniem dla bezpieczeństwa jest polityka rządu godząca w prawa człowieka, które chronią nas wszystkich” – mówił Alexander Stachurski z Amnesty International.
Mateusz Luft z Klubu Inteligencji Katolickiej mówił z kolei o iluzorycznych danych, którymi posługuje się straż graniczna. Odnotowane przez nią 110 tysięcy przypadków naruszenia granicy trzeba podzielić przez pięć albo i 10, bo ta sama osoba bywa bushbackowana choćby kilkanaście razy, co oznacza, iż dane są rozdmuchiwane, a to konsekwencja działań SG.
Lomasa Toko Fidele, który złożył w czasie wysłuchania swoje świadectwo, powiedział, iż był wypychany do Białorusi ponad 20 razy. Fidele „źle” się urodził, z mieszanych rwandyjsko-kongijskich rodziców, dlatego musiał uciekać. „Na granicy widziałem dziecko, które umarło, bo nie otrzymało pomocy. Widziałem białoruskich żołnierzy oczekujących od kobiet seksu w zamian za pokazanie nam miejsca, gdzie możemy przejść granicę. Widziałem przemytników wyłudzających od migrantów tysiące euro. Zostałem w Białorusi poszczuty i pogryziony przez psa oraz kilkakrotnie pobity zarówno po polskiej, jak i białoruskiej stronie” – powiedział.
Organizacje zajmujące się prawami dziecka, w tym Rzecznik Praw Dziecka podkreślały, iż projekt sprzeczny jest z prawami dziecka, a wyodrębnienie jako grupy wrażliwej jedynie dzieci bez opieki będzie skutkowało rozdzielaniem rodzin, pozostawianiem dziecka samego, w nadziei, iż zostanie mu przyznana ochrona. Karolina Czerwińska z Fundacji Save the Children przypomniała, iż Nadbużański Oddział SG w 2024 roku na oficjalnym przejściu w Terespolu pushbackował 1590 osób z czego 1/3 to dzieci. Praktyka pokazuje zatem, iż SG na sytuację dzieci nie jest szczególnie wrażliwa.
Przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka gorzko stwierdził, iż „trudno apelować o poszanowanie praw człowieka, ale chcemy apelować o szacunek dla praworządności i konstytucji”. A projekt zakłada całkowitą arbitralność decyzji podejmowanej przez funkcjonariusza SG, z której nie musi się on tłumaczyć, której nie da się zweryfikować, od której nie można się w żaden sposób odwołać, co w oczywisty sposób godzi w praworządność, której naczelną zasadą jest prawo, do którego można się odwołać.
HFPC w opinii złożonej do marszałka Sejmu pisze, iż proponowane rozwiązanie, zmierzające do odstąpienia od stosowania jakichkolwiek procedur wobec osób przekraczających granicę w sposób nieuregulowany, pozbawia państwo instrumentów prawnych służących do zarządzania migracjami. Analiza prawna, której fundacja dokonała, wskazuje, iż projektowane przepisy są niezgodne z konstytucją, prawem unijnym obowiązującym teraz, ale i tym, które zapisane jest w czekającym na przyjęcie Pakcie o Migracji i Azylu.
Podobnie argumentowało Stowarzyszenie Interwencji Prawnej: Polska od lat narusza przepisy w sprawie ochrony międzynarodowej i relokacji, i za każdym razem dostaje czerwoną kartkę od Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w 2022 roku orzekł w sprawie dotyczącej Litwy, iż argument instrumentalizacji migracji jest niewystarczający, by uchwalać prawo sprzeczne z traktatami UE.
