Współczesny świat, a raczej ta jego część, która samozwańczo uznała się za awangardę cywilizacji, w coraz większym stopniu przypomina rzeczywistość przedstawioną w klasycznych antyutopiach takich jak: „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, czy „Rok 1984” Georga Orwella.
Niestety na naszych oczach realizuje się wizja odhumanizowanego i bezdusznego systemu tłamszącego wolność, podmiotowość i godność ludzką. Społeczeństwa zachodnie w coraz większym stopniu odchodzą od swojej tożsamości i korzeni, kierując się bezmyślnym konsumpcjonizmem oraz głosząc kult postępu i ślepej wiary w rozwój technologii. Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, wynoszonej do rangi swego rodzaju bożka, może być już tylko gorzej…
Żeby mieć punkt odniesienia trzeba cofnąć się co najmniej ćwierć wieku wcześniej. W ciągu tego czasu nastąpił olbrzymi postęp technologiczny, który choć w wielu dziedzinach ułatwia życie, niesie jednak wiele zagrożeń. Jednym z poważniejszych problemów są coraz wyraźniejsze działania na rzecz ograniczenia, a docelowo eliminacji obrotu gotówkowego. Na przykład w Polsce weszła ustawa obniżająca limit transakcji między przedsiębiorcami do 8.000 złotych, zaś w całej UE od 2027 roku mają wejść w życie przepisy wprowadzające limit 10.000 euro na płatności gotówkowe, wraz z wymogiem weryfikacji tożsamości przy transakcjach powyżej 3.000 euro.
Dążenia do ograniczenia pieniądza gotówkowego tłumaczy się często zagrożeniem międzynarodowym terroryzmem oraz procederem prania brudnych pieniędzy, choć w rzeczywistości chodzi po prostu o zwiększenie kontroli nad obywatelami. W przypadku wprowadzenia obrotu bezgotówkowego odpowiednie służby i instytucje (nie tylko organy kontroli skarbowej) będą miały niemal nieograniczoną wiedzę o obywatelach i ich preferencjach. Z czasem może dojść do tego, iż określone wydatki konsumentów będą odgórnie limitowane (np. na alkohol, czy też produkty mięsne).
W pejzażu europejskich, w tym polskich miast coraz większą rolę odgrywają: paczkomaty, wpłatomaty, parkomaty, czy biletomaty. Urządzenia te same w sobie nie są niczym złym, jednak tylko wówczas gdy stanowią jedną z opcji. W niektórych miastach, takich jak Warszawa, od lutego 2024 wprowadzone zostały parkomaty, które obsługują wyłącznie płatności bezgotówkowe (kartą, aplikacją) i nie przyjmują gotówki. Również w krakowskiej komunikacji miejskiej biletomaty umożliwiały zakup bilety wyłącznie kartą płatniczą. Jest to jawne ograniczanie wolności obywateli w zakresie formy dokonywania płatności.
Oddzielnym problemem jest dynamicznie rozwijająca się od czasów pandemii sprzedaż wysyłkowa, która przyczyniła się do załamania niektórych sektorów, jak na przykład księgarni stacjonarnych, czy też sklepów odzieżowych. Problem jest jednak znacznie szerszy. Prawdziwym zabójcą drobnego handlu są sklepy wielkopowierzchnowe oraz sieciowe. Stosują one powszechnie nieuczciwą konkurencję w postaci okresowej sprzedaży niektórych towarów poniżej kosztów, czy też wprowadzającej w błąd reklamy. Co ciekawe, w sklepach wielkopowierzchniowych coraz częściej nakłania się klientów do korzystania z kas samoobsługowych, redukując liczbę tradycyjnych kas. Jest to o tyle kuriozalne, iż klient nie dość, iż zostawia w sklepie swoje pieniądze, to wykonuje również czynności należące do pracowników sklepu. Jak widać hipermarketom i supermarketom nie zależy na dobrostanie klientów, ale wyłącznie na oszczędnościach wynikających z redukcji liczby kasjerów. Patologiczne zjawiska nie dotyczą jednak wyłącznie podmiotów prywatnych. Coraz częściej obywatele nie mają możliwości bezpośredniej styczności z pracownikami urzędów i instytucji użyteczności publicznej. Jedyną formą kontaktów jest często telefon na infolinię, obsługiwaną przez pracowników firm zewnętrznych. Jest to o tyle kłopotliwe, iż zawiłość i złożoność spraw wymaga często bezpośredniego wglądu do dokumentów.
