W 80. rocznicę pokonania wojsk niemieckich przez Armię Czerwoną i Ludową, należy przypomnieć Polakom i światu losy Ślązaków i żołnierzy niezłomnych, którzy ginęli w komunistycznych obozach koncentracyjnych w powojennej Polsce, a tysiące robotników, głównie mężczyzn siłą wywieziono po 1945 roku ze Śląska w głąb ZSRR do kopalń i obozów pracy. Ofiarami Tragedii Górnośląskiej były nie tylko osoby deportowane w głąb Związku Radzieckiego, ale też całe rodziny, bo większość zesłanych mężczyzn zostawiła w domu swoje żony z dziećmi.
„Ludność Górnego Śląska stała się zdobyczą wojenną Stalina – żywą reparacją wojenną. Wywózka mieszkańców Górnego Śląska i śmierć ponad połowy deportowanych uruchomiła proces głębokich zmian, jakie dotknęły rodziny i cały region.”
– b. Abp. Wiktor Skworc
Tragedia Górnośląska
Mała zbrodnia. Komunistyczne obozy koncentracyjne w powojennej Polsce
Komentarz redakcji: Autor w swojej pracy używa przymiotnika „polskie”, ale precyzyjniej będzie używać określeń komunistyczne obozy w powojennej Polsce (PRL powstał formalnie w 1952 r.).
Obozów nikt nie musiał budować. Były one pozostałością po niemieckiej infrastrukturze. Takich obozów jak opisana poniżej Zgoda i Łambinowice było w Polsce i na Śląsku ponad 200. Szacuje się, iż zamęczonych na śmierć zostało w nich ponad 60 tysięcy osób. Obozy w niewielkim stopniu stanowiły funkcję karną, były one raczej elementem powojennej zemsty na narodzie niemieckim.
Podobno nie nadszedł odpowiedni czas, aby napisać książkę o obozach, które powstały w Polsce po wojnie na miejscu niemieckiej infrastruktury śmierci. Podobno nigdy czas nie był sprzyjający. Za Polski Ludowej – wiadomo. Po 1989 roku – co innego mieliśmy na głowie. W 2016 – przecież nie może się okazać, iż to Niemcy byli ofiarami ponownie otwartych obozów. Otóż nie tylko Niemcy, ale i Polacy, i Ślązacy.
Skąd nazwa mała zbrodnia? Jak pisze sam autor Marek Łuszczyna w swojej książce Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne (NIE MOŻNA MÓWIĆ POLSKIE, LEPIEJ PRL-OWSKIE, KOMUNISTYCZNE) – obozy powojenne to była zbrodnia mniejsza, która wydarzyła się zaraz po największej Zbrodni w historii ludzkości. Myślę, iż nie tylko polityka i polska racja stanu miały i mają wpływ na to, iż o powojennych obozach mówi się tak mało. One są jakby w cieniu niewyobrażalnej ludzkiej krzywdy i tragedii, którą zgotowały nazistowskie Niemcy innym narodom. Powiedzieć można by przecież – zamiast rozdrapywać ropiejącego strupa, skupmy się lepiej na rozliczeniu prawdziwych zbrodniarzy.
Skąd się wzięły komunistyczne obozy koncentracyjne?
Obozów nikt nie musiał budować. Były one pozostałością po niemieckiej infrastrukturze. Takich obozów jak opisana poniżej Zgoda i Łambinowice było w Polsce i na Śląsku ponad 200. Szacuje się, iż zamęczonych na śmierć zostało w nich ponad 60 tysięcy osób. Obozy w niewielkim stopniu stanowiły funkcję karną, były one raczej elementem powojennej zemsty na narodzie niemieckim. Skomplikowana sytuacja narodowościowa na Górnym Śląsku sprawiła, iż ofiarami obozów znajdującymi się na Śląsku byli głownie autochtoni, których niesłusznie brano za Niemców. Powstałe polskie obozy podlegały Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego i Centralnemu Zarządowi Przemysłu Węglowego
Kim są zbrodniarze, którzy mordowali po zakończeniu wojny?
To Czesław Gęborski, funkcjonariusz polskiego aparatu bezpieczeństwa, który jako komendant kierował obozem w Łambinowicach między majem 1945 a październikiem 1946 roku. Zasłynął z tego, iż:
Poddawał więźniów śmiertelnym torturom, pozwalał na wielokrotne gwałty, mordował kobiety w ciąży, bił na miazgę, zastrzelił dwuletnią dziewczynkę składającą kwiaty na grobie matki, odciął piłą nogę choremu nauczycielowi, pozwolił, aby strażnik przejechał ciężarówką po głowie osadzonego. A przede wszystkim – podpalił barak i pod pretekstem tłumienia buntu osobiście zastrzelił 48 osób. Oskarżony o zbrodnie zmarł w trakcie procesu 2006 roku w wieku 82 lat.
To Salomon Morel, funkcjonariusz polskiego aparatu bezpieczeństwa. Od lutego do listopada 1945 roku komendant obozu w Świętochłowicach Zgodzie, w miejscu byłego obozu KL Auschwitz-KL Eintrachthütte. Stworzył, jak sam powiedział warunki sanatoryjne dla osadzonych. Między innymi:
Wprowadził obowiązkową poranną modlitwę Kiedy ranne wstają zorze, zmuszał do katowania syna przez ojca, świadomie przyzwalał na kanibalizm ze względu na panujący głód, nie reagował na dziesiątkujące osadzonych epidemie tyfusu, tłukł osadzonych pałkami, tworzył piramidy z ludzi położonych jeden na drugim.
Morel w 1964 roku obronił pracę magisterską pod tytułem „Praca więźniów i jej znaczenie”. W 1996 postawiono mu zarzut ludobójstwa. Zmarł w 2007 roku w Izraelu, którego to władze odmówiły ekstradycji.
To także wielu innych, na których w tym krótkim artykule zabrakło miejsca.
Kto wie o komunistycznych obozach w powojennej Polsce ?
Polska jako kraj i Polacy jako naród nie przerobili dostatecznie wydarzeń, które miały miejsce na Śląsku i w Polsce po 1945 roku. Słuszna skądinąd kampania na rzecz poprawnego nazewnictwa obozów koncentracyjnych znajdujących się na polskich terenach okupowanych przez Rzeszę, NIE MOŻE wykluczać dyskusji i badań nad tym, czym były i kto kierował obozami po II WŚ. Śląski ból wobec Polski i Polaków wciąż jest obecny w naszych domach i sercach, mimo, iż nie mówi się o nim głośno.
Marek Łuszczyna w książce Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne dzięki reportażu dotyka historii kilku osób, które w mniejszym lub większym stopniu były świadkami minionych wydarzeń. To właśnie żywa historia, a nie suche fakty jest najbardziej fascynująca w tej książce. W poniemieckich obozach koncentracyjnych na terenie całego kraju zamęczeni zostali nie tylko Ślązacy i Niemcy, ale także tzw. Żołnierze Wyklęci, przeciwnicy polityczni i wszyscy ci, których ówczesna władza uznała za zagrożenie.
Polskie komunistyczne zbrodnie zostały przemilczane z oczywistych względów podczas PRL. W wolnej już Polsce wciąż brakuje woli politycznej, aby przyznać się do okrucieństwa zadanego Polakom, Ślązakom i Niemcom. Stawia się na szali: moralność – przyznanie do zbrodni oraz politykę – teoretyczną możliwość ubiegania się o odszkodowania przez Niemców, którzy jak głosi oficjalna narracja – byli tylko sprawcami, a nie ofiarami.
fot. kadr z filmu „Tragedia Górnośląska 1945”