Ekspertyzy prawne Krajowej Izby Radców Prawnych i Naczelnej Rady Adwokackiej nie zostawiają na projekcie suchej nitki. Filip Rakoczy z Krajowej Izby Radców Prawnych stwierdził, iż projekt ustawy w obecnym brzmieniu nie nadaje się do przyjęcia choćby po poprawkach, co jest opinią KIRP i NRA, czyli kilkudziesięciu tysięcy prawników. Piszą oni o „rażącej sprzeczności” proponowanych przepisów z prawem krajowym i międzynarodowym. Żadne państwo nie idzie tak daleko w ograniczaniu praw jak Polska z propozycją odmowy ochrony międzynarodowej i dawaniem w tym zakresie nieograniczonej władzy służbom.
Krytycy ustawy są też zgodni co do tego, iż ani militaryzacja strefy, ani pushbacki, ani budowa muru, ani wzmocnienie go o poprzeczne belki, nie mają wpływu na migrację. Psucie prawa przez nieuzasadnione odbieranie prawa do ubiegania się o azyl również nie zamknie tego szlaku migracyjnego. Agnieszka Kosowicz z Polskiego Forum Migracyjnego mówiła, iż rezygnacja z procedur nie oznacza, iż tych osób nie będzie, będą po prostu mieć nieuregulowany status. Do tego kryminalizacja migracji prowadzi do wzrostu nastrojów i zachowań rasistowskich, do pobić, do samosądów, do złego tratowania nie tylko na granicy przez służby, ale na terenie całego kraju.
Minister Duszczyk wierzy
Minister Maciej Duszczyk z MSWiA, który zaprał głos po wypowiedziach przedstawicieli ponad 40 organizacji, przypomniał, iż wszystkie najważniejsze dokumenty, które zdaniem strony społecznej zostaną naruszone, zawierają możliwość wyłączenia przepisów w określonych sytuacjach, a instrumentalizacja migracji to właśnie ta sytuacja. Pokazał wykres ilustrujący fakt, iż reżim białoruski instrumentalizuje migrację, potrafi migrantów schować, a potem, na przykład po wyborach, znów podstawić na granicę.
Na przedstawiane przykłady rozdzielania rodzin, złego traktowania kobiet czy dzieci przez funkcjonariuszy na granicy oburzył się. „Nie wierzę w to. Chcę to powiedzieć bardzo jasno, przy obecności posłów i posłanek. Nie wierzę w to, iż jakikolwiek strażnik graniczny, kiedy zobaczyłby dziecko, zobaczyłby matkę z dzieckiem, odmówiłby wpuszczenia do Polski. Po prostu takie sytuacje nie mogą się wydarzyć. Ja rozmawiam ze strażnikami granicznymi i wiemy o tym, iż z mojej strony, ze strony ministra Siemoniaka, ze strony ministra Mroczka, który bezpośrednio nadzoruje straż graniczną, nie ma przyzwolenia na tego typu zachowania. I to jest oczywiste, iż nie może być, ponieważ państwo nie może w taki sposób funkcjonować. Ponieważ jest to złamanie podstawowej nie tylko i wyłącznie zasady prawnej, ale etycznej, moralnej, jakiejkolwiek innej” – mówił, czym wzbudził żywiołową reakcję.
Każda osoba, która była na granicy, miała szansę zobaczyć z bliska zachowanie funkcjonariuszy i doskonale wie, iż ani matki, ani dzieci ich specjalnie nie wzruszają.
Grupa Granica przypomina, iż w 2023 roku SG wywiozła do Białorusi przynajmniej 120 osób, które należały do grup wrażliwych: dzieci, osoby w ciąży, małoletnich bez opieki, osoby starsze i chore. Znane są przypadki pushbacków prosto ze szpitalnych łóżek, wywlekania za płot osób nieprzytomnych.
W czasie wtorkowego wysłuchania nie było jednak przewidzianego czasu w dyskusje, więc wiara ministra Duszczyka w morale służb mogła pozostać niemal nienaruszona.
„Mamy też sytuację wyjątkową. Mamy wojnę za jedną granicą i mamy reżim, który współpracuje z innym reżimem, żeby nas destabilizować. To nie jest przypadek, iż ci ludzie trafiają na tą granicę” – przekonywał dalej minister Duszczyk.