Innym powszechnym trendem jest wszechobecny monitoring. Choć kamery śledzą mieszkańców miast niemal na każdym kroku, nie przyczyniło się to w istotny sposób do poprawienia statystyk w zakresie wykrywalności przestępstw oraz wykroczeń, za wyjątkiem być może wykroczeń drogowych. A jeżeli już o kierowcach mowa, to coraz powszechniejszą praktyką jest utrudnianie im życia. Do standardowego katalogu takich działań należą: ograniczanie ruchu samochodowego w centrach miast, rozszerzanie płatnych stref parkowania, czy też zwężanie ulic na rzecz ścieżek rowerowych, chodników i trawników. Wszystko w imię chorej ideologii ekologizmu.
Od wskazanej wyżej inwigilacji obywateli w przestrzeni publicznej znacznie bardziej dolegliwa jest jednak inwigilacji w internecie, ze szczególnym uwzględnieniem bardzo popularnych mediów społecznościowych. Pomimo konstytucyjnej gwarancji wolności słowa oraz zakazu cenzury prewencyjnej – zapisy te nie są niestety respektowane. W naszym kraju przykładem takich działań było na przykład zablokowanie niektórych serwisów i stron internetowych w 2022 roku, co dotknęło również stronę „Myśli Polskiej”.
Jednocześnie wszczęto szereg postępowań karnych względem osób podważających w mediach internetowych oficjalną narrację dotyczącą konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, a w niektórych wypadkach postępowania zakończyły się wyrokami skazującymi. Problem dotyczy jednak nie tylko Polski. W większości państw UE można zostać skazanym na przykład za krytykę polityki migracyjnej, czy też polityki uprzywilejowania mniejszości etnicznych oraz seksualnych (promocja LGBT i ideologii gender). W takich przypadkach można zostać oskarżonym o rasizm, bądź dyskryminację.
Te pozornie oderwane od siebie przykłady nie są przypadkowe i łączą się w spójną całość. I nie ma znaczenia, czy dotyczą spraw na pierwszy rzut oka błahych, czy też istotnych społecznie. Społeczeństwa zachodnie w coraz większym dobrowolnie rezygnują ze swoich niezbywalnych praw i wolności. Przeciętny mieszkaniec Unii Europejskiej jest przede wszystkim konsumentem, nie zaś obywatelem. W imię własnej wygody przestaje kontrolować elity i kontestować rzeczywistość. Jednak już niedługo superpaństwo oraz międzynarodowe instytucje i korporacje będą kontrolować każdy nasz krok, wykorzystując przy tym coraz nowsze technologie. Być może już niedługo nie będziemy mogli decydować o własnym życiu. Odgórne wytyczne określą co możemy jeść, na co wydawać swoje pieniądze, jak wychowywać nasze dzieci, czy też jakimi środkami lokomocji możemy się przemieszczać. A być może zostaniemy w ogóle wyzuci z własności i pozbawieni możliwości samodzielnego decydowania o sobie. Jednym słowem – staniemy się niewolnikami.
Można postawić pytanie – kto dąży do realizacji tego czarnego scenariusza? Odpowiedź jest prosta – są to elity polityczne i finansowe, które obecny system zaprojektowały i które czerpią z niego korzyści. Ich ideologią jest globalizm, dążący do zatarcia więzi społecznych i wykorzenienia naturalnych wspólnot ludzkich. Nie zdziwmy się zatem, gdy któregoś dnia obudzimy się w świecie bez wolności i własności. Do tego właśnie zmierzają projekty Klausa Schwaba, czy Juwala Harariego. I choć niektórzy uważają, je za fantastykę, to warto przypomnieć, iż teorie niejakiego Richarda Coudenhove-Kalergi o stworzeniu państwa paneropejskiego oraz o mieszaniu się ras też kiedyś uznawano za fantastyczne.
Michał Radzikowski
Myśl Polska, nr 41-42 (12-19.10.2025)