
Minęło już ponad 120 dni od wyborów prezydenckich. W tym czasie kurz kampanii dawno opadł, emocje wygasły, a wyborcze obietnice zatonęły w codzienności. To dobry moment, by sprawdzić, co dziś robią wszyscy kandydaci. Czy budują struktury organizacyjne zdolne do realizacji swoich postulatów? Czy traktowali kampanię jako początek politycznego ruchu — czy raczej jako trampolinę do autopromocji? Zobaczmy.
Artur Bartoszewicz
Nie ma i nie chce mieć żadnych struktur. Kandydował po to, by wypromować własne nazwisko, ale nawet to nie wyszło. Nie widać ani nowych inicjatyw, ani śladu aktywności politycznej. Zero organizacji, zero zaplecza, zero kontynuacji.
Magdalena Biejat
To polityczka partyjna – ma do dyspozycji aparat Lewicy: biura, komitety, działaczy. Nie musiała nic budować, bo struktury ma od lat. Jej start miał jeden cel: wzmocnić własną pozycję w partii i zyskać lepsze miejsce w kolejnych wyborach. Nic ponadto.
Grzegorz Braun
Katolik, narodowiec, strateg. Ma swoje środowisko, własną partię i realny plan. W przeciwieństwie do większości konkurentów – naprawdę coś buduje. Konsekwentnie rozwija zaplecze, organizuje lokalne struktury i szykuje się na wybory parlamentarne. Jeden z nielicznych, którzy myślą w kategoriach organizacji, a nie tylko kampanii.
Szymon Hołownia
Ma partię, ale ją opuszcza. Ruch, który miał być obywatelski, rozpada się. Struktury się rozsypują, działacze odchodzą, a cały projekt, który jeszcze niedawno miał zmieniać Polskę, dziś dogorywa z jednoprocentowym poparciem. Kampania poszła psu na budę.
Marek Jakubiak
To wieczny niezależny poseł od wszystkiego i niczego. Nie ma struktur i nie zamierza ich budować. Startował, by znów zaistnieć, licząc, iż ktoś go kiedyś do czegoś przygarnie. Jego działalność to raczej gra medialna niż realna polityka.
Maciej Maciak
Nie ma i nie chce mieć struktur partyjnych. Buduje swój kanał jutubowy. Startował, by wypromować siebie i swoje codzienne opowieści dziwnej treści. Politycznie martwy projekt. Wizerunkowo – autopromocja i nic poza tym.
Sławomir Mentzen
To jedyny kandydat, który naprawdę ma struktury — choć bardziej marketingowe niż organizacyjne. Jego partia działa, ale afera sprawozdaniowa degeneruje działaczy. Mentzen szykuje się na 100 posłów i współrządzenie, ale realne struktury terenowe traktuje po macoszemu. Najprawdopodobniej założy kolejną wersję swojej partii, „Nową Nową Nadzieję”, ale Konfederacja zapewnia mu i tak wystarczające zaplecze, więc to nie będzie żaden problem. Brak sensownych struktur zemści się dopiero przy wyborach samorządowych.
Karol Nawrocki
Został prezydentem i jest związany z PiS, więc nie potrzebuje własnych struktur. Buduje raczej pozycję polityczną w ramach obozu, który już ma gotowy aparat. W tym sensie gra mądrze – po co budować coś od zera, skoro można korzystać z gotowego imperium? Buduje głównie swoją pozycję polityczną i świetnie mu to wychodzi.
Joanna Senyszyn
Nie ma i nie chce mieć żadnych struktur. Startowała dla zabawy, nie z misji. Kampania była happeningiem z elementami autoparodii. Polityczny efekt: żaden.
Krzysztof Stanowski
Jego start był żartem. Nie ma struktur, programu ani zaplecza. Polityczny performance, nie kandydatura. Głównie chodziło mu o promocję jego Kanału Zero na Jutubie i świetnie mu to wyszło.
Rafał Trzaskowski
Człowiek z partii rządzącej. Nie startował, by zmieniać Polskę, tylko by wzmocnić rząd Tuska. Celem było prostsze przepychanie ustaw przez Sejm bez ryzyka prezydenckiego weta. Nie chodziło o państwo, tylko o władzę. Na szczęście ta kalkulacja się nie udała.
Marek Woch
Struktury buduje, ale bez sukcesu. Tworzy organizacje i federacje, próbuje scalać środowiska samorządowe, ale jego projekt pozostaje niszowy. Widać chęci, brak mocy. Startował z ideą, ale efekt pozostaje ograniczony do małej niszy.
Adrian Zandberg
To lewicowiec z partii Razem, więc formalnie struktury ma. Faktycznie jednak po każdej kampanii jego aktywność zamiera. Schemat jest stały: intensywna autopromocja, potem długie polityczne wakacje. Cykl Zandberga – jak zawsze – przewidywalny.
Podsumowanie
Z wszystkich kandydatów tylko trzech realnie cokolwiek buduje: Braun, Mentzen i – w swoim mikroskopijnym zakresie – Woch. Reszta to autopromocja, satyra lub administracja.
Wniosek: w Polsce wciąż brakuje polityków budujących ruchy trwałe. Większość woli błysk fleszy niż mozół organizowania. A bez struktur każda idea polityczna – nawet najlepsza – rozchodzi się jak smród po gaciach.
Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>