I oczywiści nikt temu nie zaprzeczy. To, co podkreśla strona społeczna, to nieproporcjonalność reakcji rządu. Ograniczenie wolności i praw zapisanych w konstytucji może być ustanawiane ustawą, wprowadzeniem stanu nadzwyczajnego, a nie rozporządzeniem, jak to jest teraz projektowane.
Podczas wysłuchania podnoszona była ponadto kwestia nieskuteczności forsowanych rozwiązań. Wobec stosunkowo niewielkiej ilości osób przekraczających zieloną granicę ograniczanie prawa do ochrony międzynarodowej pozwoli więcej zarobić przemytnikom i handlarzom ludźmi – wszystkie dane pokazują bowiem, iż ani militaryzacja, ani płot, ani pushbacki nie zniechęcają ludzi, którzy próbują ratować swoje życie. A większość z tych, którzy próbują przechodzić przez tę granicę, to osoby z państw niestabilnych, w których realizowane są konflikty, wojny i ludobójstwa. To obywatele Somalii, Erytrei, Sudanu, Jemenu – do których zgodnie z obowiązującym wciąż prawem nie można ludzi odesłać, bo to zagraża ich bezpieczeństwu.
Proponowane rozwiązanie – według ekspertów – w istocie obniża poziom bezpieczeństwa, bo państwo nie dowie się, kto rzeczywiście przekracza granicę, a jednocześnie podważa porządek prawny i ustawia Polskę w konflikcie z prawem europejskim, naraża na płacenie kar i płacenie wysokich zadośćuczynień.
Straży granicznej jest przykro
Przedstawicieli SG obecnych na wysłuchaniu zapytałam o przemyślenia. Odpowiedzieli, iż jest im przykro, iż wystąpienia były tak jednostronne i podważały kompetencje służb. „Przecież współpracowaliśmy z tymi organizacjami kiedyś” – mówili. Krytykę odebrali personalnie, nie rozumiejąc, iż wysłuchanie nie dotyczy po prostu oceny ich działań, ale tworzonego prawa, które od decyzji SG podejmowanej w lesie, pod płotem, w atmosferze pościgu, w pięć minut, nie daje możliwości odwołania się, wniesienia skargi. Że sytuacja każdej osoby musi być rozpatrywana osobno, zgodnie z procedurami, a nie w oparciu o pierwszy rzut oka funkcjonariusza. Decyzję o życiu i śmierci osób przekraczających granicę SG ma podejmować arbitralnie i sama SG powinna się przed tym bronić.
Rotacja w SG jest olbrzymia. Instytucja, która jeszcze parę lat temu cieszyła się zaufaniem, teraz obniża wymagania i podnosi płace. Można nie mieć choćby średniego wykształcenia, wystarczy krótkie szkolenie. Plagą jest alkoholizm, problemy z nadużywaniem broni, kryzysy psychiczne. Już czerech żołnierzy pełniących służbę na polsko-białoruskiej granicy popełniło samobójstwo.
Teraz projektem zajmie się Sejm. Kiedy w komisji trwało wysłuchanie, premier Tusk i minister Siemoniak ogłosili, iż Polska nie przystąpi do paktu migracyjnego. „Nie będziemy przyjmować migrantów i nie będzie relokacji” – mówił Siemoniak, Donald Tusk dodał, iż jest to decyzja definitywna i „nie ma co robić z tego polityki”. Jednak deklaracja, iż politycy nie cofną się przed prawem, jest w istocie ściśle polityczna. Politycznym gestem będzie też wyrzucenie do kosza opinii i rekomendacji organizacji prawniczych i eksperckich, tych samych, które wspierały państwo w kryzysach, tych samych, dzięki którym demokracja w Polsce przetrwała dwie kadencje rządów Zjednoczonej Prawicy.